Ghostrunner 2 - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 26 października 2023Ghostrunner 2 bierze wszystkie udane elementy z poprzedniczki i doprawia je nowymi, interesującymi mechanikami. Okazało się to przepisem na naprawdę smakowity, ale przy tym bardzo wymagający kąsek.
Ghostrunner 2 bierze wszystkie udane elementy z poprzedniczki i doprawia je nowymi, interesującymi mechanikami. Okazało się to przepisem na naprawdę smakowity, ale przy tym bardzo wymagający kąsek.
Pierwszy Ghostrunner okazał się przemiłą niespodzianką. Krakowskie studio One More Level dostarczyło na rynek produkcję w równym stopniu wymagającą, jak i satysfakcjonującą, a jej cyberpunkowa oprawa przykuwała uwagę. Tytuł ten okazał się sporym sukcesem, co sprawiło, że trzy lata później doczekaliśmy się sequela. Ghostrunner 2 wprowadza nową historię i mechaniki, ale jedno się nie zmieniło: to nadal szalenie trudna produkcja!
Jack is Back
Choć GR2 nastawiony jest przede wszystkim na szybką i efektowną akcję, to w grze nie zabrakło fabuły. Historia rozpoczyna się rok po pokonaniu Kluczniczki. Jack i jego sojusznicy nie mają jednak chwili na wytchnienie i muszą zmierzyć się z kolejnym zagrożeniem. Tym razem jest nim tajemniczy kult – będziemy musieli odnaleźć i wyeliminować jego członków. To zaś będzie wymagało przemierzania nie tylko kolejnych pięter Dharma Tower, ale też wyjścia na zewnątrz wieży.
Opowieść nie jest tutaj priorytetem, ale mimo tego nie czuć, by był to element potraktowany po macoszemu. Wręcz przeciwnie! Jest tutaj więcej filmowych przerywników niż w poprzedniczce, a pomiędzy misjami trafiamy do bazy wypadowej, w której możemy ochłonąć, ulepszyć się i porozmawiać z towarzyszami, by dowiedzieć się więcej na temat tego uniwersum.
Więcej, lepiej, trudniej?
Jeżeli graliście w pierwszego Ghostrunnera, to szybko poczujecie się tutaj jak w domu. Powraca śmierć po otrzymaniu zaledwie jednego ciosu i błyskawiczne respawny. Nadal mamy segmenty platformowe, w których pędzimy przed siebie, biegamy po ścianach i bujamy się na linach, a także areny, na których musimy pokonać wszystkich przeciwników, by otworzyć sobie dalszą drogę. Od czasu do czasu natkniemy się też na proste zagadki środowiskowe, które w większości sprowadzają się do znalezienia jakiegoś przełącznika. Nie oznacza to jednak, że wszystkie rozwiązania przeniesiono 1:1 i nie pokuszono się o żadne większe zmiany. Przede wszystkim wprowadzono mechanikę blokowania ciosów i pocisków. Wystarczy przytrzymać jeden przycisk, by zapewnić sobie bezpieczeństwo przez krótki czas (w dalszym ciągu możemy też parować ciosy i odbijać pociski kataną). To pozornie niewielka rzecz, ale jej wpływ na gameplay jest ogromny i można uznać to za pewnego rodzaju ukłon w stronę mniej doświadczonych graczy, którzy nie muszą już polegać wyłącznie na unikach i parowaniu. Nie zabrakło również nowych zdolności. Szczególnie interesująca jest jedna, którą odblokowujemy na jednym z końcowych etapów, ale nie zdradzę, o czym mowa, żeby nie zepsuć Wam niespodzianki.
Do gustu przypadły mi także nowe walki z bossami. Są one zdecydowanie bardziej rozbudowane (może z wyjątkiem pierwszej) niż w GR1. Nie sprowadzają się wyłącznie do parowania ataków i biegania wokół oponenta, jak to miało miejsce w poprzedniczce. Tym razem podczas starć z najbardziej wymagającymi wrogami musimy wykorzystać cały arsenał nabytych wcześniej zdolności, a przy tym wykazać się refleksem i umiejętnością błyskawicznego podejmowania decyzji.
Wspominając o nowościach, nie mógłbym pominąć tej największej, czyli motocykla, któremu poświęcono sporo uwagi w materiałach marketingowych. Główny bohater ma kilka okazji, by zasiąść za sterami tego pojazdu, a praktycznie każda z takich sekwencji dodatkowo podkręca tempo zabawy. Podczas jazdy musimy nie tylko kierować, ale też wykonywać szereg innych czynności i akrobacji: omijać przeszkody, skakać nad przepaściami, aktywować przełączniki kataną, strzelać, a nawet... zeskakiwać z motocykla, a następnie przyciągać się do niego i ponownie na niego wskakiwać bez wyłączania silnika. Wypada to świetnie i w momencie zobaczenia napisów końcowych nieco żałowałem, że motocykl nie odegrał jeszcze większej roli. Kto wie, może powróci on w jakimś DLC?
Jack tym razem ma okazję opuścić pełne zagrożeń wnętrza Dharma Tower i udać się na pustkowia, które... również nie należą do szczególnie bezpiecznych. Mniej więcej w połowie gry trafiamy do większej, półotwartej lokacji, w której tempo rozgrywki nieco spada. Obszar ten jest spory, ale jednocześnie dość pusty, więc dobrych kilka minut trzeba poświęcić na jeżdżenie od jednego do drugiego punktu, w którym możemy pchnąć dalej fabułę. Na szczęście taki przerywnik jest dość krótki i nie wybija z rytmu. Niedługo potem wracamy do sprawdzonej formuły i mniejszych etapów.
W ciekawy sposób zrealizowano system rozwoju głównego bohatera. Gdy zbieramy chipy, zwiększamy pojemność naszej płyty głównej, na której następnie montujemy dostępne w wirtualnym sklepie ulepszenia. W ten sposób jesteśmy w stanie ulepszyć lub nawet całkowicie zmienić działanie niektórych umiejętności. Możemy tam aktywować również kilka pasywnych bonusów, które nieco uproszczą zabawę – np. ułatwienie idealnego parowania ciosów czy zmniejszenie zużywanej energii. Dodaje to sporo "elastyczności" i dzięki temu możemy w pewnym stopniu dostosować doświadczenie do swoich potrzeb. To istotne, szczególnie z tego względu, że jak na razie w ustawieniach nie znajdziecie żadnych opcji dostępności, które pierwszy GR otrzymał w jednych z popremierowych aktualizacji.
Wszystkie te nowe rozwiązania nie sprawiają jednak, że sequel jest znacznie ładniejszy od poprzedniczki. Co to, to nie! Ghostrunner 2 daje co prawda wiele nowych narzędzi, które można wykorzystać do radzenia sobie z niebezpieczeństwami czyhającymi wewnątrz i na zewnątrz Dharma Tower, ale pod pewnymi względami gra jest nawet bardziej wymagająca niż "jedynka". Czuć to szczególnie w końcówce, gdy natrafiamy na killroomy wymagające nadludzkiego refleksu lub odpowiedniego rozplanowania całej akcji. Podobnie wygląda to w przypadku ostatniego bossa. To starcie, w którym nie można sobie pozwolić na błąd, bo ten cofa nas do początku pojedynku lub ostatniego punktu kontrolnego (jeżeli uda nam się przetrwać). Najlepszym dowodem na wysoki poziom trudności finałowego oponenta będą czyste fakty i suche dane: pokonanie go zajęło mi ponad 50 minut, a w tym czasie zginąłem... ponad 180 razy.
Mimo setek zgonów na koncie, dotarcie do napisów końcowych nie było szczególnie czasochłonne i zajęło mi około 9 godzin. Na tym jednak zabawa nie musi się skończyć. Jeżeli tylko chcecie, to możecie powracać do ukończonych poziomów, by poszukać pominiętych "znajdziek" lub powalczyć o lepsze wyniki czasowe. Do tego mamy również dostępny dodatkowy tryb roguelike, w którym mierzymy się z losowymi wyzwaniami platformowymi i skupiającymi się na walce. Zobaczenie i ukończenie wszystkiego, co przygotował zespół One More Level, zajmie więc zdecydowanie dłużej niż ukończenie głównego wątku.
Światła neonów i elektroniczne brzmienia
Twórcy z OML kolejny raz dostarczyli na rynek tytuł, który cieszy oko designem świata i kolorowymi światłami neonów rozświetlającymi mrok panujący w Dharma Tower. Zadbano przy tym o znacznie większą różnorodność i to w każdym aspekcie. Mamy więcej przeciwników, broni, a także zróżnicowanych miejscówek. Poza cyfrową przestrzenią cybervoid zwiedzimy wspomniane wcześniej pustkowia, które kojarzą się raczej z klimatami postapokalipsy, a nie klasycznym cyberpunkiem.
Absolutnym hitem jest tutaj jednak nie grafika, a muzyka. Już jedynka miała kapitalny soundtrack, a w dwójce udało się go przebić! Dobrana przez twórców elektronika, którą słyszymy podczas przemierzania kolejnych lokacji i walki z przeciwnikami, idealnie sprawdza się w roli ścieżki dźwiękowej do gry. Jest na tyle subtelna, że nie przeszkadza i nie przyćmiewa samej rozgrywki, ale i na tyle charakterystyczna, że potrafi wpaść w ucho i zainteresować. Wisienką na torcie są utwory, które słyszymy podczas starć z bossami. To właśnie dzięki jednej z takich potyczek poznałem francuską grupę We Are Magonia, która od razu wskoczyła na wszystkie moje playlisty.
Ghostrunner 2 to gra pod praktycznie każdym względem większa, lepsza i bardziej rozbudowana od produkcji z 2020 roku, ale twórcom udało się przy tym nie zatracić wyjątkowego charakteru i wymagającej rozgrywki. Dzięki nowym mechanikom i "elastycznemu" rozwojowi postaci tytuł ten może przypaść do gustu nawet osobom, które z różnych powodów odbiły się od pierwszej części.
Plusy:
+ świetna grafika i soundtrack;
+ wymagająca rozgrywka, od której trudno się oderwać;
+ znacznie więcej możliwości niż w GR1.
Minusy:
- przesadzony poziom trudności w końcówce;
- mniej więcej w połowie tempo zabawy na jakiś czas zwalnia.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat