Historia God of War: Ragnarok zaczyna się kilka lat po wydarzeniach z części poprzedniej. Kratos i Atreus (czy raczej Loki) ukrywają się wciąż w Midgardzie. Krainą obecnie targa wieczna zima, zwiastun końca czasów. Nasi bohaterowie porzucili pogoń za przeznaczeniem i starają się po prostu przetrwać w nowej rzeczywistości, co zostaje jednak ukrócone przez wizytę Odyna i Thora, która znów pcha duet na ścieżkę zmierzającą ku przeznaczeniu czekającemu na Atreusa. Nie chcę zdradzić za wiele z fabuły. Dodam tylko, że jest to ścieżka pełna zawirowań, wzlotów, upadków i przede wszystkim różnych, bardzo skrajnych i czystych emocji. Nie jest to zasadniczo nic nowego, bowiem God of War jest (właściwie od początku istnienia serii) opowieścią o kształtowaniu własnego losu i sprzeciwianiu się temu, który napisały dla nas siły wyższe. I tak jest tym razem. Z tą różnicą, że Kratos nie jest już tą samą postacią. Jak było to już widoczne w poprzedniej odsłonie – spartiata wyraźnie dorósł, dojrzał, zaczął spoglądać daleko poza targający nim gniew i nienawiść, a centralną rolę w jego życiu zajął syn. Wynika jednak z tego pewien problem, mianowicie Kratos popadł w kolejną skrajność. Na siłę chce chronić Atreusa przed całym złem tego świata i w zasadzie zabiera mu wolność. To tworzy bardzo ciekawą dynamikę, nie tylko między tą dwójką, ale też całym ich otoczeniem – zyskiwanymi podczas podróży przyjaciółmi czy wręcz nową rodziną, rozdartą między proroctwem kierującym losami syna Kratosa a chęcią ochrony młodzieńca. To właśnie jest sedno tej historii, które zostało świetnie wykorzystane przez twórców! Nawet jeżeli bohaterowie podejmują jakieś głupie lub irracjonalne decyzje, to są one całkowicie usprawiedliwione tym, co ich spotkało. Dawno nie widziałem tak dopracowanej fabuły. Na siłę szukałem w niej dziur. Dodam, że bez specjalnego powodzenia.

Fabuła

10 /10

Ale historia byłaby niczym bez jej bohaterów. A tych Ragnarok ma wielu, po obu stronach barykady, a prawie każdy z nich jest wyjątkowy i warty zapamiętania. Oczywiście w nowej odsłonie nie może zabraknąć zupełnie nowych postaci. I tak obok Kratosa, Atreusa, Freyi, Broka i Sindriego pojawia się między innymi Thor, Odyn, Heimdall czy mitologiczna partnerka Lokiego, Angrboða. I właściwie tylko Heimdall potraktowany jest po macoszemu i do spółki z Odynem nie przechodzi przez cały czas trwania historii żadnej przemiany czy rozwoju. Tego samego nie można powiedzieć o Thorze, który, choć pojawia się rzadko (moim zdaniem wręcz za rzadko), to kiedy już to robi, kradnie całe show. Do tego ze wszystkich pobocznych postaci jest chyba tą najtragiczniejszą, najbardziej skrajną i wywołującą najwięcej skonfliktowanych emocji. A skoro już o emocjach mowa, to gwarantuję Wam, że nie raz uronicie łzę przy tej grze.  A jak wypada walka? Jeśli miałbym to ująć jednym słowem, to napisałbym po prostu – cudownie. Twórcy również i tu nie spoczęli na laurach, tylko jeszcze bardziej rozbudowali to, co już było niemal doskonałe. Po pierwsze, dodano nową broń w postaci włóczni, która urozmaica arsenał Kratosa i wprowadza nowe taktyki do walki z hordami wrogów. Dochodzą też nowe warianty tarcz i nie są to tylko wizualne skórki, bo ich wybór ma duży wpływ na rozgrywkę. Zwłaszcza że prócz bloku i parowania mamy teraz zupełnie nową mechanikę przerywania ataku przeciwnika i od tarczy właśnie zależy implementacja tej mechaniki. Dodatkowo walka stała się dużo bardziej wertykalna. Areny, na których toczą się starcia, nie są już płaskie, tylko wielopoziomowe. Bardzo dużo zależy od pozycjonowania Kratosa i jego pomagierów. I celowo używam tu liczby mnogiej, bowiem tym razem naszemu spartiacie towarzyszy nie tylko jego syn. Są momenty, w których zastępują go inni bohaterowie, co jeszcze bardziej urozmaica starcia i stosowane zagrania. Sekcje, w których kierujemy Atreusem, kompletnie różnią się od Kratosowych pod względem walki. Czuć, że nie były one dodane naprędce. Naprawdę przyjemnie szyło się do wroga z różnego rodzaju łuków i wykorzystywało runiczne przywołania w wykonaniu młodego bohatera. 
Fot. SIEE
Wzbogacił się arsenał broni i umiejętności nie tylko naszych bohaterów, ale także antagonistów, przeciw którym go użyjemy. W poprzedniej odsłonie często zdarzało się, że przeciwnicy w nowych obszarach byli po prostu tymi samymi modelami postaci, ale z lekko zmienionymi umiejętnościami. Tutaj praktycznie się to nie zdarza. Postarano się o to, by każdy z odwiedzanych przez nasz światów miał unikatową menażerię. Jedynie czasem zobaczymy "remiksy" znanych już przeciwników. Zdecydowanie też więcej jest w tej odsłonie potężniejszych przeciwników i minibossów – którzy potrafią solidnie przetestować umiejętności gracza oraz zmusić do myślenia a mniej tępej łupaniny. Do tego dochodzą oczywiście sami wielcy źli, główni i opcjonalni. Tu znów mamy do czynienia z różnorodnością i urozmaiceniem – również w kwestii skali starć. Niektóre bitwy są naprawdę kolosalne choćby ze względu na rozmiar naszych oponentów.

Rozgrywka

10 /10

Jest jeszcze jeden aspekt – rzadko omawiany, a jednak bardzo w mojej opinii istotny. Jak Ragnarok ma się do rzeczywistej mitologii nordyckiej? Odpowiedź na to jest dość skomplikowana. Z jednej strony opowieść ta bardzo, ale to bardzo luźno bazuje na materiale źródłowym, a z drugiej oddaje mu hołd lepiej niż cokolwiek, co ostatnio widziałem w popkulturze. Mamy tu wszystkie liczące się postaci, wydarzenia, a świat przedstawiony jest bliższy temu z kart opowieści wikingów niż naszemu realnemu. Twórcy nie starają się tu tworzyć miksu mitów i rzeczywistości. A jak to wszystko wygląda i brzmi? Po prostu pięknie! Choć sam Midgard skuty jest teraz okowami lodu i mniej barwny niż w poprzedniej odsłonie, to jednak pozostałe krainy, które przyjdzie nam przemierzyć, zdecydowanie nadrabiają tę monotonność. Zresztą w tej grze nawet śnieg wygląda zjawiskowo, nie wspominając już o reszcie biomów. Najbardziej podobała mi się kraina Krasnoludów. Jestem pewny, że w tym całym bogactwie otoczenia każdy znajdzie swoją ulubioną miejscówkę. Co do muzyki – już kiedyś wspominałem, że naprawdę dobre utwory opisowe się czuje, a nie słyszy. I tak też jest w tym wypadku. Jest nastrojowo, odpowiednio do klimatu gry i tego, co dzieje się na ekranie. 

Oprawa

10 /10

Fot. SIEE
+12 więcej
Podsumowując, God of War: Ragnarok to wspaniałe, godne i cudowne zakończenie nordyckiej sagi Kratosa. Teraz żałuję, że dałem poprzedniej odsłonie 10/10, bo wychodzi na to, że najnowsza odsłona zasługuje na 11. Jest piękniej, mroczniej, z większym bagażem emocji – po prostu wszystko jest "bardziej", "więcej" i "lepiej".

Ocena końcowa

10/10


Fabuła

10/10

Rozgrywka

10/10

Oprawa

10/10
Plusy: +fabuła; +walka; +bohaterowie; +świat; +płaczę, bo Freya cebulę kroi; +oprawa audiowizualna. Minusy: -czasem kompas wariuje; -niektóre zadania poboczne; -nie mogę dać 11/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj