Gracze: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Gracze trzymają wysoki poziom – zarówno pod względem fabuły, jak i humoru.
Gracze trzymają wysoki poziom – zarówno pod względem fabuły, jak i humoru.
Nowy odcinek koncentruje się na kilku sprawach i nie można powiedzieć, że choćby jedną z nich traktuje jako gorszą względem pozostałych. W ciągu niespełna pół godziny twórcy zamieszczają odpowiednią liczbę scen, chociaż oczywiście nikt nie miałby przeciwko, gdyby było ich więcej, a epizod trwał dłużej. Ballers zapewniają naprawdę znakomitą rozrywkę, do której idealnie pasuje moment emisji, czyli wakacyjny okres. Wtedy komedia ze sportową otoczką i sympatycznymi postaciami ma największe powodzenie.
Elidee przedstawia konsekwencje kontuzji Vernona, który ma teraz słuszne obawy co do swojej przyszłości w klubie. Nie jest może za specjalnie pouczająco w kontekście tego, jak wygląda sytuacja zawodnika po uszkodzeniu ciała, ale na pewno sprawa prezentuje się ciekawie i w miarę realistycznie. Do tego rozgrywa się całkiem szybko i występuje w niej zajmujący dylemat, czy bohater powinien powiedzieć swojemu szefowi prawdę, czy może go okłamać. Szczerość jednak nie jest w cenie w świecie sportu – to wiarygodny morał odcinka.
Natomiast inne myśli towarzyszą Ricky'emu, który szuka dla siebie nowego klubu. Pierwszy przystanek: Nowy Orlean. Tutaj z kolei pokazano, że nie tylko pieniądze są ważne – przynajmniej nie dla tego bohatera. Równie istotna jest... miłość, co prowadzi do zabawnych scen i na koniec skutkuje efektownym pokazem, mającym zapewnić gracza, że znalazł dla siebie odpowiednie miejsce i powinien podpisać kontrakt. Rzecz jasna wspaniale wpasowuje się to w charakterystykę postaci, którą znamy z dziwnych wymagań. I za to też ją lubimy, podobnie jak za lojalność względem Spencera, która objawiła się w telefonicznej rozmowie. Te swobodne, wręcz przyjacielskie relacje są stałym elementem Ballers.
Tytuł odcinka nawiązuje do marzenia jednego z klientów, który chce wybudować hotel zadedykowany swojej matce. Nie sądzę, aby to był najlepszy wątek w Elidee (według mnie rządzi Ricky), ale tu również na nudę nie można narzekać. Pozornie nie brzmi to interesująco, lecz z odpowiednią dawką humoru (wciąż nie brakuje wyrazistych dialogów) oraz niezgodą na linii Spencer-Joe bywa ekscytująco. Odmienne charaktery dwójki bohaterów i różne wizje rozwiązania problemu korzystnie wpływają na oglądanie, chociaż nie da się ukryć, że w tym duecie zdecydowanie przoduje Strasmore, a jego partner powraca do roli przeszkadzającego i mającego niekoniecznie dobre pomysły. Niektórych widzów on irytuje, innych nie – osobiście zaliczam się do drugiej grupy.
Ponadto ten wątek to kontynuacja rywalizacji z Andre, który nie marnuje czasu, tylko od razu przechodzi do ofensywy. Twórcy są konsekwentni, ponieważ postać od początku była charakteryzowana jako inteligentna i stanowcza – musiała więc odpowiedzieć na działania protagonisty. Na razie trochę z boku rozgrywają się losy zmieniającego pozycję na boisku Charlesa, aczkolwiek poświęca się im tym razem więcej czasu niż ostatnio. Generalnie trudno ocenić ten wątek – ogląda się go dobrze (jak cały serial), ale jeszcze nie doprowadził do istotnych momentów.
Ballers chce się dalej oglądać, chce się poznawać fabułę i doświadczać świetnego, lekkiego humoru. Jedyną monotonię można odczuwać podczas czytania kolejnych recenzji – bo na razie nie zapowiada się na żadne marudzenie, tylko następne pochwały pod adresem produkcji HBO. Twórcy stawiają na rozwój wątków i prezentację sympatycznych postaci. Ta recepta się sprawdza.
Źródło: Zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat