Fringe – 05×02
Wydział Fringe podjął kolejną misję ratunkową (w kolejnej wersji naszego świata) i pomimo problemów, nieprzyjaznego otoczenia oraz wrogów czyhających praktycznie za każdym rogiem, dzielnie wykonał zaplanowane zadania. Czy jednak tak właśnie powinien wyglądać finałowy sezon Fringe?
Wydział Fringe podjął kolejną misję ratunkową (w kolejnej wersji naszego świata) i pomimo problemów, nieprzyjaznego otoczenia oraz wrogów czyhających praktycznie za każdym rogiem, dzielnie wykonał zaplanowane zadania. Czy jednak tak właśnie powinien wyglądać finałowy sezon Fringe?
Jak wiemy wydział do spraw niezwykłych uratował już nie jeden świat, a nawet klika. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nawet klika różnych rzeczywistości, co często odzwierciedlała zmieniająca się czołówka, sugerująca nam w jakim świecie obecnie się znajdujemy. Jednak zdaje się, że podczas ostatniej, finałowej przygody, serial stacji FOX zaczyna cierpieć na ten sam syndrom, co Supernatural. Fringe powinien zakończyć się sielankowym finałem czwartego sezonu, tak jak przygody braci Winchesterów wraz z piątą odsłoną. I o ile błąd kontynuowania produkcji w przypadku Winchesterów wynikał z niemożliwości wymyślenia czegoś ciekawego, o tyle we Fringe było wiele możliwości ścieżek rozwoju. Tym bardziej, że 19. odcinek 4. serii pokazał potencjał drzemiący w tej właśnie koncepcji, której obecnie jesteśmy świadkami. Zachodzę więc w głowę, jak można było tak sztampowo i konwencjonalnie rozegrać wprowadzenie na stałe Obserwatorów (moim zdaniem jednych z najciekawszych i najbardziej tajemniczych postaci), oraz pokazać opanowaną przez nich Ziemię i tym samym zabić widzowi przyjemność z oglądania finałowego sezonu.
Fabularnie piąta seria totalnie zawodzi. Nie posiada tajemnicy, napięcia do którego Fringe przez lata nas przyzwyczaił. Rzekłbym, że wygląda to jak słaby sequel świetnej produkcji, a przecież jest to finałowy sezon! W związku z tym od twórców się wymaga dużo więcej, a oni powinni te oczekiwania spełnić. Koncepcja ratowania świata, szukania wskazówek, walki z Lojalistami jest przewidywalna i oparte na schemacie, przez co nie pozwala widzowi wciągnąć się w tą historię. W drugim odcinku byliśmy świadkami irracjonalnego szukania notatek Waltera, następnie kaset z jego nagraniami (dodajmy, że bohaterowie nie mają wskazówek, gdzie szukać następnych części), a nie próbę rozwikłania, jak wydobyć informację z jego mózgu. Co bardziej zabawne jeszcze tydzień temu starszy Bishop zarzekał się, że wszystko zostało utracone, że nic nie pamięta, widać, że wręcz lekko zbzikował/oszalał, a już podczas drugiego odcinka nie dość, że wrócił do pełnej formy fizycznej, to ponadto wie co ma robić i jak działać oraz jakie kroki podjąć. Czyżby zbawienny wpływ muzyki i utworu „Only You”? Scenarzyści chyba raczą sobie z nas kpić. Oczekiwałem dużo większej konsekwencji niż cudów dziejących się z odcinka na odcinek. Jedynym promykiem nadziei zdaje się być fakt, że w poprzednich sezonach nawet po słabym starcie, Fringe wracało do wyśmienitej formy. Tyle, że z obecnym sezonem finałowym jest jeden problem, ma on 13 odcinków, a już dwa za nami, tu nie ma miejsca na zapychacze. A póki co, akcja przypomina rejs żaglówką w oczekiwaniu na powiew wiatru niż szaleńczą pogoń ku wielkiemu finałowi, w myśl Alfreda Hitchcocka, że najpierw należy zacząć od trzęsienia ziemi, a potem napięcie stopniowo podnosić.
[image-browser playlist="598172" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Po świetnej kreacji w wykonaniu Johna Noble’a w premierze Fringe, w drugim odcinku próżno szukać następnych perełek w grze aktorskiej. Moją uwagę zwróciła tylko Georgina Haig wcielająca się w Ettę. Chyba nikt się nie spodziewał, że może ona być aż tak bezlitosna i bezwzględna. I choć bohaterka zmienia swoją postawę w trakcie odcinka, to nagrodę temu, kto przypuszczał, że tak może się zachowywać córka Petera i Olivii. Swoją drogą bardzo przekonująco wypadła w roli oprawcy, i choć wciąż nie jest to klasa gry Johna Noble’a, to jest na dobrej ścieżce rozwoju swoich aktorskich umiejętności.
Fringe po drugim odcinku zatytułowanym „In Absentia” potwierdza, że serial zaczął od głębokiego falstartu. Twórcy karmią nas schematami niszcząc potencjał jaki drzemie w koncepcji 2036 roku i Obserwatorach. Wszystko jest nad wyraz przewidywalne, oczywiste i pozbawione tajemnicy. Nie tego oczekuję po Fringe, a tym bardziej po jego ostatnim finałowym sezonie!
Ocena: 4/10
Źródło: fot. ©2012 FOX Broadcasting Company
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat