Fear the Walking Dead - sezon 6, odcinek 13 - recenzja
Data premiery w Polsce: 9 maja 2016W nowym odcinku Fear the Walking Dead godnie żegna postać Johna Doriego. Ciekawie też rozwija fabułę, wprowadzając nowego i niespodziewanego bohatera, dzięki któremu nie przeszkadza wolniejsze tempo akcji. Oceniam.
W nowym odcinku Fear the Walking Dead godnie żegna postać Johna Doriego. Ciekawie też rozwija fabułę, wprowadzając nowego i niespodziewanego bohatera, dzięki któremu nie przeszkadza wolniejsze tempo akcji. Oceniam.
Trzynasty odcinek Fear the Walking Dead rozpoczął się od spięcia między June a Morganem. Bohater miał pretensje, że nie było jej w pobliżu, gdy Grace rodziła. A także, że postąpiła wbrew woli Johna. June odeszła, aby później spotkać na swojej drodze niespodziewaną postać. Twórcy postanowili wprowadzić do historii ojca Doriego, co okazało się świetnym pomysłem, który przyniósł fabule wiele korzyści.
Po pierwsze trzeba pochwalić casting do tej roli. W Johna Doriego Seniora wcielił się Keith Carradine, który błyskawicznie wykreował solidną, przekonującą i ciekawą postać. A przy okazji też inną niż Garret Dillahunt, czyli serialowy syn. Dobrze, że aktor gra na swój sposób, nie próbując upodabniać się do Doriego Juniora, bo dzięki temu wnosi nową jakość do Fear the Walking Dead. Po drugie jego bohater świetnie wpasowuje się w fabułę tego sezonu. Uzupełnia i rozszerza historię męża June o kolejne wątki. Stał się źródłem informacji o Teddym, bo okazało się, że to przez niego wiele lat wcześniej Dorie Senior opuścił rodzinę, o czym opowiadał jego syn w jednym z początkowych odcinków szóstego sezonu. Teraz lider kultu nie tylko jest złoczyńcą o szalonych planach, którego trzeba powstrzymać. Konfrontacja z nim i jego grupą nabrała też osobistego charakteru za sprawą pojawienia się Doriego Seniora.
Po trzecie nowy bohater pozwolił serialowi pożegnać Johna Doriego w odpowiedni i emocjonalny sposób, co odwlekano przez kilka odcinków. June i Dorie Senior wspominali Johna, dzięki czemu nawiązała się między nimi interesująca relacja wzajemnego zrozumienia, która zbudowała się bardzo naturalnie. Podczas tego pewnego rodzaju pogrzebu bohaterowie dali upust cierpieniu, które w sobie tłamsili. List był wzruszający, a Jenna Elfman też świetnie zagrała ból związany ze stratą ukochanego.
Rozczarował nieco wątek Dwighta i Sherry, który utknął w martwym punkcie. Twórcy zwodzili widzów, wyczekując dobrego momentu na jego rozwinięcie i skierowanie go w jakąkolwiek stronę. To nastąpiło w tym odcinku, ale nie niósł z sobą takiego ładunku emocjonalnego, jakiego można byłoby się po nim spodziewać. Znowu pojawił się temat Negana, którego Sherry używa jako wymówki. Ale to już słyszeliśmy we wcześniejszym epizodzie w tym sezonie. Ostatecznie bohaterowie postanowili się ponownie zejść i na nowo zbudować swój związek pod wpływem miłosnej, a zarazem tragicznej historii June i Johna oraz pogrzebu. Miało to sens, ale temu wątkowi brakowało siły i większych emocji, przez co był nudny i nijaki. Zupełnie jakby stanowił tylko nieistotny wypełniacz w tym odcinku. I jeszcze żeby zniechęcić do niego widzów, uśmiercono konia, co było całkowicie niepotrzebne.
W epizodzie nie oglądaliśmy za dużo akcji, choć znalazł się czas na krótką strzelaninę i konfrontację z Hillem. Nie zabrakło zarażonych i makabrycznej sceny, gdy jeden z nich utknął w podwoziu. Twórcy postawili na budowanie klimatu (mroczny kamper z wycinkami z gazet) i płynny rozwój wydarzeń, aby złożyć hołd Johnowi. Spokojne tempo odcinka nie powodowało znudzenia czy zniecierpliwienia, dzięki temu, że historia i dobra gra aktorów skupiała uwagę i angażowała emocjonalnie. Niemałą rolę odegrały też różne nawiązania do Doriego Juniora, co pozwoliło z sympatią powspominać tego jedynego w swoim rodzaju bohatera. Imponowała też praca kamery, dzięki czemu odcinek zyskał dodatkowo na jakości.
Najnowszy odcinek Fear the Walking Dead nie był oszałamiający czy wciskający w fotel, ale za to był solidny oraz z szacunkiem pożegnał postać Doriego Juniora. Takie wolniejsze epizody też są potrzebne, żeby fabuła była pełniejsza, a bohaterowie się rozwijali. Warto też zwrócić uwagę na to, jak szósty sezon oraz wątek Teddy’ego i jego kultu został znakomicie przemyślany przez twórców. Uporali się z Virginią, ciążą Grace i pozwolili opuścić Garretowi Dillahuntowi serial, wykorzystując śmierć jego bohatera do rozwinięcia fabuły i wprowadzenia do niej Doriego Seniora. Napięcie narasta, a jednocześnie historia budzi coraz większe zainteresowanie. Powoli zbliżamy się do końca sezonu, gdzie możemy już skoncentrować się na zbliżającym się starciu z Teddym. Trzymajmy kciuki, żeby twórcom udało się utrzymać ten wysoki poziom szóstej serii aż do jego finału!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat