Efekt zombifikacji
Grimm na początku trzeciego sezonu nie zachwyca. Ponownie dostajemy odcinek, który prezentuje zaledwie przeciętny poziom.
Grimm na początku trzeciego sezonu nie zachwyca. Ponownie dostajemy odcinek, który prezentuje zaledwie przeciętny poziom.
Powracamy od razu do miejsca, gdzie zakończył się pierwszy odcinek. Pogoń za Nickiem-zombie nie porywa. Wszystko jest zbyt szarpane, pozbawione jakiegoś większego pomysłu i emocji. Jest to zaledwie wstęp do wątku dylematu wewnętrznego bohatera, po tym jak ginie jedna z osób biorących udział w bójce. Nick nigdy nie był pokazywany jako idiota, a raczej jako człowiek, który jest świadomy tego, że z uwagi na bycie Grimmem działa poza prawem. Wielokrotnie popełniał czyny, za które normalnie poszedłby siedzieć. Ja rozumiem, że człowiek, którego zabił, nie był stworem, ale także zagrażał jego życiu. Jego reakcja i idealistyczna chęć oddania się w ręce sprawiedliwości wydaje się zbyt naciągana, a nawet przesadzona. Czuć to zwłaszcza w scenie rozmowy z Renardem, który porusza te argumenty, o których sam wspominam. Wydają się oczywiste i naturalne jest, że Nick nie powinien nawet myśleć o poddaniu się. Kompletnie nie przekonuje mnie ten wątek. Nie pasuje on do tego, co pokazywano nam w związku z tą postacią.
O wiele bardziej interesująco wypadają efekty zombifikacji Nicka, które są tajemnicze i pobudzają ciekawość. Jednocześnie jest to trochę problematyczne, bo dostajemy kilka zaledwie ogólnych scen sugerujących nam, że coś jest nie tak, a sam odcinek nie przynosi zbyt wielu wrażeń i informacji. Czuję się rozczarowany takim powierzchownym potraktowaniem jedynego dobrego wątku tego odcinka.
[video-browser playlist="634180" suggest=""]
Nieźle wygląda motyw zjednoczenia grupy, by ratować Grimma. Wszyscy ustalają wspólną wersję, aby nie narażać Nicka na odpowiadanie za szał, któremu nie był winny. To pokazuje nam jego sojuszników w innym świetle - współdziałających dla większego dobra. Jednocześnie prawdopodobnie po raz pierwszy wszyscy musieli zgodnie zaufać Renardowi, a wiemy, że z tym bywało różnie.
Wygląda na to, że na razie pomysł na pokazywanie Adalind jest prosty. Twórcy dokańczają cały rytuał odzyskiwania jej mocy i robią to tylko po to, by zaprezentować kilka obrzydliwych scen. Plus za kreatywność w wykonaniu, ale poza tym nic dobrego nie można tu powiedzieć.
Ciekawość pobudzają wydarzenia związane z bratem Renarda. Czy w istocie doprowadził on do jego śmierci? Jeśli naprawdę go zabił, jest to bardzo rozczarowujące, bo postać Eryka była przedstawiana jako nietykalny arcyłotr, a sposób, w jaki Renard pozbawia go życia, jest wręcz banalny. Mam nadzieję, że jednak jest w tym jakiś większy pomysł, a ta prostota sugeruje, że James Frain powróci do swojej roli. Pytanie tylko, co chce matka Renarda?
Drugi odcinek trzeciego sezonu to mało wrażeń, brak humoru, emocji i poziomu rozrywki, do jakiego Grimm przyzwyczaił. Mam nadzieję, że serial szybko odzyska swój styl i z powrotem będzie tym, czego oczekuję.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat