Ewangelia według Lokiego – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 14 października 2015Oceniamy nową książkę Joanne M. Harris, zatytułowaną Ewangelia według Lokiego. Czy warto się z nią zapoznać?
Oceniamy nową książkę Joanne M. Harris, zatytułowaną Ewangelia według Lokiego. Czy warto się z nią zapoznać?
Przez długi czas Joanne M. Harris nie zapuszczała się w stronę fantastyki czy fantasy, chociaż jej powieści zawsze miały w sobie odrobinę magii, skrytej w jedzeniu (Czekolada), napitkach (Jeżynowe wino), zwykłych przedmiotach (Rubinowe czółenka) czy brzegu morza (Świat w ziarnku piasku). Siłą napędową czarów przewijających się przez jej książki były wspomnienia, uczucia i emocje – bardzo kobiece, słodko-gorzkie, niekoniecznie wesołe. Odskocznią, chociaż tylko pozorną, bywały powieści historyczne (Duch z przeszłości) czy książka kucharska.
A później Harris napisała dwie części Run, powieści dla młodzieży łączącej świat mitów ze współczesną fantasy, po raz pierwszy wkraczając do uniwersum nordyckich bogów, po Ragnaroku zdegradowanych do roli demonów i pozbawionych mocy, którą pragną odzyskać. Na kartach Run pojawili się Asowie i Wanowie, w tym Odyn, ale i niepoprawny oszust – Loki. Stare historie zostały opowiedziane na nowo, we współczesnym sztafażu i przez pryzmat niewiele rozumiejącej dziewczynki, na swoje nieszczęście obdarzonej runą.
Sympatia do boga ognia i kłamstwa, która przewijała się przez obie części Run, znalazła swoje ujście w najnowszej książce Joanne M. Harris - The Gospel of Loki - i tym razem nie jest to już powieść jedynie dla młodzieży.
Ewangelia opowiada dzieje Asgardu oczyma Lokiego, a więc zupełnie z innego punktu widzenia, niż to zazwyczaj bywało. Loki nie jawi się jako zimnokrwisty, samolubny i podły krętacz, ale uroczy, choć niepoprawny, czasem zbytnio impulsywny (w końcu jest demonem Ognia) i urażony w swej dumie (jak wszyscy bogowie) rudowłosy łobuz z głową na karku. Snuje kolejne opowieści o wielu perypetiach Asów, zbudowaniu Asgardu, zdobyciu krasnoludzkich darów (w tym młota Thora, Mjolnira), przymusowych przebierankach (Thor jako Freja), przygodach miłosnych (sam Loki nie był wiernym małżonkiem, w wyniku czego zrodzili się Fenrir, Hel i Jormungand), bohaterstwie i knowaniach, miłości i nienawiści, lojalności i zdradzie. A nade wszystko o tym, by nie wierzyć przepowiedniom, chociaż się spełniają. I chociaż historia kończy się smętnie (trudno uznać Ragnarok za coś wesołego), a Loki staje po niewłaściwej stronie, na samym końcu pojawia się iskierka nadziei, którą możemy dopowiedzieć sobie, jeśli znam świat Run. W ten sposób koło się zamknie, a Jormungand znowu będzie mógł połykać własny ogon, opasując korzenie Wiecznego Drzewa.
Lokabrenna, czyli Ewangelia według Lokiego, jest napisana doskonałym językiem - barwnym, lekkim, przekornym, z nutą humoru i ironii. Loki jest świetnym gawędziarzem i słuchamy go w oczarowaniu, z rodzącym się w głębi ducha przeświadczeniem, że ma całkowitą rację, a bogowie Asgardu, cóż, zasłużyli na to, co ich spotkało. W większości. Mimo że nasz szacowny mówca również nie pozostaje bez winy.
Bardzo dobre tłumaczenie Ewy Spirydowicz, niezła oprawa graficzna (projekt okładki autorstwa Wojciecha Chomińskiego), poprawny skład – wydawnictwo Akurat wyśmienicie poradziło sobie z wydaniem najnowszej powieści Joanne M. Harris. Aż chciałoby się sięgnąć po więcej… bo dlaczego Loki nie mógłby opowiadać dalej?
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat