„Fear the Walking Dead”: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Drugi odcinek „Fear The Walking Dead” podtrzymuje bardzo pozytywne wrażenia z zeszłotygodniowej premiery. Konsekwentnie popycha fabułę do przodu i jednocześnie pozwala bliżej poznać kolejnych bohaterów.
Drugi odcinek „Fear The Walking Dead” podtrzymuje bardzo pozytywne wrażenia z zeszłotygodniowej premiery. Konsekwentnie popycha fabułę do przodu i jednocześnie pozwala bliżej poznać kolejnych bohaterów.
Niewątpliwie największym atutem początkowych odcinków „Fear the Walking Dead” jest sprawne kreowanie atmosfery niepokoju, paranoi i zagrożenia, jaka roztacza się w tych pierwszych dniach upadku cywilizacji. Serial świetnie nakreśla tło historii, w którym wiarygodnie prezentowane są działania służb specjalnych i zachowania zwyczajnych ludzi. Nie chodzi tylko o te większe wydarzenia, jak spontaniczny protest i nocne zamieszki, ale też o wplatanie drobnych scen: policjant magazynuje butelkowaną wodę, gdzieś przelatuje helikopter, ktoś urządza przyjęcie, a ktoś inny pakuje się do wyjazdu. Tym razem serial pozwolił sobie nawet na nutkę poczucia humoru w jednej z radiowych wiadomości - i to są właśnie detale budujące korzystny odbiór całości.
„So Close, Yet So Far” potwierdza także, że trafną decyzją było osadzenie w centrum fabuły zwyczajnej rodziny oraz - przynajmniej początkowe - ograniczenie liczby głównych bohaterów, których w ten sposób możemy lepiej i szybciej poznać. Plan opuszczenia Los Angeles i wyjazdu na pustynię to decyzja logiczna i rozsądna, której łatwo jest kibicować. Na razie świetnie wypadają jednak ostatnie przygotowania. Względem premiery na drugi plan zszedł tym razem Nick, a szersze pole do popisu otrzymała Alycia Debnam-Carey, odgrywająca Alicię. Młoda aktora pokazała niedawno swój potencjał w „The 100”, a teraz zaczyna go potwierdzać, kreując postać dużo bardziej złożoną od stereotypu wzorowej uczennicy. Znakomite było już otwarcie odcinka, w którym dziewczyna podąża do domu swojego chłopaka, a samo spotkanie z zarażonym Mattem to perspektywa do pokazania nowych uczuć i dalszego rozwinięcia charakteru bohaterki.
[video-browser playlist="745311" suggest=""]
Bardzo dobrze wypadły także wyprawy Madison i Travisa. Sekwencja w szkole nakręcona została w umiejętny sposób, sprawnie budujący napięcie i poczucie zagrożenia emanujące z pustych korytarzy. Te chyba zawsze budzą grozę, ale błyskotliwym chwytem okazało się tu też nasłuchiwanie złowrogiego rzężenia w radiu. Pierwsze starcie Madison z nieumarłym rozegrano nieźle, a jej późniejsza emocjonalna reakcja potwierdza, że będzie to ciekawa bohaterka, łącząca w sobie pragmatyzm Michonne i wrażliwość Maggie. Obok nagłych objawów Nicka (w części prawdopodobnie udawanych) lekkim zgrzytem odcinka było jednak jej przypadkowe spotkanie z Tobiasem. Chłopak miał co prawda swój wyraźny cel, jakim było zdobycie żywności ze stołówki, ale na jego przykładzie widać pewną sztampowość. Z jednej strony serial wdraża realistyczne podejście do tematu, z drugiej jednak powiela stereotypy o tym, że najbardziej świadomy sytuacji jest pryszczaty nerd, a infekcja zaczyna się od narkomanów, bezdomnych i hipsterów.
Travis tymczasem powoli odnajduje w sobie wewnętrznego Ricka i trzeba przyznać, że wygląda to całkiem przekonująco. Jego była żona, Liza, wypadła raczej bezbarwnie, ale już charakter syna, Chrisa, i jego wyraźne problemy z poczuciem akceptacji w środowisku zostały nakreślone bardzo zręcznie. Wciągające były sceny dynamicznej konfrontacji z policją i późniejszej ucieczki z tłumu, udany okazał się również wątek nocowania w salonie fryzjerskim, gdzie korzystając z zamkniętej przestrzeni i samych tylko zewnętrznych odgłosów, wykreowano nieustępliwe poczucie niebezpieczeństwa. To ważne, że twórcy potrafią wykrzesać maksimum z naturalnych ograniczeń produkcji.
Czytaj również: „Fear the Walking Dead” traci widzów
Nie będziemy wiecznie porównywać "Fear the Walking Dead" do jego protoplasty, bo i nie ma to większego sensu, ale warto docenić ożywcze doświadczenie, jakim było wysłuchiwanie dialogów zajmujących się wyłącznie praktycznymi sprawami. Bez egzaltacji i pretensjonalnego tonu, a z przekazywaniem intencji za pomocą prostych gestów. Takich jak postawa Madison, kiedy powstrzymuje córkę przed interwencją wobec ataku na osiedlu. Bez słów widzimy tu pierwsze subtelne ślady – zrozumiałego - upadku człowieczeństwa. Zestawiając je z motywem modlitwy i dorzucając klimatyczną piosenkę, otrzymujemy też płomyk nadziei na odrodzenie się naszej - zagubionej ostatnio - ohydnej sympatii do Żywych Trupów.
Poznaj recenzenta
Piotr WosikKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat