Dziewiąty legion
Świetny reżyser w osobie Kevina MacDonalda, który odpowiadał za tak dobre filmy, jak "Ostatni Król Szkocji" i "Stan gry". Dodajmy do tego dobrą książkę Rosamary Sutcliff osadzoną w 140 roku p.n.e. Wszystko wskazywało na hit, ale czegoś zabrakło.
Świetny reżyser w osobie Kevina MacDonalda, który odpowiadał za tak dobre filmy, jak "Ostatni Król Szkocji" i "Stan gry". Dodajmy do tego dobrą książkę Rosamary Sutcliff osadzoną w 140 roku p.n.e. Wszystko wskazywało na hit, ale czegoś zabrakło.
Fabuła filmu związana jest z legendarnym dziewiątym legionem, który rzekomo został zniszczony przez zmasowany atak Piktów w szkockich lasach. Bohaterem jest Marcus Aquila, który chce przywrócić honor swojemu ojcu - dowódcy IX legionu, więc razem ze swoim niewolnikiem imieniem Esca wyruszają na północ za mur Hadriana, aby odnaleźć orła legionu.
[image-browser playlist="606710" suggest=""]©Monolith Video 2011
Nie miałem styczności z pierwowzorem literackim, więc nie potrafię odnieść się do wierności ekranizacji. Na wstępie należy zaznaczyć, że film ten nie jest epickim widowiskiem jak "Gladiator" czy komiksową wariacją niczym "300". Ma przeciętny budżet i jego akcja skupia się innych aspektach, niż wcześniej wymienione produkcje.
Chociaż w formie jest to film skromniejszy, to w jakości nie ustępuje największym produkcjom. Kostiumy, efekty specjalne i scenografia stoją na wysokim poziomie. Za zdjęcia odpowiadał Anthony Dod Mantle, zdobywca Oscara za "Slumdog. Milioner z ulicy". Należą mu się wielkie słowa uznania - kadry są fantastyczne, różnorodne i wspaniale oddają klimat ówczesnej epoki. W walkach poszedł w stronę mainstreamu (kamera trochę trzęsie), co jest jedynym negatywnych aspektów pracy Dod Mantle'a. Spodziewałem się po tym operatorze czegoś odkrywczego i lepszego dla oka. Duży plus za jeden niuans podczas wieczerzy z senatorami z Rzymu. Zdjęcia były tak oświetlone, że w końcu widzieliśmy, iż ówcześni Rzymianie używali świec - w innych filmach osadzonych w tej epoce często wszystko jest zbyt jasne w pomieszczeniach. Wspaniale także oddano górski krajobraz Szkocji. W wielu kadrach korzystano z filtra, który je dodatkowo brudził, tworząc klimatyczny obrazek.
Sama historia jest prosta, ale przemyślana i dobra. Problemem jest obsada, która nie ma doświadczenia w tego typu filmach. Channing Tatum nie jest tak tragicznym aktorem, jak niektórzy mówią - na młodego centuriona nadał się idealnie. Niestety Tatum jest jeszcze młody i nie ma w sobie tyle ekranowej charyzmy, aby samemu pociągnąć taki film. Bell w roli Eski radzi sobie o wiele lepiej - pod względem aktorskim jest dobrze, jego postać jest ciekawsza, głębsza i możemy odnaleźć w niej więcej emocji. Niestety to za mało, aby przykuć do ekranu - niektórych widzów te postacie po prostu nie przekonają i znudzą.
"Dziewiąty legion" jest jednym z niewielu filmów w ostatnich latach, który nie ma żadnego wątku miłosnego - jest to bardzo duży plus, gdyż w tego typu produkcjach był on często wpychany na siłę i psuł ogólne wrażenie. Niepokoi mnie także sama sprawa Brytów, a ściślej tzw. Ludu Fok. Boję się, że reżyser, który chciał pokazać Rzymian jako imperialistów w tonie Stanów Zjednoczonych, umyślnie stworzył wizerunek tego plemienia bardziej przypominający rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Próbowałem doszukać się czegokolwiek na temat podobnych plemion i niestety fakty historyczne nic o tym nie mówią. Oczywiście nie oznacza to, że takie plemię nie istniało - po prostu ten wizerunek bardzo słabo pasuje do Brytów i nie przekonuje. Natomiast dużym plusem jest zachowanie realiów w języku - chociaż Rzymianie posługują się angielskim, jest w nim zachowany klimat epoki, a użycie współczesnych słów jest zminimalizowane. Natomiast Brytowie posługują się celtyckim. Zawsze jest to zaletą, gdy twórcy nie idą na łatwiznę, próbując nam pokazać, że nawet w starożytności angielski był najważniejszym językiem świata.
[image-browser playlist="606711" suggest=""]©Monolith Video 2011
"Dziewiąty legion" cierpi też przez swoją kategorię wiekową. Walki, choć nakręcone przyzwoicie, są ocenzurowane i przez to mało wiarygodne. Nie chodzi mi tu o przesadną przemoc w tonie serialu Spartacus: Blood and Sand, te czasy same w sobie były brutalne i barbarzyńskie. Chodzi mi tylko o zachowanie realizmu, jaki jest potrzebny w tego typu produkcjach.
"Dziewiąty legion" jest przyzwoitym filmem kostiumowym, dającym widzom dobrą dawkę rozrywki. Brakuje w nim jednak jakiegoś polotu, wyjątkowości, która sprawiłaby, aby jako całokształt wyszedł powyżej przeciętności. Wobec Kevina MacDonalda oczekiwania miałem zdecydowanie wyższe.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1947, kończy 77 lat
ur. 1955, kończy 69 lat