Gracze: sezon 3, odcinek 10 (finał sezonu) – recenzja
Dobry i ciekawy 3. sezon serialu Gracze zostaje pogrążony przez bardzo zły finał. To, co twórcy zaoferowali, jest niedorzeczne.
Dobry i ciekawy 3. sezon serialu Gracze zostaje pogrążony przez bardzo zły finał. To, co twórcy zaoferowali, jest niedorzeczne.
Przyznaję, że oczekiwałem po finale czegoś wielkiego, co zmieni nie tylko oblicze serialu Ballers, ale zmieni też sytuację życiową bohaterów. Przecież cały zamysł walki o Las Vegas miał w sobie ten potencjał. Szkoda, że twórcy kompletnie go zmarnowali. Nie przeczę, że prezentacja Spencera miała w sobie ogień, a zrozumienie własnego błędu z przenoszeniem stadionu zostało dobrze zbudowane. Te sceny mogą się podobać, bo budują emocje i dobre napięcie. Tym bardziej szkoda, że kulminacja to takie rozczarowanie.
Widzimy, że zakończenie sezonu to powrót do punktu wyjścia. A takim sposobem wychodzi na to, że cały sezon był zbyteczny i pozbawiony sensu. Wszystkie wydarzenia do niczego nie prowadziły, a wręcz odciągnęły bohaterów od tego, czym powinni się zajmować. Jasne, może powiedzieć, że Spencer dojrzał i zrozumiał drogę, jaką powinien podążać, ale ten wątek został zaledwie liźnięty pod koniec sezonu. Tak jak mówiłem wcześniej, odciągnięcie Spencera od tego, do czego dążył przez 2 sezony było absurdem, a finał niestety to potwierdza. Bo jak inaczej traktować taki wyjęty z rękawa finał całej historii? Może i teraz Spencer ma więcej pieniędzy na działalność. W końcu z jego słów padła sugestia na kolejny sezon, czyli rozbudowanie firmy na cały świat i inne gałęzie sportu (i nie tylko). To jest potencjał na dobre i ciekawe odcinki. Tylko dlaczego musiano pójść tak kiepską, pozbawioną określonego sensu drogą? Wolałbym, gdyby bohater zajmował się tym i doszedł do tego pracą, a nie takimi kombinacjami, które przez kiepskie zakończenie, wyglądają jak zapychacz. Słaby pomysł.
Dobrze, że jednocześnie są zmiany w życiu Ricky'ego oraz Charlesa. Ci panowie przez 2 sezony byli w stagnacji. Podążali określonym schematem, który był też kontynuowany przez większość 3. sezonu. Dlatego dobrze, że podjęto decyzje o zmianach pod koniec tej serii. Ricky jako ojciec bez futbolu to pomysł ciekawy i z potencjałem na rozwój postaci w nowym kierunku. To samo Charles jako dyrektor drużyny futbolowej. Oba wątki w końcu coś zmieniają w ich sytuacji, dając obietnicę lepszych historii w 4. sezonie.
Nie mogę jednak pozbyć się niesmaku po finale Ballers. Taka historia może była trochę wyjęta z rękawa, ale miała potencjał na zmianę oblicza serialu. A tak wygląda na to, że twórcom albo gdzieś w połowie zabrakło pomysłu, albo zmienili zdanie. Szkoda też zmarnowania Steve Guttenberg, którego postać mogła i powinna odgrywać ciekawszą rolę, a szybko została zepchnięta w tło. Lubię ten serial, ale 3. sezon to po prostu nieporozumienie pod względem fabuły.
Jest to nadal świetna, wakacyjna propozycja, w której Dwayne Johnson przypomina, że grać potrafi, a całość ma w sobie wiele uroku. Gdyby nie błędna decyzja twórców pod względem budowy finału, pewnie w większości chwaliłbym ten sezon. A tak pozostaje liczyć, że kolejny uniknie takich niepotrzebnych zabiegów.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat