Film: „Burleska”
Burlesque to klub muzyczny w Los Angeles, który lata świetności ma już za sobą. Cher, Aguilera i gatunek musicalu jednak - wręcz przeciwnie.
Burlesque to klub muzyczny w Los Angeles, który lata świetności ma już za sobą. Cher, Aguilera i gatunek musicalu jednak - wręcz przeciwnie.
Właścicielką klubu jest była tancerka Tess, twarda i nieustępliwa, choć z drugiej strony bardzo opiekuńcza i o matczynym sercu „gwiazda”, która ma ogromne problemy finansowe. Klub chce zająć bank i zostało niewiele czasu, żeby coś z tym fantem zrobić.
Nagle pojawia się młoda, piękna, utalentowana dziewczyna z charakterkiem o imieniu Ali, która przyjeżdża z zabitej dechami mieściny w poszukiwaniu szczęścia, miłości i kariery. Początkowo napotyka na swojej drodze same trudności. Nikt nie wierzy w jej umiejętności, nie ma pieniędzy i jest całkiem sama w wielkim mieście. W końcu jednak spotyka na swojej drodze bratnią duszę, która wyciąga do niej pomocą dłoń. Potem znajduje pracę i zaczyna się walka o spełnienie marzeń - choć oczywiście walka ta nie jest pozbawiona wzlotów i upadków, zazdrości i łez. Determinacja, pasja, wiara i miłość do muzyki nie pozwalają się jej zatrzymać. Zresztą wszystko postawiła na jedną kartę. Udaje się jej znaleźć księcia z bajki, w którym zakochuje się z wzajemnością, ale zanim będą razem muszą o tę miłość powalczyć i udowodnić, że są jej warci.
Historia jakich wiele - zaczyna się i kończy podobnie. Początkowo same problemy, potem nagle pojawia się złoty środek, który uwalnia wszystkich z opresji. Jednak w przypadku musicali możemy wybaczyć powielane historie, które tak naprawdę stanowią tylko tło całej produkcji. Chociaż widzowie z góry mogą założyć co się wydarzy, sięgają po ten gatunek filmowy zupełnie z innego powodu.
[image-browser playlist="610223" suggest=""]
Dopracowana choreografia, skąpe kostiumy, idealnie dopasowana muzyka do tańca pięknych kobiet, magiczna atmosfera i dużo błyskotek to podstawa dobrego musicalu - na tych aspektach też miłośnicy tej formy skupiają największą uwagę. Sztuką jest, aby oderwać widza od rzeczywistości i wciągnąć w widowiskowe show, które ma działać niczym balsam na duszę.
W przypadku "Burleski" wszystkie powyższe punkty udało się bez wątpienia zaliczyć. Ponadto idealnie wyważona proporcja pomiędzy dialogami i scenami muzycznymi. Sceny muzyczne nie nudzą, wręcz wciągają widza do swojego magicznego świata, natomiast dialogi są całkiem nieźle napisane, często dowcipne i w dobrym guście. Chwilami może jedynie działać na nerwy maniera Christiny, ale z drugiej strony dzięki niej jest ona bardziej wyrazista w swojej roli.
Sama kreacja Christiny Aguilery jest bardzo kobieca i przy tym naprawdę udana. Artystka uwodzi wyglądem i głosem, którym elektryzuje na kilometry i który notabene świetnie pasuje do produkcji tego typu - potężny, o niezwykłej barwie w każdym kolejnym utworze zachwyca swoim brzmieniem i perfekcją. Doskonały taniec i szczupła figura świadczą o dużym wkładzie pracy w swoją rolę, a Aguilera wygląda jakby wróciła do swoich dawnych lat świetności. Dodatkowo całkiem dobra gra aktorska, która przede wszystkim nie jest sztuczna, jak to często bywa u niedoświadczonych aktorów.
[image-browser playlist="610224" suggest=""]
Na wielkie brawa zasługuje również Cher, która pomimo wieku całkiem nieźle się trzyma, a jej głos nadal jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Świetna figura, dobry wygląd i wspaniały śpiew, ale również ciekawie zagrana rola Tess, świadczą o jej niepodważalnym talencie.
Cała kompozycja tworzy idealną całość, którą ogląda się bardzo przyjemnie, a odpowiednio dopasowana muzyka jest idealnym dopełnieniem całości. Przewidywalna fabuła to chyba jedyny słaby punkt programu, ale w filmach muzycznych to nie jest najważniejsze i twórcy nie skupiają się głównie na niej. Zresztą trzy nominacje do Złotych Globów, jakie otrzymał film, dowodzą o pozytywnym przyjęciu produkcji w świecie kina.
"Burleska" jest powrotem do starych czasów. To historia z dawnych lat, ale historia - trzeba rzec - ponadczasowa. I dziś wielu marzycieli śni o sławie i wielkiej karierze w mieście aniołów, do którego lgną niczym pszczoły do miodu. A przecież kilku udaje się spełnić swoje marzenia.
Produkcja, w reżyserii Stevena Antina to przyjemne dla ucha i oka taneczne show, które chociaż na chwilę pozwala oderwać się od szarego i nudnego świata, porywając widza do musicalowej rzeczywistości.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Anna GrzymkowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat