Gdzie diabeł nie może tam baby pośle - tajemnice polskich fortun. Część 2 - recenzja filmu
Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle to polska "komedia" z ubiegłego roku, która właśnie doczekała się kontynuacji. Niestety równie słabej jak pierwowzór.
Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle to polska "komedia" z ubiegłego roku, która właśnie doczekała się kontynuacji. Niestety równie słabej jak pierwowzór.
Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle 2 podejmuje wątki rozpoczęte w pierwszej części – tym razem, co z resztą logiczne, akcja rozgrywa się kilka lat później, na przełomie lat 90. i dwutysięcznych. Na ekranie powracają znajomi bohaterowie: Bączek (Sebastian Stankiewicz), Marzena (Agnieszka Więdłocha), Lis (Rafał Zawierucha) i Lisowa (Małgorzata Kożuchowska). Ich losy połączą się na tle kolejnych przekrętów, oszustw i nieuczciwej gry o wysoką stawkę. Wszystko zaczyna się dość ponuro, po śmierci Kafera. W tej atmosferze zawodu, zdrady i rozczarowania w głowie Marzeny rodzi się plan zemsty na tych, którzy wpędzili jej ukochanego do grobu. Na papierze może brzmi to jak pomysł na fabułę, jednak na ekranie wygląda to zupełnie inaczej. Wspomniany wątek rozmywa się szybciej, niż zakiełkował. Niestety nowy film jest słaby – tak samo jak jego pierwowzór.
Druga część serii okazuje się w zasadzie zupełnie niepotrzebna – poza kilkoma nowymi wątkami fabularnymi nie wnosi do kinematografii zupełni nic. Opowieść zupełnie nie śmieszy – trudno powiedzieć, dlaczego nazwano ten film komedią. Śledzimy historyjki, których punktem wspólnym jest dorabiający się majątku Bączek. Pozostali bohaterowie są jego satelitami i pojawiają się na ekranie raz na jakiś czas, by uzupełnić akcję bieżącą. W tym miejscu zastanowić się można, gdzie te tytułowe baby? Na pewno nie tu – o ile w pierwszej części przynajmniej poznaliśmy w pewnym stopniu ich perspektywę na wszystkie wydarzenia, o tyle teraz kobiece bohaterki odsunięto na dalszy plan, skupiając się w całości na antypatycznym głównym bohaterze. Owszem, w co drugiej scenie otaczają go piękne i często roznegliżowane kobiety, jednak można je zaliczyć do bezosobowych rekwizytów, co w istocie jest trochę przykre. Żadna z głównych bohaterek nie jest dla twórców tej produkcji najważniejsza. I choć może i knują coś na drugim planie, ostatecznie ich działania sprowadzają się do mało istotnych i wykonywanych często rękami mężczyzn. Cała uwaga poświęcona jest bowiem męskiemu pierwiastkowi – a ten w tym wydaniu wybrzmiewa po prostu karykaturalnie. Film bazuje na wszystkich możliwych stereotypach, z których żaden bohater ani na moment się nie wyłamuje.
Produkcja balansuje gdzieś między gatunkami i trudno ją zaklasyfikować, co wcale nie świadczy o oryginalności. Film nie jest ani komedią, ani kryminałem. Seans dłuży się i bardzo męczy, a rozterki bohaterów nie są w najmniejszym stopniu angażujące. Linia czasu rozwija się tak szybko, że trudno za nią nadążyć – o tym, że poszczególne wydarzenia dzieli kilka lat, dowiadujemy się wyłącznie z wypowiedzi poszczególnych bohaterów. To po prostu nie wciąga. Opowieść toczy się koło za kołem, tak naprawdę pozostając daleko od uwagi widza. Bohaterowie są tak płascy i tak niedookreśleni scenariuszowo, że pozostają dla nas zwyczajnie obojętni. Sprawy nie polepsza momentami sztuczna do bólu gra aktorska. Widać to zwłaszcza w rozmowach telefonicznych – aktorzy wystrzeliwują swoje kwestie mówione do słuchawki, czyniąc z nich monologi. Nie pozostawiają żadnej dłuższej pauzy na udawanie, że w tym czasie mówi ktoś z drugiej strony słuchawki.
Jeśli chodzi o scenografię, wszystko wygląda przyzwoicie – kostiumy, rekwizyty, cała architektura wnętrz (poza szarym polskim podwórkiem mamy tu do czynienia między innymi z pałacykami we Francji, więc scenografowie faktycznie mogli się popisać). To jednak zdecydowanie za mało, by poprawić jakość tej produkcji. Film jest nijaki – nie opowiada o niczym konkretnym, nie wywołuje żadnych emocji. Na domiar złego twórcy zdecydowali się rozciągnąć tę "przyjemność" do maksimum. Z bliżej nieokreślonych powodów film trwa ponad dwie godziny zegarowe, przez co staje się udręką.
Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle 2 to bardzo słaby film, który nie reprezentuje sobą zupełnie nic – tak naprawdę nie podejmuje żadnego konkretnego problemu (nie dajcie się nabrać na te "tajemnice" z tytułu). Po raz kolejny patrzymy na dorobkiewiczów w luksusach i po raz kolejny nic z tego nie wynika. Poszczególne sekwencje ledwo łączą się w logiczną całość, ale już nie mają siły udawać, że do czegokolwiek to prowadzi. Podczas seansu nie zaśmiałam się ani razu - ani razu też nie zadrżałam o los bohaterów. Scenariusz sprawia wrażenie pisanego na kolanie, opowieść zupełnie nie wciąga. Szkoda na to czasu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat