„FIFA 16” – recenzja
Data premiery w Polsce: 25 września 2015Od momentu wprowadzenia silnika EA Ignite w serii "FIFA" niewiele się zmienia. Najnowsza odsłona - "FIFA 16" - podobnie jak ta sprzed roku oferuje kilka ciekawych nowinek i kosmetyczne zmiany gameplayu, które nie wszystkim przypadną do gustu. Nie zmienia to jednak faktu, że pod wieloma względami "FIFA" jest daleko do przodu w stosunku do konkurencji.
Od momentu wprowadzenia silnika EA Ignite w serii "FIFA" niewiele się zmienia. Najnowsza odsłona - "FIFA 16" - podobnie jak ta sprzed roku oferuje kilka ciekawych nowinek i kosmetyczne zmiany gameplayu, które nie wszystkim przypadną do gustu. Nie zmienia to jednak faktu, że pod wieloma względami "FIFA" jest daleko do przodu w stosunku do konkurencji.
Powoli wypada przywyknąć do tego, że przy premierze kolejnych gier z serii „FIFA” nie doczekamy się rewolucyjnych zmian. No bo po co zmieniać, jeśli można coś zepsuć? Mechanizm zarówno pod względem gameplayu, jak i trybów gry funkcjonuje bardzo dobrze, dlatego też developerzy z EA Sports systematycznie rozwijają swoją produkcję. Minimalnie modyfikują sposób gry (tym razem pod lupę wzięto defensywę) oraz proponują nowe sposoby rozgrywki. Ulepszają również tryb FIFA Ultimate Team, który jednak coraz bardziej staje się dla Elektroników maszynką do zarabiania dodatkowej kasy. Wszystko to sprawia, że „FIFA 16” jest podobna jak przed rokiem. Wygląda pięknie, oferuje satysfakcjonującą rozgrywkę, ale o przełomie nie ma mowy. Ten nie nastąpił i w tej materii zapewne w ciągu kilku najbliższych lat niewiele się zmieni.
Zacznijmy od podstaw, czyli odpowiedzi na pytanie, jak gra się w nową „FIFĘ”. Odpowiedź: trudniej. Developerzy znów delikatnie zmodyfikowali styl gry, którego trzeba uczyć się od nowa. Wiele motywów z poprzedniej odsłony w tej najnowszej zwyczajnie nie wychodzi. Piłkarze z kolei są coraz bardziej ludzcy. Popełniają więcej błędów, podają mniej precyzyjnie, a tworzenie ataku pozycyjnego w pewnych chwilach może frustrować, szczególnie gdy AI szczelnie zamyka dostęp do bramki w defensywie. Obrona to podstawowa rzecz, jaką zmodyfikowali producenci nowej „FIFY”. Obrońcy asekurują się, są silniejsi i nie nabierają się na prostopadłe podania czy też wrzutki za plecy. Napastnicy, nawet ci klasy światowej, mają z nimi sporo problemów. Rzadziej mamy też okazję i sposobność do wyprowadzenia szybkiej kontry, a i ona nie jest pewna, bo na drodze staje często dobrze dysponowany bramkarz. Na szczęście z pomocą przychodzi tutaj drybling bez piłki, ale on zarezerwowany jest tylko dla największych gwiazd światowego futbolu. Nie jest też łatwy do opanowania. Warto dodać, że AI w końcu nauczyło się wypuszczać piłkę daleko przed siebie przy szybkich sprintach.
[video-browser playlist="751420" suggest=""]
Poprawiona praca bramkarzy to w moim odczuciu jeden z największych atutów nowej „FIFY”. Wspominałem, że obrońcy są bardziej „ludzcy” i podobnie sprawa ma się z bramkarzami. Przy rzutach rożnych i stałych fragmentach gry odważnie wychodzą do piłek, by wypiąstkować je poza pole karne. Rzadko się mylą, ale zdarzają się sytuacje, gdy wyjdą do piłki zbyt późno i napastnik na 1 słupku zdoła wbić piłkę do bramki. Czasem wydaje się, że bronią „na notę” i wybijają na róg piłki, które spokojnie można było wyłapać. Golkiperzy odważnie uprawiają też „Neuering” (wychodzenie do piłki daleko poza pole karne), często bez naszego udziału, czyli naciśnięcia konkretnego przycisku na padzie.
Gameplay w nowej „FIFIE” ma jednak wielką rysę, której zwyczajnie nie potrafię zrozumieć (mam nadzieję, że zostanie szybko naprawiona). Otóż sztuczna inteligencja w momencie, gdy prowadzi, od około 70 minuty zaczyna grać bardzo defensywnie. Do tego stopnia, że gdy mamy 75 minutę meczu i przegrywamy 0-1, piłkarze sterowani przez AI biegną do narożnika boiska i zaczynają… osłaniać piłkę ciałem. Rozumiem takie zachowanie w 85-90 minucie, ale nie, gdy do końcowego gwizdka pozostał jeszcze kwadrans. Jest to na tyle fatalny błąd, że zupełnie odbiera radość z gry np. w karierę. Przykładowo, grając Evertonem, w starciu z AS Romą w meczu turnieju towarzyskiego Włosi w 75 minucie zaczynają desperacko bronić prowadzenia 1-0, biegając do narożnika pola karnego. Nie wiem, jak coś takiego przeszło przez wewnętrzne testy. Wiem za to, że do rywalizacji z AI nie powrócę, dopóki nie zostanie to naprawione.
Wspominałem już o turniejach towarzyskich. To jedna z nowinek wspomnianej kariery, w którą – odnoszę wrażenie – gra coraz mniej użytkowników. Na początku każdego sezonu nasz zespół zapraszany jest na jeden z trzech turniejów towarzyskich, za którego wygranie możemy otrzymać dodatkowe fundusze na transfery. Dzięki temu wybieramy potencjalnych rywali, z którymi mierzymy się w grach kontrolnych. Drugą nowinką jest tryb treningu, oczekiwany sposób poprawiania umiejętności piłkarzy naszego zespołu. Trenować możemy indywidualnie lub odpalać symulację, która jednak działa nieco gorzej, a dany piłkarz z treningu nie wyciąga maksimum.
[video-browser playlist="751421" suggest=""]
„FIFA 16” to również granie online w tryb sezonów i awansów do kolejnych lig. Działa on cały czas podobnie, ale twórcy wprowadzili globalne turnieje, które motywują nas do rozgrywania w sezonach większej liczby meczów. Tolerancja doboru przeciwnika spisuje się nadal bez zarzutu. Nie da się jednak ukryć, że takie zespoły jak Real Madryt, FC Barcelona i Bayern Monachium są niezwykle mocne i grając kimś innym, trudno jest z nimi rywalizować. Szczególnie piłkarze z Monachium są w tym roku mocni, m.in. dzięki szerokiej ławce rezerwowych i bardzo mocnej „jedenastce”.
W „FIFA 16” powraca też popularny tryb FIFA Ultimate Team, tym razem dodatkowo ulepszony nowinką o nazwie FUT Draft. Jest to świetne narzędzie pozwalające na stworzenie osobnego składu, którym rywalizujemy w 4 meczach z AI lub innym przeciwnikiem online. Piłkarzy wybieramy z 5 dostępnych propozycji i tylko od nas zależy, czy wyjściową jedenastkę stworzymy z piłkarzy maksymalnie ze sobą zgranych (dzięki narodowości lub przynależności klubowej), czy też postawimy na siłę całej drużyny. Ta pierwsza opcja przeważnie jest lepsza. Niestety dostęp do FUT Draft kosztuje 15 tys. monet. Dla przeciętnego użytkownika FUT-a jest to spory wydatek, biorąc pod uwagę, że za jeden mecz otrzymujemy średnio 500 monet, bez żadnych bonusów. Dostęp do FUT Draft można też wykupić za 300 FIFA Points (czyli 10 zł w PS Store/Xbox Live). Plusem tego całego zamieszania jest fakt, że w FUT Draft warto zainwestować, bowiem bez względu na wyniki 4 spotkań, które zagramy naszą drużyną, i tak otrzymamy nagrody będące równowartością zainwestowanej kasy. W najlepszym wypadku będą to 2 złote paczki ekstra, zawierające łącznie kilkadziesiąt nowych kart.
Niestety FIFA Ultimate Team przestaje być trybem, z którego pełną radość czerpać mogą gracze nie planujący dodatkowych inwestycji w nowy tytuł EA Sports. Wydaje się, że 229 zł wydane na „FIFĘ 16” wystarczy, by świetnie bawić się również w FUT-a, rzeczywistość jest jednak inna. Tryb ten zdecydowanie bardziej zaczyna promować ludzi, którzy wydają kilkadziesiąt, a nawet kilkaset złotych na dodatkowe FIFA Points, dzięki którym później budują mocne składy. W rywalizacji online często triumfują ci, którzy mają mocniejszy i lepiej zgrany skład (logiczne). Niestety nie są to składy budowane mozolnym ciułaniem monet, a masowym kupowaniem paczek i sprzedawaniem zawodników. Moje podejście do FUT-a nie zmienia się - w ten tryb najlepiej zacząć bawić się pół roku po premierze. Wtedy kart z zawodnikami jest do kupienia mnóstwo, a ceny piłkarzy są o wiele niższe niż obecnie. Przykładowo – karty z niezłymi graczami z Niemiec, Francji czy Hiszpanii można nabyć za 2000 monet, z kolei karty z graczami Premier League o zbliżonym (a nawet gorszym) potencjale są dwukrotnie droższe. W przypadku FUT-a należy też pamiętać, że rozgrywanie sezonów AI na dłuższą metę zaczyna nudzić (i irytować przez defensywne rozgrywanie piłki przez AI, o którym wspominałem wcześniej).
[video-browser playlist="751422" suggest=""]
EA Sports mocno promowało też wprowadzenie do gry kobiecych reprezentacji narodowych. Dla mnie to ciekawostka, nowinka, która jest dobrym elementem promocyjnym, ale do „FIFY” nie wnosi zupełnie nic nowego. Granie kobietami jest zabawne, ale nie wierzę, że ktoś spędzi w tym trybie (rozgrywki kobietami traktowane są jako osobny element całej gry) więcej niż 2-3 godziny. O wiele bardziej wolałbym, żeby EA Sports zaczęło poważniej inwestować w innych aktorów widowiska piłkarskiego, czyli sędziów i trenerów. Pojawienie się na boiskach najpopularniejszych arbitrów oraz trenerów żywiołowo reagujących na ławce rezerwowych o wiele bardziej przysłużyłoby się całej serii niż wprowadzenie do serii piłkarek. Sędziowie i trenerzy pozostają więc w sferze marzeń. Może za rok?
W „FIFA 16” znajdziemy też oczywiście gry treningowe, lekko zmodyfikowane w porównaniu z poprzednim rokiem, ale jednocześnie szalenie satysfakcjonujące. Zdziwiło mnie usunięcie trybu „meczów tygodnia”, czyli rozgrywania w „FIFA 16” prawdziwych ligowych spotkań oraz „odgrywania” scenariuszy meczów. Widocznie tryb ten nie był zbyt popularny w samej grze i Elektronicy postanowili go usunąć z kodu.
W nowej odsłonie „FIFY” jest też mocno zmodernizowany polski komentarz. Na potrzeby "szesnastki" nagrano ponad 40 tys. nowych linijek tekstu, co czuć w trakcie rozgrywania kolejnych spotkań. Polski oddział EA poświęcił też sporo czasu na wyeliminowanie drażniących graczy nieprawidłowo wymawianych nazwisk piłkarzy. Z kolei obok „Szpaka” posadzono Jacka Laskowskiego – prawdopodobnie najlepszego polskiego komentatora, który niegdyś był ulubieńcem widzów oglądających mecze na Canal+ Sport. Laskowski wypada kilkadziesiąt razy lepiej niż Włodek Szaranowicz, który z piłką nożną miał tyle samo wspólnego co Szpakowski ze skokami narciarskimi. Niestety Laskowski odzywa się rzadko, ale to efekt skryptu tworzonego przez EA Sports. O przyczynę tego stanu rzeczy zapytaliśmy Head of Product Marketing marki „FIFA” w Polsce, Gabriela Miedzianowskiego:
- "FIFA" we wszystkim wzoruje się na realnym świecie i prawdziwym futbolu. Tak jest również w przypadku komentarza. Jeśli obejrzysz transmisję z ważnego meczu w TV zauważysz, że zawsze spotkanie komentują dwie osoby. Jedna – tak zwany „main talent” – jest komentatorem prowadzącym, liderem komentarza, który bierze na siebie ciężar bieżącego opowiadania o wydarzeniach boiskowych. Druga – tzw. color talent, z reguły trener lub były piłkarz – „dopowiada” w ważniejszych momentach. Ewentualnie, gdy na boisku nic ważnego się nie dzieje, opowiada anegdoty związane z własnymi doświadczeniami z boiska. Proporcja udzielania się w takiej dwójce wynosi około 70% main – 30% color. Taka sama proporcja została zachowana w przypadku duetu Szpakowski/Laskowski. Szpakowski to nasz main, a Laskowski to nasz color talent. W telewizji najpopularniejszymi takimi duetami są przykładowo Szpakowski/Mielcarski czy Laskowski/Żewłakow. Do roli color talenta nie zakontraktowaliśmy byłego piłkarza, ponieważ nagrywanie komentarzy do "FIFY" (w której komentujący nie widzi meczów i nie ma miejsca na improwizację, bo skrypty są przygotowane centralnie) wymaga jednak profesjonalnego komentatorskiego warsztatu. – Gabriel Miedzianowski, Head of Product Marketing marki „FIFA”.
[video-browser playlist="751425" suggest=""]
Nie wypowiadam się zbytnio na temat porównań do „Pro Evolution Soccer 2016” - i to z wielu powodów. Patrząc na to, jak wyglądają obie gry, na piękną grafikę „FIFY”, efekty pogodowe, twarze i animacje zawodników, czasem mam wrażenie, że nawet nie ma czego porównywać. Fani "PES-a" mogą teraz wykrzyczeć, że "liczy się gameplay" - i pewnie będą mieć rację. Problem w tym, że „FIFA 16” pod względem rozgrywki przypomina grę Konami tak bardzo, jak jeszcze nigdy. „FIFA” jeszcze nigdy nie była tak mocnym symulatorem, jakim jest dziś, przez co straciła trochę tego swobodnego, widowiskowego i arcade’owego stylu rozgrywki. Czy to zmiana na lepsze? Werdykt wydadzą fani.
„FIFA 16” ma na sumieniu kilka irytujących grzeszków, zmiany są kosmetyczne, a nowinki nie do końca trafiają w oczekiwania fanów, trudno jednak EA Sports zarzucić, że wydało w tym roku odgrzewanego kotleta. Grać w „FIFĘ” trzeba po prostu uczyć się na nowo, szczególnie w ofensywie, bo budowanie akcji jest trudniejsze, ale dzięki temu znacznie bardziej satysfakcjonujące. No i lepiej, by twórcy szybko poprawili tę grę na czas, bo to spora rysa na produkcje, który należy ocenić pozytywnie, ale bez fajerwerków.
PLUSY:
+ zmodyfikowana gra w obronie,
+ fantastyczna praca bramkarzy,
+ grafika jeszcze piękniejsza i bardziej efektowna niż poprzednio,
+ drobne i przydatne modyfikacje w trybie kariery,
+ FUT Draft,
+ Jacek Laskowski w polskim komentarzu,
+ wprowadzenie piłki nożnej kobiet...
MINUSY:
- ...którą należy traktować tylko jako ciekawostkę,
- bezsensowna gra na czas,
- FUT tylko dla bogatych graczy.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat