Flash: sezon 2, odcinek 18 – recenzja
Najnowszy odcinek serialu Flash może doprowadzić nas do rozdwojenia jaźni. Dobre momenty mieszają się tu z fabularnymi zamachami stanu, a Barry dostaje niezrozumiałe baty od Zooma, choć chwilę wcześniej miał go na deskach. Wiemy już znacznie więcej o całej historii – tak nam się przynajmniej wydaje do momentu, w którym stwierdzimy, że de facto nadal jesteśmy w kropce.
Najnowszy odcinek serialu Flash może doprowadzić nas do rozdwojenia jaźni. Dobre momenty mieszają się tu z fabularnymi zamachami stanu, a Barry dostaje niezrozumiałe baty od Zooma, choć chwilę wcześniej miał go na deskach. Wiemy już znacznie więcej o całej historii – tak nam się przynajmniej wydaje do momentu, w którym stwierdzimy, że de facto nadal jesteśmy w kropce.
Versus Zoom w kontekście całego obecnego sezonu The Flash jest dla widza doprawdy przedziwnym doświadczeniem. Z jednej więc strony akcja gęstnieje, zagadka tożsamości przerażającego sprintera z Ziemi-2 zostaje wyjaśniona, a odcinek do swojej ostatniej sekwencji trzyma w napięciu. Problem polega na tym, że niektóre z rozwiązań fabularnych pozostawiają wiele do życzenia, a wiąże się to albo z ich niewiarygodnością, albo tym, że nie do końca możemy zrozumieć postawę głównych bohaterów. Doskonale rozpisane sceny gonią tu scenariuszowe potworki, Barry Zooma, Joe stracone lata ojcostwa, a Team Flash raz przeciwnika z innego świata, raz szczyty swojej głupoty. Mikstura, która powstaje w wyniku tych zabiegów, nie jest ani lekkostrawna, ani nie przyprawia nas o solidne zawroty głowy. Z jej oceną należy zapewne poczekać na to, co twórcy serialu zaserwują nam w najbliższym czasie, może się bowiem okazać, że to, co dziś bierzemy za niedopracowanie historii, stanie się ostatecznie tylko furtką otwierającą przed scenarzystami nowe możliwości.
Sekwencja otwierająca odcinek, która pokazuje nam wydarzenia z dzieciństwa Huntera Zolomona, zasługuje na słowa uznania. Jedni będą tu widzieć pewnego rodzaju inspirację pojawieniem się ojca Merrina w Egzorcyście, inni dostrzegą w przedstawionym sierocińcu wizualny hołd dla komiksowych i ekranowych sposobów ukazywania Azylu Arkham. Twórcy Flasha zdecydowali się zbudować analogię pomiędzy doświadczeniami Barry’ego i Huntera, pokazując dobitnie, jak wiele tych bohaterów jednocześnie łączy i dzieli. Odcinek stopniowo odsłania przed nami tajemnicę Zooma, której rozwiązanie okazało się prawdopodobnie najprostszą opcją z możliwych (choć nadal nie jesteśmy pewni, czy w tej kwestii wiemy już dostatecznie dużo). Zolomon jako seryjny morderca, w dodatku nieustannie faszerujący się dopingiem w postaci Velocity-9, sprawdza się w tej roli doskonale nawet pomimo faktu, że koniec końców ostało się w nim wiele odruchów serca. Tutaj jednak zaczynają się schody. Skoro Barry (dzięki pomysłowi Cisco, rzecz jasna) jest w stanie powstrzymać Zooma, rozkładając przed jego twarzą dwumetrowe podobizny rodziny Zolomonów, to jednak ze śmiercionośnego sprintera z Ziemi-2 wcale nie taki chojrak, jak początkowo mogliśmy zakładać. W dodatku raz darzy uczuciem Caitlin, raz nie, ale ostatecznie i tak porywa ją do wieży w swoim ukrytym przed światem zamku. W tym miejscu jesteśmy zagubieni, wydaje się bowiem, że Zoom oddziaływał na nas lepiej wtedy, gdy braliśmy go za Reverse-Flasha do potęgi entej, jeśli idzie o jego bezwzględność.
Cichymi bohaterami odcinka staje się cała sympatyczna rodzina Westów. Iris decyduje się pomóc w S.T.A.R. Labs, ale z biegiem czasu okazuje się, że to dla niej tylko pretekst do pogaduszek z Caitlin, w których coraz bardziej dają o sobie znać jej uczucia w stosunku do Barry’ego – a Patty Spivot gdzieś tam przecież jest i musi płakać rzewnymi łzami. Wells początkowo nie kwapi się do naukowej pomocy swojemu protegowanemu, wystarczy jednak piwo w mieszkaniu Joe, by już wiedział, że Allen jest do bólu uparty i czas stworzyć dla niego nowe obliczenia oraz teorie. Cieszy za to ewolucja postaci Wally’ego, zwłaszcza w kontekście tego, co z tym bohaterem powinno się niedługo wydarzyć. Najmłodszy z Westów po porwaniu przez Zooma staje się jednak języczkiem u wagi w jednej z najbardziej porażających fabularną głupotą sekwencji w całej historii serialu. Skoro sprinter już go dopadł, czyniąc z niego kartę przetargową przy negocjacjach nad przejęciem szybkości Flasha, to zupełnie niezrozumiałe jest, dlaczego Barry ze swoją drużyną po odzyskaniu niedawnego zakładnika nie podejmują walki z Zoomem. Allen biega już po Central City cztery razy szybciej, w tej kategorii przebiera nogami jeszcze sprawniej niż swoje nemezis z Ziemi-2 (jak twierdzi Wells), ledwie chwilę wcześniej miał go na deskach, ale ostatecznego ciosu nie wyprowadzi. Właściwie nie wiadomo dlaczego. Zolomon musi przecież trząść się ze strachu, widząc, jak niektórzy członkowie Teamu Flash mierzą do niego z pistoletu, więc wypadałoby wykorzystać przewagę. Liczebną, szybkościową, intelektualną. Jakąkolwiek. Nic się jednak nie dzieje, a Barry wchodzi na bieżnię, by swoją Moc Prędkości grzecznie przekazać Zoomowi. Jedynym wytłumaczeniem całej sytuacji może być fakt wizualnej przemiany Zolomona, którą na chwilę ujawnił on w pojedynku z Flashem, uwalniając się z pułapki. Czy sprinter z Ziemi-2 jest kimś jeszcze innym, niż możemy się tego na tę chwilę domyślać? A może Barry jednak wie, kogo więzi u siebie Zoom? Ten wątek został jednak mimo wszystko uszyty ze stanowczo zbyt grubych nici.
Pomimo wszystkich powyższych bolączek scenariuszowych odcinek Versus Zoom zaskakująco sprawnie kładzie podwaliny pod zbliżający się wielkimi krokami finał sezonu. Pewną formą rekompensaty za niedociągnięcia w prowadzeniu historii staje się całkiem wiarygodne zazębianie się wielu wątków jednocześnie, wzrost znaczenia postaci z drugiego planu (uczący się władania mocą Cisco, genialnie jeszcze porównujący się do Vadera oraz Wally, który zrzucił już gorset zachowań rozkapryszonego nastolatka) i przeświadczenie, że nawet odkrywając tajemnicę Zooma, w dalszym ciągu nie jesteśmy pewni, czy to już wszystko, na co twórców serialu stać. Zwróćmy też uwagę na inne niż dotychczas efekty wizualne towarzyszące biegowi Barry’ego, które świetnie prezentują się zwłaszcza w scenach z Zoomem w roli goniącego. Dochodzi do tego jeszcze świadomość, że skoro znów mamy szansę na otwieranie wyłomów w czasoprzestrzeni, a sam Zolomon wspomina o innych sprinterach, coś wielkiego może już pojawiać się na horyzoncie nadchodzących wydarzeń. Musimy uzbroić się w cierpliwość i leczyć te rany głowy, które zostały spowodowane przez takie scenariuszowe kwiatki jak Zoom biorący swojego sobowtóra z innej linii czasowej i tłumaczący jegomościowi, że musi oddać życie dla sprawy. Pomiędzy stabilizacją historii a związanej z nią niepokojem, mając po dwóch swoich stronach fabularne niebo i piekło – to właśnie w tym miejscu jesteśmy po odcinku Versus Zoom. Szkarłatny Sprinter na pewno jednak nie powiedział ostatniego słowa.
Źródło: zdjęcie główne: The CW / materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat