Go On – 01×18
"Double Down" to trzeci z rzędu odcinek Go On, który potwierdza, że z poziomem produkcji NBC jest bardzo źle. To już nie ten sam serial, którym zachwycaliśmy się we wrześniu.
"Double Down" to trzeci z rzędu odcinek Go On, który potwierdza, że z poziomem produkcji NBC jest bardzo źle. To już nie ten sam serial, którym zachwycaliśmy się we wrześniu.
Bo Go On takim serialem właśnie był! Matthew Perry idealnie pasował do roli wdowca, który z pozoru bagatelizuje wszystkie swoje problemy i uczucia, a w środku jest totalnie rozbity po stracie żony. W całkiem udany sposób scenarzyści dopisali do niego pozostałych bohaterów, co nie było łatwym zadaniem. Stworzenie „grupy wsparcia” było jednak dobrym pomysłem, a bohaterowie sensownie rozwijali się w kierunku lepszego samopoczucia i w konsekwencji - życia.
Tymczasem Go On fabularnie leży od kilku tygodni. Wprowadzenie Simone (Piper Perabo) było ruchem wartym uwagi, ale tylko przez pierwszy odcinek. Z każdym kolejnym było już tylko gorzej. Jej występ w komedii NBC się zakończył, ale niesmak i bardzo przeciętny poziom nadal pozostał. Trudno zrozumieć, dlaczego Go On przestało zachwycać. Czy żarty Ryana stały się oklepane? Mr. K. stał się jeszcze bardziej irytujący? Pozostali bohaterowie stali się bezbarwni? Komedia NBC ma jeszcze jeden problem – przestaje być komedią, a przynajmniej serialem, który w założeniach ma śmieszyć widza.
W "Double Down" widzowie dowiadują się, że Ryan to do niedawna zapalony hazardzista, który zrezygnował ze swojego ryzykownego hobby dla swojej żony. Teraz, zraniony przez Simone i tęskniący za Janie, postanawia wrócić do nałogu. Traci na tym sporo pieniędzy, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że czas ruszyć dalej i nie zamartwiać się tym, co było kiedyś. Który to już raz? Dodatkowo pomaga mu w tym Anne, która sama przechodzi burzliwy "związek" z młodą, niezwykle atrakcyjną dziewczyną spotkaną w bibliotece.
[image-browser playlist="593596" suggest=""]
©2013 NBC
Kolejny raz okazuje się, że to Anne jest osobą, która potrafi zrozumieć Ryana i na odwrót. To jednak wiedzieliśmy już z poprzednich odcinków. Zupełnie nie są rozwijane wątki pozostałych bohaterów, którzy na terapię chodzą już jakiś czas i nie są w stanie "ruszyć dalej". Dodatkowo w odcinku tym zabrakło George’a. Czyżby nie pasował scenarzystom do wątku związanego z hazardem? W małym stopniu przed totalną katastrofą odcinek uratowała Fausta i jej rozrywka polegająca na grze w bingo, która nieświadomie uruchomiła w głowie Ryana chęć do hazardu.
Brakuje też rozwijania wątków Lauren i jej prawdopodobnego ślubu. Czyżby ten motyw scenarzyści zostawili sobie na koniec sezonu? Zawsze fajnie jest popatrzeć na Laurę Benanti (szczególnie w "kasynowym" wydaniu), ale wydawało mi się, że jej rola w całym serialu będzie nieco większa. Być może kiedyś się to zmieni. Gdybyśmy mieli oceniać Go On jak na komedię przystało – czyli rozliczać ją z bawiących widza scen – werdykt byłby kiepski. Niby serial ten ratuje obyczajowość, ale jednocześnie wkrada się monotonia i nuda, której w serialu komediowym być nie powinno.
Na szczęście ratunek już nadchodzi. Miejmy nadzieję, że gościnny występ Courteney Cox przywróci Go On na dobre tory, bo ten serial na to zasługuje.
Ocena: 4/10
Źródło: fot. ©2013 NBC
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat