Drzewo genologiczne rodziny Holmesów się powiększa. Do najsłynniejszego detektywa świata Sherlocka i jego starszego brata Mycrofta dołącza właśnie młodsza siostra – Enola. Tym samym dostajemy kobiece spojrzenie na tę ponadprzeciętną rodzinę. I jej obraz nie jest tak idealny, jak to mogłoby się wydawać. Enola (Millie Bobby Brown) była wychowywana i edukowana przez matkę (Helena Bonham Carter). Nie chodziła do szkoły, a całą swoją wiedzę na temat świata wyniosła z domu. Matka kładła silny nacisk na to, by jej córka była oczytana, znała się na sztuce i walce. Krótko mówiąc: by była samowystarczalną kobietą, która nikogo nie potrzebuje do pomocy. Czas płynie im dość błogo do czasu, gdy matka nagle znika bez słowa wyjaśnienia. Enola podejrzewa, że przydarzyło jej się coś złego i postanawia ruszyć jej na ratunek. Problem polega na tym, że jej opiekunem zostaje starszy brat Mycroft (Sam Claflin), mający zupełnie inny stosunek do życia niż matka. Jego zdaniem rolą kobiety jest znalezienie odpowiedniego męża, założenie rodziny i zajmowanie się domem. Gdy zdaje sobie sprawę, że młodszej siostrze brakuje edukacji szkolnej, postanawia umieścić ją w żeńskim internacie. Oczywiście wbrew jej woli. Sherlock (Henry Cavill) natomiast rozpoczyna poszukiwania zaginionej. Obejrzyj nasz wywiad z Henrym Cavillem. Rozmawiamy o Enoli Holmes Enola Holmes to tradycyjne kino przygodowe skierowane do młodszych widzów i zrealizowane w duchu: „Co by było, gdyby Sherlock był dziewczyną?”. Fani serii autorstwa sir Artura Conan Doyle’a pewnie nie będą zachwyceni taką ingerencją w świat Holmesa, ale bądźmy szczerzy – został on już przez tylu twórców przebudowany, że seria powieści dla dzieci autorstwa Nancy Springer nie wyrządziła mu większej krzywdy. Mało tego, wydaje mi się, że autorka bardzo sprawnie porusza się w tym wykreowanym świecie i ciekawe go ubarwia. Oczywiście bracia wypadają tutaj na większych lub mniejszych szowinistów nierozumiejących feministycznych ideałów szerzonych przez matkę i siostrę, ale to jeszcze bardziej dodaje kolorytu całej opowieści. O tym zresztą jest ten film - o walce o prawa kobiet w Anglii. Postępie, który się zbliża, choć niektórzy ludzie chcieliby za wszelką cenę go zatrzymać. Rodzina Holmesów wypada w tej opowieści wybornie. Enola w wykonaniu Bobby Brown często łamie czwartą ścianę, zwracając się bezpośrednio do widza. Jest przy tym bardzo naturalna i wykazuje się świetnym poczuciem humoru. Sceny pościgów czy różnego rodzaju przebieranek (z których słynie jej brat Sherlock) wypadają świetnie. Reżyserowi Harry'emu Bradbeerowi, stojącemu za takimi hitami jak Współczesna dziewczyna, Obsesja Eve czy Ramy, udało się zachować ducha powieści Springer. Oddał też cześć twórczości Conan Doyle’a i nie popadł przy tym w parodię. Postaci, które zobaczymy, bywają może odrobinę karykaturalne, ale nigdy nie są śmieszne. Najlepszym przykładem jest Holmes w interpretacji Henry'ego Cavilla. Różni się on diametralnie od tego, którego zaprezentował nam Robert Downey Jr. w filmach Guya Ritchiego czy Benedict Cumberbatch w serialu. Jego Sherlock jest dużo spokojniejszy i bardziej racjonalny. Najpierw myśli, później działa. Analizuje każdy krok i każdy znaleziony trop. Choć nie powiem, jest to chyba najbardziej muskularny Holmes ze wszystkich produkcji kinowo-telewizyjnych. Ciekawe też prezentuje się jego starszy brat grany przez Sama Claflina. Widz do końca nie jest w stanie wyczuć, czy jego ignorancja i protekcjonalne podejście do młodszej siostry ma odebrać jako oznakę troski, czy po prostu niechęci do tego, co ona sobą reprezentuje. Podoba mi się ta niejednoznaczność postaci. Choć bezapelacyjnie gwiazdą całej produkcji jest Millie Bobby Brown, skutecznie udowadniająca, że jej talent aktorski przewyższa rolę Jedenastki ze Stranger Things. Niewiele za to można powiedzieć o kreacji Heleny Bonham Carter. Scen z nią jest mało i niewiele wnoszą.
Netflix
+1 więcej
Enola Holmes jest świetną zapowiedzią nowej serii filmów o siostrze znanego detektywa i jestem przekonany, że zarówno młodsi, jak i starsi widzowie będą się na niej dobrze bawić. Ta produkcja posiada wszystko, co kino familijne powinno mieć: humor, akcję, ciekawych bohaterów, morał i trochę mroku. Jeśli Warner Bros. nie zmniejszy budżetu, a produkcji uda się utrzymać poziom, to czeka nas jeszcze nie jedna przygoda w tym składzie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj