„Gracze”: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
O ile dwa poprzednie odcinki serialu "Gracze" ("Ballers") można było określić mianem dramatu bądź komediodramatu, to "Move the Chains" jest już niemal wyłącznie komedią i niewymagającą gumą do żucia dla oczu.
O ile dwa poprzednie odcinki serialu "Gracze" ("Ballers") można było określić mianem dramatu bądź komediodramatu, to "Move the Chains" jest już niemal wyłącznie komedią i niewymagającą gumą do żucia dla oczu.
W 3. odcinku „Ballers” konsekwentnie podążają obraną przez siebie ścieżką fabularną. Punktem centralnym jest więc wystawna impreza, która ma przyciągnąć potencjalnych klientów. Bliżej jej jednak do formy teledysku – mamy tu głośną muzykę, kolorowe światła, roznegliżowane kobiety, lejący się strumieniami alkohol i narkotyki, a na dodatek jacht. W żadnym momencie serial nie odchodzi od schematyczności takiego motywu, wiele scen po prostu nic nie wnosi, a te kluczowe (udane nagabywanie klientów) dzieją się gdzieś poza kadrem. Ta część odcinka to odmóżdżająca błyskotka – i zależnie od intencji możemy poczytać ją jako wadę bądź zaletę.
Sytuacja z Rickym i matką Alonzo niesie przede wszystkim komediowy ładunek. Nie jest niemożliwa, ale ma wyraźne znamiona absurdu i poza wprowadzeniem osobliwego konfliktu interesów służy głównie jako punkt wyjściowy dla kilku udanych żartów słownych. Duzi chłopcy zachowują się jak mali chłopcy, ale w całym tym zgiełku jeszcze gorzej wypadają kobiety. Obok napalonej mamy obserwujemy cały szereg dziewczyn skłonnych do ekscesów, które w ten bezpretensjonalny sposób próbują usidlić profesjonalnych sportowców. Dla oczu jest to obrazek przyjemny, ale pozostawia gorzki posmak – ostatnią deską ratunku jest więc urocza dziennikarka Tracy (Arielle Kebbel), która pojawiała się zaledwie na chwilę, ale zdążyła zaznaczyć swój etyczny kodeks. Oby jej rola z czasem rosła, pokazując, że kobieta w świcie zawodowego sportu nie musi być tylko obiektem erotycznych zachcianek.
[video-browser playlist="723670" suggest=""]
Być może to tylko moje osobiste odczucia, ale ciągle nie potrafię polubić Joego. To taki mniej przyjacielski, a bardziej nachalny i krzykliwy Charlie Runkle. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Rob Corddry na planie odcinka bawił się lepiej niż oglądający go widz: dużo wrzasków, przybijania piątek i ocierania się o atrakcyjne dziewczyny – co w efekcie do niczego nie prowadziło, poza tym, że niejako z imprezy Joe został wyrzucony.
Kulminacją odcinka była konfrontacja Spencera z Reggiem, na którą zanosiło się już tydzień temu. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że wypadła ona niesatysfakcjonująco. Mówiąc prostymi słowami, Reggie to skrajny imbecyl, który swoim wprost idiotycznym zachowaniem (wydumane żądania finansowe, nagrywanie Vernona biorącego dragi, słowne obrazy) zasłużył na solidny oklep. Tymczasem lekkie pchnięcie zamienia się w niefortunny upadek na stanowisko DJ-a i otrzymujemy ulubioną kliszę wpadki na imprezie – muzyka ucichła, a wszystkie oczy zwrócone zostały na delikwenta.
Zobacz również: „Con Man” – pełny zwiastun serialu internetowego gwiazd „Firefly” (Comic-Con)
Spencer wybrnął z sytuacji z klasą, na faktyczne starcie tych dwóch bohaterów przyjdzie nam więc jeszcze poczekać, a w międzyczasie otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie, że Strasmore jest najjaśniejszym punktem "Ballers" i jedyną (jak na razie) wielowymiarową postacią – do niespełnionej kariery doszła ewidentna sugestia uzależnienia od leków, a także temat niełatwego dzieciństwa.
Poznaj recenzenta
Piotr WosikDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat