Glee – 04×04
Cytując bollywoodzkiego wieszcza - "czasem słońce, czasem deszcz". Zamiast rozładować napięcie wytworzone w zakończeniu ostatniego odcinka Glee żartem, Ryan Murphy wchodzi na ścieżkę silnych emocji zdolnych wycisnąć strugi łez.
Cytując bollywoodzkiego wieszcza - "czasem słońce, czasem deszcz". Zamiast rozładować napięcie wytworzone w zakończeniu ostatniego odcinka Glee żartem, Ryan Murphy wchodzi na ścieżkę silnych emocji zdolnych wycisnąć strugi łez.
Dla Finna Hudsona kojarzenie faktów, to raczej proces niż przebłysk. Na przykład, fakt o imieniu Brody dociera do niego przez pół odcinka. W tym czasie Blaine dołącza do towarzystwa w Nowym Jorku i stara się zawalczyć o zapracowanego Kurta. Do pełnej puli par, które otrą się o tytułowe rozstanie brakuje jeszcze Santany i Brittany oraz Emmy a Willa.
Skupienie na wątku rozstań w zastępach starej gwardii skutkuje tym, że "świeżynki" potraktowane są raczej po macoszemu. Dalsze losy Marley i Jake'a są wciśnięte jakby z przyzwoitości i opowiedziane w pośpiechu. Jake w rozmowie z Marley przyznaje, że związek z Kitty potrzebny jest mu do podwyższenia własnej pozycji w towarzystwie, a następnie z nią zrywa - i to wszystko w jednej, krótkiej scenie. Poza tym akcenty komediowe w tym odcinku zredukowane są do minimum, dużo za to sentymentalnych powrotów do poprzednich sezonów i jeszcze więcej emocji podrasowanych doborem piosenek.
[image-browser playlist="597895" suggest=""]©2012 FOX
Cover "Don't Speak" No Doubt to zdecydowanie wielki moment ekipy odpowiedzialnej za zdjęcia, która stworzyła naprawdę piękny, bardzo emocjonalny teledysk. Natomiast "The Scientist" z repertuaru Coldplay miał ciekawy pomysł na realizację sceniczną. Pary śpiewają stojąc bez ruchu bardzo blisko siebie - aż prosi się, aby chwyciły się za ręce. Konsekwentnie, nic takiego się nie dzieje. Napięcie rośnie cały czas, aż do ostatniego ujęcia, w którym Finn zostaje na scenie sam. Na zakończenie w tle słychać trzaśnięcie drzwiami. Koniec rozdziału, na kontynuację musimy zaczekać aż pięć tygodni.
"The Break-Up" od strony muzycznej prezentuje się całkiem przyzwoicie. W większości wypełniony jest utworami - sztandarami, które mają już wyrobiona pozycję w historii muzyki rozrywkowej. Jednym z nich jest niewątpliwie "Teenage Dream" Katy Perry. W "The Break-Up" możemy go usłyszeć w naprawdę pięknej aranżacji na pianino pozwalającej kompletnie zreinterpretować ten pop-hit. Choć emocjonalne wykonanie Blaina balansowało na granicy wiarygodności nadal można uznać, że był to jeden z dwóch najlepszych utworów odcinka. Drugim będzie "Mine" w wersji na bazie gitary, o wiele delikatniejszej niż w oryginale wykonywanym przez Tylor Swift.
[image-browser playlist="597896" suggest=""]©2012 FOX
Wyżej wspomniane już covery "Don't Speak" i "The Scientist" były lekkim rozczarowaniem pod względem aranżacji i wykonania. Utwory te z definicji mają niesamowity potencjał, jeśli chodzi o zdolność poruszenia słuchacza, jednak w tym wypadku o wiele więcej uzyskano dzięki ich realizacji wizualnej. "The Scientist" miał co prawda swój dźwiękowy moment - pozytywnie potrafiła zaskoczyć Brittany i duet Emmy z Willem. Niemniej jednak spokojnie można stwierdzić, że Chris Martin jest jedynym człowiekiem na ziemi, który potrafi wykonać tę piosenkę naprawdę dobrze.
Rayan Murphy odważnie zmienił komediową maskę swojego serialu na tragiczną, ale, wbrew obawom, dramatu nie ma. Czwarty odcinek sezonu wypadł naprawdę porządnie. Wszelkie wątpliwości, czy serial jest w stanie poruszyć i nie wypaść przy tym śmiesznie niniejszym zostały rozwiane. "The Break-Up" wyciska łzy w sposób prawidłowy.
Źródło: fot. ©2012 FOX
Poznaj recenzenta
Wiola MyszkowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat