Fear the Walking Dead: sezon 5, odcinek 15 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 maja 2016Fear the Walking Dead po raz kolejny testuje cierpliwość widzów, sprawdzając, ile bzdur są w stanie znieść. Twórcy postanowili znowu zamęczać nas dokumentalną formą odcinka i jest jeszcze gorzej niż za pierwszym razem… Za jakie grzechy?
Fear the Walking Dead po raz kolejny testuje cierpliwość widzów, sprawdzając, ile bzdur są w stanie znieść. Twórcy postanowili znowu zamęczać nas dokumentalną formą odcinka i jest jeszcze gorzej niż za pierwszym razem… Za jakie grzechy?
W pierwszych minutach nowego odcinka Fear the Walking Dead zobaczyliśmy kontrofensywę Virginii w postaci jej propagandowego nagrania wideo. I nie byłoby w tym nic złego, bo przecież to bardzo sprytne zagranie z jej strony, gdyby nie to, że nasi bohaterowie odpowiedzieli tym samym… Niestety koszmar powrócił z dziewiątego epizodu tego sezonu. Znowu twórcy postanowili nas zamęczać odcinkiem nakręconym niczym program dokumentalny. I znowu efekt był tragiczny.
Poprzedni film dokumentalny pokazywał, jak nasi bohaterowie pomagają ludziom w potrzebie, a także sobie nawzajem. Ciągnął się wtedy, jak flaki z olejem, nudząc okrutnie. Ale przynajmniej miał jeden dość nieźle trzymający w napięciu moment z Morganem, który nadepnął na minę. Z kolei oglądając nowy film, czułam się, jakby postacie próbowały przekonać do siebie nie ludzi szukających pomocy, lecz samych widzów o tym, że serial wcale nie jest taki zły. Nawet jeśli tak było, to nie wiem, jak chcą zjednać sobie naszą sympatię, kiedy pokazują nam na przykład Alicię, która odnalazła siebie, malując drzewa... Albo June, czyli naszą doktor Quinn, która nie wie, jak pomóc Grace. Albo oglądając spoglądających na siebie maślanymi oczami Morgana i Grace. Albo patrząc, jak nagle zza pagórka wyłoniła się Janis, która cudownym trafem odnalazła Toma, podczas gdy ten nagrywał swój materiał. Brakowało jeszcze tylko radosnej muzyczki w tle i obrazków w zwolnionym tempie. To było naprawdę kiepskie.
Ten film dokumentalny ma za zadanie pokazać, jak bohaterowie z konwoju mogą na siebie liczyć i nikt nikogo nie odrzuci. Więc aby udowodnić swoje racje przeciwko Virginii i czystość serca, postanowili narazić całą karawanę na niebezpieczeństwo, aby pomóc Grace, która możliwe, że umiera, choć nikt tego nie jest pewien. I jak tu nie wzdychać z irytacji nad głupotą i bezsensownym uporem naszej grupy? Spotkanie z Virginią też nie przyniosło żadnych emocji. Zupełnie nie różniło się od pogawędek z Loganem i pustych gróźb czy obietnic. Jedynie atak zarażonych przez chwilę wydobył nas z marazmu, bo strzelające liny na moście powodowały poczucie zagrożenia. Jednak cały efekt dramatycznej śmierci Toma zburzyły jego popisy i idiotyczna chęć nakręcenia filmu bez względu na niebezpieczeństwo. Nawet nie jest go szkoda, że spotkał go tragiczny los. A poza tym podkradanie pomysłu z uszkodzonym mostem od The Walking Dead też działa na niekorzyść serialowi, gdzie twórcy nawet nie silą się na oryginalność.
Po stracie Toma na szczęście zrezygnowano z dokumentalizmu, ale pod względem fabularnym nic się nie zmieniło. Dalej twórcy raczyli nas bzdetami podczas pieszej podróży naszych bohaterów. John i June nie mogli wybrać gorszego momentu na planowanie ślubu, kiedy śmierć zagląda w oczy Grace. Również Wes zalecający się do Alicii to słaby motyw. A do tego Daniel namawiający Morgana do wyznania miłości też nie przekonywał. Tak bardzo stoczył się ten serial, że zaczął przypominać wręcz słabe reality show.
Zupełnie nie zaskoczyło to, że Gulch zostało opanowane przez zombie. To musiało się tak skończyć idąc w ciemno do miejsca, o którym nic nie wiedzieli. Rozpacz bohaterów ani trochę nie wzruszała, bo nie można się wyzbyć poczucia, że sami są sobie winni. Również burzliwa rozmowa w grupie, czy wzywać po pomoc Virginię nie emocjonowała. Jedynie dezercja Dwigtha jest zrozumiała, bo zląkł się powtórki ze Zbawcami.
Najnowszy odcinek Fear the Walking Dead powtórzył te same błędy, co dziewiąty epizod – męczył widzów dokumentalną formą, która w tym wypadku w ogóle nie była potrzeba. Trudno zrozumieć dlaczego twórcy uparli się na taką formę kręcenia historii. Może to brak własnego sprzętu, aby w taki sposób ukryć niedociągnięcia i własne amatorstwo? Prawdopodobnie wierzyli, że osiągną bardziej realistyczny efekt, a w rezultacie wyszło odwrotnie. Nie dość, że wydarzenia są jeszcze bardziej sztuczne, to obnażają głupotę naszych bohaterów. Tym samym serial jeszcze bardziej się pogrąża i to na własne życzenie. Dobrze, że pozostał już tylko finał sezonu i odpoczniemy od tych bzdur. Kończ waść, wstydu oszczędź.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1969, kończy 55 lat