Gra wstępna przed finałem
Magnetyzm Raya Donovana wciąż przyciąga, a brak dynamicznej akcji nie przeszkadza ekipie produkcyjnej w trzymaniu nas w napięciu.
Magnetyzm Raya Donovana wciąż przyciąga, a brak dynamicznej akcji nie przeszkadza ekipie produkcyjnej w trzymaniu nas w napięciu.
O niespiesznym posuwaniu się akcji do przodu wspominać raczej nie trzeba – taki już jest Ray Donovan. Warto jednak przypomnieć, że twórcy nie potrzebują bayowskich fajerwerków, aby widz siadał chwilami na skraju fotela, czekając w napięciu na dalszy ciąg wydarzeń. Fabuła rozwijana jest powoli, ale wyraźnie, a w poszczególnych wątkach zauważalne są niemal growstępne harce – wszyscy w pewnej chwili już wiemy, do czego ma dojść, jednak twórcy powoli podnoszą ciśnienie, a my nie możemy doczekać się finału.
Dobrym tego przykładem może być chociażby motyw odsłuchiwania rozmowy Mickeya z Seanem Walkerem. Wesoły nastrój triumfu Van Millera co chwilę przerywany jest widokiem twarzy Donovana seniora, na której Jon Voight bezbłędnie potrafi wyrysować kłębiące się w postaci emocje. Wystarcza jedno kluczowe zdanie wypowiedziane przez agenta, aby następnie co ujęcie wypatrywać oczekiwanego zdarzenia.
Podobne podchody zastosowano też podczas podróży Sully’ego (którego James Woods, zgodnie z przewidywaniami, gra świetnie). Sullivan, wycwaniony latami kombinowania i ukrywania się, od razu wyczuł "ściemę" swojej partnerki, a nam przyszło szybko domyślać się tylko, jakiego "narzędzia" wreszcie użyje. Jego pobyt w Los Angeles zapowiada się niezwykle ciekawie, ponieważ powierzone mu zadanie koniecznie wykonać chce po swojemu, przez co nie wiadomo, czego się spodziewać.
[video-browser playlist="635390" suggest=""]
Wątek Wheelera i rozdania nagród z początku wydawał się być tylko środkiem do przypomnienia, że Ray mimo panującego chaosu wciąż potrafi załatwiać sprawy (oraz lekkiego rozluźniania atmosfery zachowaniem gwiazdora), ale całe szczęście nie tylko o to chodziło. O tym, że tytułowy bohater stara się ze wszystkich sił ratować swoje relacje z rodziną, wiemy bardzo dobrze – a teraz zaczyna to w końcu docierać do Abby, co wyraźnie widać było po jej minie. I dobrze. Rayowi naprawdę przydałaby się wspierająca żona.
Ray Donovan kolejny raz udowadnia, że na miano największej premiery w historii Showtime w pełni zasługuje. Serial nieprzerwanie trzyma wysoki poziom, wątki sukcesywnie i wyraźnie prą do przodu, a obsada zachwyca kreacjami. Oby tak dalej – w końcu do wyemitowania pozostały już tylko trzy odcinki.
Poznaj recenzenta
Janusz WyczołekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat