Empuzjon - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 1 czerwca 2022Empuzjon jest horrorem przyrodoleczniczym. Groza budowana jest tutaj ostrożnie, niedosłownie. Wyziera ze szczelin podłóg, przemyka niezauważona pomiędzy drzewami, a nawet przejmuje narrację. To proza metafizyczna, w której głos zabiorą również ludowe podania o grasujących w okolicznych lasach czarownicach, techniki malarstwa flamandzkiego, jak również Wielcy Przedwieczni tego świata – Psilocybe semilanceata.
Empuzjon jest horrorem przyrodoleczniczym. Groza budowana jest tutaj ostrożnie, niedosłownie. Wyziera ze szczelin podłóg, przemyka niezauważona pomiędzy drzewami, a nawet przejmuje narrację. To proza metafizyczna, w której głos zabiorą również ludowe podania o grasujących w okolicznych lasach czarownicach, techniki malarstwa flamandzkiego, jak również Wielcy Przedwieczni tego świata – Psilocybe semilanceata.
W swojej nowej powieści – Empuzjonie – Olga Tokarczuk zabiera nas do Görbersdorfu (dzisiejszego Sokołowska na Dolnym Śląsku). Mamy rok 1913, jest koniec września. Mieści się tam znane na całą Europę uzdrowisko, do którego zjeżdżają kuracjusze z Berlina, Królewca, Breslau czy Wiednia. Pod okiem specjalistów, poddawani nowatorskim metodom leczniczym, toczą walkę z chorobami „piersiowo-gardlanymi”. Odcięta od miejskiego zgiełku sudecka oaza pompuje do ich płuc krystalicznie czyste powietrze, nie jest to jednak jedyna substancja biorąca udział w procesie ich leczenia. Obwarowana łańcuchem górskim i lasami miejscowość skrywa zarówno ponure sekrety, jak i tajemniczych mieszkańców. Natura wydaje się tu bacznie przyglądać poczynaniom bohaterów, przejmując nad nimi niepostrzeżenie kontrolę.
To właśnie w ten z pozoru sielankowy krajobraz wpisany zostaje Mieczysław Wojnicz, student politechniki lwowskiej – bohater powieści. Już po pierwszej nocy spędzonej w pensjonacie dla panów natrafia na zwłoki żony właściciela obiektu. Kobieta rzekomo powiesiła się, a jej śmierć – pomimo podjętego śledztwa – zostaje przemilczana. Marginalizacja jej samobójczego aktu nie daje spokoju Wojniczowi, który potajemnie i z pewną regularnością odwiedza pokój zmarłej. Odkrycie, którego po czasie dokona w odbiciu stłuczonego lusterka nad umywalką, zredefiniuje jego pobyt w Görbersdorfie, a nawet oddali widmo trawiącej jego płuca choroby.
Wydawać by się mogło, że kanwą niosącą tę powieść będzie ustalenie okoliczności śmierci denatki i że do czynienia będziemy mieć z gatunkiem – przynajmniej częściowo – detektywistycznym. Nic bardziej mylnego. Wskazuje na to podtytuł książki – Empuzjon jest horrorem przyrodoleczniczym. Groza budowana jest tutaj ostrożnie, niedosłownie. Wyziera ze szczelin podłóg, przemyka niezauważona pomiędzy drzewami, a nawet przejmuje narrację. Pewne tropy podsuwa nam motto, którym Tokarczuk poprzedza swoją nową książkę:
Autorka oddaje głos zapomnieniu – a raczej tym wszystkim fenomenom, które zostały zmarginalizowane przez racjonalny, zero-jedynkowy sposób patrzenia na świat. Wspomniana Natura odgrywa w tej opowieści nie tylko rolę tętniącej życiem scenerii, na łonie której rozgrywa się fabuła książki; wszelkie szlaki i leśne dróżki zdają się manipulować swymi trajektoriami tak, by pewni ludzie mogli się na nich ze sobą spotkać, a rzeczy zadziać. Przyroda przejmuje narrację, rzucając na opisywany przez autorkę świat zgoła inny punkt widzenia. Znajdziemy tu fragmenty wynoszące na piedestał niesformułowane niczym istnienie; trwanie w wymiarze abstrakcyjnym dla ludzkiego oka i szkiełka – poza czasem i przestrzenią. To proza metafizyczna, w której głos zabiorą również ludowe podania o grasujących w okolicznych lasach czarownicach, techniki malarstwa flamandzkiego, jak również Wielcy Przedwieczni tego świata – Psilocybe semilanceata.
Pomimo osadzenia akcji w poprzednim stuleciu, książka traktuje o sprawach bieżących. Kuracjusze w wolnych chwilach, głównie po obfitym posiłku zakrapianym miejscową nalewką, oddają się dysputom filozoficznym. To swoisty sympozjon, podczas którego, wzorem starożytnych Greków, biesiadnicy pasują się w szeroko pojętym myślicielstwie. Stroszą w ten sposób pióra, próbując udowodnić swoją wartość i usprawiedliwić istnienie. Zajmują ich takie tematy jak: widmo wojny nad Europą; rozważania dotyczące wiary i Boga; próba zwięzłego, choć wciąż naukowego wyłożenia geometrii czwartego wymiaru. Co nie pada z ust pensjonariuszy bezpośrednio, a jest widoczne w tekście, to fakt, że Świat zaczyna czuć człowieka jako wroga – dopiero, gdyż sam człowiek siebie samego jako wroga postrzega już od dawna.
O tej międzyludzkiej wrogości – co z ust bohaterów pada już bezpośrednio – traktuje warstwa mizoginistyczna tekstu. Empuzjon jest bowiem leksykonem patriarchalnej myśli, która na przestrzeni wieków deprecjonowała obecność kobiet w kulturze oraz wpływ, jaki na nią wywarły. Jak pisze sama autorka:
Po czym następuje wyliczenie. Długie. Wśród przewijających się nazwisk można znaleźć ulubionych przedstawicieli Beat generation, filozofów, poetów. To ciekawy zabieg obrazujący ogrom problemu, z jakim zmagamy się we współczesnej przestrzeni dyskursu publicznego. Czytelnik odczuć może pewien dysonans, kiedy okazuje się, że krzywdzące opinie dotyczące kobiet, rzucane przez schorowanych kuracjuszy, są tak naprawdę poglądami Platona, Sartre’a lub Burroughsa.
Innym ważnym aspektem powieści jest kreacja protagonisty oraz przemiana, jaka w nim zachodzi. Główny bohater – Mieczysław Wojnicz – lęka się cudzego spojrzenia. Obsesyjnie unika ludzkich oczu, obserwujących i komentujących jego poczynania. Widzi je jako pijawki przysysające się doń i inwigilujące ciało i duszę. Kompulsywnie je od siebie odgania, nie dając się poznać. Co skrywa? Konfrontacji przed czym unika? Tego nie rozgryziemy tak od razu. Filtrem wzmacniającym flankę jego tajemnicy jest gender – jako mężczyzna wychowany został w taki sposób, aby problem pokonać przemilczeniem. Wojnicz emancypuje się od społeczności kurhausu, samotnie przemierzając dolinę. Wspina się na jej szczyt i ogląda uzdrowisko z góry. Tak jak do tej pory oglądał pod szkłem lupy obrazy Herri Met de Blesa, tak teraz sam, niemal okiem Stwórcy, spogląda na pejzaż, w który został uwikłany. Pobyt w uzdrowisku, a także niekonwencjonalne metody leczenia sprawiają, że Wojnicz inaczej postrzega upływ czasu. Zdaje mu się, że sam czas traci linearność, przyczynowo-skutkowość. Traci podmiotowość we własnych wspomnieniach, staje się pocztówką, krótką notą o stanie własnego zdrowia, behawioryzmem zawieszonym w okresie dojrzewania. Zastanawia się: „jak to jest, że ludzie, którzy patrzą na to samo, widzą co innego?”.
Zagadką pozostaje również tytuł. Można domniemywać, że jest on połączeniem Sympozjonu i Empuzy – wywodzącej się z mitologii greckiej bogini strachu. Miałaby ona rzekomo ukazywać się śmiertelnikom pod postacią cienia zmarłej osoby i wabić ich do miejsca egzekucji. Czy ta wskazówka rozjaśni przebieg zdarzeń, do których doszło w Sokołowsku? Pozostawię to do samodzielnego rozstrzygnięcia, podobnie jak Wojnicza zostawiono z diagnozą na temat stanu jego zdrowia, do której sam musiał się ustosunkować:
Poznaj recenzenta
Sławomir PatrzałekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat