Dziennik zakrapiany rumem
W swoim nowym filmie Johnny Depp powraca do dwóch rzeczy, za które widzowie go polubili. Przede wszystkim jest to powrót do twórczości Huntera S. Thompsona - pamiętamy świetnie ocenianą kreację aktora w "Las Vegas Parano". Mamy także Karaiby, na których Depp pracował jako pirat. Niestety, efekt tej kombinacji nie wyszedł najlepiej.
W swoim nowym filmie Johnny Depp powraca do dwóch rzeczy, za które widzowie go polubili. Przede wszystkim jest to powrót do twórczości Huntera S. Thompsona - pamiętamy świetnie ocenianą kreację aktora w "Las Vegas Parano". Mamy także Karaiby, na których Depp pracował jako pirat. Niestety, efekt tej kombinacji nie wyszedł najlepiej.
Każdy, kto oglądał "Las Vegas Parano" wie, że twórczość Thompsona nie należy do łatwych, lekkich i przyjemnych. Tam Depp mógł pracować ze wspaniałym reżyserem, jakim jest Terry Gilliam. W tym elemencie leży problem "Dziennika Zakrapianego Rumem" – Bruce Robinson nie jest Terrym Gilliamem, nie jest nawet dobrym rzemieślnikiem, co odczuwalne jest już od pierwszych sekund do ostatnich minut filmu.
©2012 Tim Film Studio
Ekranizowana powieść Thompsona opisuje początki jego kariery dziennikarskiej, kiedy pracował pod pseudonimem Paul Kemp. Jest młody i ma wielkie ambicje, by rozprawić się z mitem o amerykańskim śnie. Rzeczywistość dziennikarskiego zawodu sprowadza go na ziemię. W międzyczasie poznaje piękną Chenault i wpada w nielegalną intrygę możnych tego świata.
Kemp jest bohaterem dość nietypowym. Wiele w nim sprzeczności – jako człowiek marzy o sławie, jest ambitny i utalentowany, ale jednocześnie lubi sobie zdrowo popić i eksperymentować z narkotykami, aby odnaleźć wenę napędzającą bardziej twórcze pióro. Wciela się w niego Johnny Depp, z którym ostatnio dzieje się coś niedobrego. Aktor od czasu "Piratów z Karaibów" porusza się w wyznaczonych przez siebie ramach kreacji, często się powtarzając. W niektórych scenach razi to okrutnie – odtwarzany sposób mówienia, mimika czy gestykulacja. Może dlatego skojarzenie nasuwa się momentalnie, ponieważ Kempa i Jacka Sparrowa łączy miłość do rumu. Jednakże przymykając oko na brak chęci Deppa do rozwoju swoich postaci, kreacja stoi na dobrym poziomie. Problemem są natomiast pozostali bohaterowie, którzy są nijacy i nudni. Szczególnie rozczarowują Aaron Eckhart i Giovanni Ribisi – po takich aktorach zawsze spodziewam się wysokiego poziomu kreowania postaci, a nie jedno-wymiarowości i grania na autopilocie. Na wyróżnienie zasługuje Amber Heard w roli Femme Fatale, Chenault. Miała być piękną, uwodzicielską kobietą z nutką szaleństwa i wychodzi jej to wyśmienicie.
©2012 Tim Film Studio
Jak wspomniałem, najwięcej do zarzucenia mam scenarzyście i reżyserowi, Bruce'owi Robinsonowi. O ile na samym początku historia potrafi jeszcze zaciekawić, tak już brak jakiegokolwiek celu, do którego miałaby zmierzać, jak również pozbawienie jej większego sensu sprawia, że po pewnym czasie zaczyna nudzić. Miało być zabawnie, ale zaledwie kilka scen potrafiło wywołać uśmiech na twarzy podczas seansu. A już nakreślenie relacji pomiędzy postaciami jest tak amatorsko poprowadzone, że aż trudno w to uwierzyć. Mamy dać wiarę w przyjaźń Sali z Kempem, ale żadna scena w tym filmie nie potrafiła nam udowodnić, że jest to coś więcej niż zwykła znajomość ludzi po fachu. Tak też gdy dochodzi do czułego pożegnania panów, scena wywołuje uśmiech politowania. Nie zapominajmy również o licznych dziurach fabularnych i braku logiki. Skoro Sanderson i spółka wiedzieli, że tylko Kemp podpisał umowę poufności, to kto w ogóle pozwolił wejść na wyspę Bobowi Sali, gdzie zobaczył tajne plany architektoniczne? Tak samo jak nagła wrogość Sandersona do Kempa, która tak naprawdę nie miała sensownych podstaw w fabule. Takich niedoskonałości można wymieniać dość sporo. Niedosyt wywołuje też ta wielka intryga, o której możemy poczytać w opisie filmu – znika tak szybko, jak się pojawia i tak naprawdę nie ma żadnego rozwiązania.
Jest jednak kilka zalet "Dziennika Zakrapianego Rumem", dla których bezapelacyjnie warto ten film obejrzeć. Przede wszystkim zdjęcia Dariusza Wolskiego, który dla odmiany kręcił film na taśmie 16 mm. Nadaje to obrazowi znakomitego efektu lekkiej ziarnistości, która przypominała produkcje z lat 60. Wolski ponownie udowadnia klasę, tworząc fantastyczne kadry. Prawdziwą ucztą dla oczu są oczywiście przepiękne krajobrazy. Wszystko okraszone niezłą muzyką Christophera Younga, utrzymaną w klimacie epoki – nie oparł jej tylko na orkiestrze, gdyż często dało się usłyszeć wykorzystanie saksofonu i innych instrumentów. Tworzyło to przyjemny klimat dla oka i ucha, który pozwalał przetrwać fabularne przestoje.
©2012 Tim Film Studio
Dystrybutor Tim Film Studio przygotował bardzo dobre wydanie DVD. Zamiast standardowego amaraya, mamy przygotowaną książeczkę ze szczegółami kulis produkcji, na końcu której dopiero znajduje się płyta z filmem. Wydanie miłe dla oka i estetyczne. Do wyboru mamy dwie ścieżki dźwiękowe w formacie 5.1. - oryginalną i polskiego lektora. Są także polskie napisy. Dodatków na płycie nie zanotowano, ale dostępna książeczka połowicznie wynagradza brak materiałów filmowych.
"Dziennik Zakrapiany Rumem" jest rozczarowujący, gdyż książka Thompsona jest tematem na zakręcony i dobry film, ale nieumiejętność Briana Robinsona sprawiła, że jego produkcja jest bardzo przeciętna.
Ocena: 5/10
- Reżyseria:Bruce Robinson
Produkcja: USA , 2011 - Czas trwania: 01:54:00
- Dźwięk: polski 5.1 ; oryginalna 5.1
- Format: 16:9
- Występują: Johnny Depp, Aaron Eckhart, Amber Heard, Michael Rispoli
Dystrybucja: TiM Film StudioNapisy:polskie
Cena: 36 zł
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1996, kończy 28 lat