„Grimm”: sezon 4, odcinek 9 – recenzja
Nowy odcinek "Grimm" skupia się na porwaniu Monroe, przez co pozostałe wątki schodzą niestety na dalszy plan. Lekkim zawodem jest pozostawienie cliffhangera związanego z Juliette dokładnie w tym samym miejscu co ostatnio. Na szczęście akcja dotycząca porwanego bohatera przebiega szybko, poznajemy też dogłębniej tytułowy Wesenrein.
Nowy odcinek "Grimm" skupia się na porwaniu Monroe, przez co pozostałe wątki schodzą niestety na dalszy plan. Lekkim zawodem jest pozostawienie cliffhangera związanego z Juliette dokładnie w tym samym miejscu co ostatnio. Na szczęście akcja dotycząca porwanego bohatera przebiega szybko, poznajemy też dogłębniej tytułowy Wesenrein.
Wprowadzenie sierżanta Wu w świat Wesenów pokazane jest bardzo dobrze. Mimo poznania prawdy nadal ma on inną reakcję na wiadomość o istnieniu tych istot niż pozostali bohaterowie. Dobrze, że tym razem pokazano inną perspektywę, jeśli chodzi o postrzeganie nadnaturalnego świata. Wu cały czas pozostaje nieufny, trochę przerażony i nie do końca potrafi zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Najważniejsze, że wreszcie poznał prawdę. Można jednak przypuszczać, że pogodzenie się ze wszystkim, o czym się dowiedział, zajmie mu więcej czasu.
Największa część 9. odcinka skupia się na tytułowej organizacji, która schwytała Monroe. Widzimy coraz większe okrucieństwo tej grupy. Dodanie do mitologii "Grimm" rasistowskiej organizacji sprzeciwiającej się małżeństwom Wesenów odmiennego rodzaju jest świetnym pomysłem. W bardzo oryginalny sposób twórcy pokazują problem rasizmu i nietolerancji, odwołując się zarówno do nazistowskiej symboliki, jak i do porównań z Ku Klux Klanem. Dowiadujemy się, że Wesenrein to szeroka i dobrze zorganizowana sieć. Ciekawe, ile złego zdążyli już wyrządzić w Portland. Wplątanie w ich odrażające czyny Monroe jeszcze bardziej podnosi poziom emocji, zwłaszcza że bohater nie próżnuje i podejmuje próbę ucieczki. Wyraźnie widać, że Nick jako policjant nie zdziała w tej sprawie zbyt wiele. Dobrze pokazano jego wewnętrzną szarpaninę między byciem gliną a byciem Grimmem. Aby uratować swojego przyjaciela, musi się zdecydować na to drugie, zwłaszcza że czasu nie zostało zbyt wiele.
[video-browser playlist="652259" suggest=""]
Niestety skupienie się najbardziej na sytuacji Monroe sprawia, że pozostałe wątki zostają zaniedbane. Rosalee oczywiście jest zdenerwowana, tak jak można by się w takiej sytuacji spodziewać, ale sceny z udziałem jej oraz Juliette nie wnoszą do odcinka praktycznie nic. Szkoda, że kwestia tego, co tak właściwie stało się z Juliette, nie została w ogóle poruszona. Można zrozumieć, że twórcy chcą potrzymać widzów dłużej w niepewności, jednak pokazanie Juliette jako Hexenbiest w poprzednim odcinku i pozostawienie tego wątku bez najmniejszego wyjaśnienia w kolejnym wydaje się bezcelowe. Tak samo zresztą jak upchnięcie w "Wesenrein" jednej sceny z udziałem Adalind tylko po to, by zapowiedzieć jej ponowne przybycie do Portland.
Zobacz również: Zwiastun 3. sezonu serialu „Hannibal”
Samo rozwinięcie sytuacji Monroe i próba jego uratowania są dobrze przedstawione. Szkoda tylko, że pozostałe wątki zostają pominięte. Pozostaje nadzieja, że w kolejnym epizodzie "Grimm" Nick wreszcie uratuje Monroe, a wątki poboczne będą lepiej współgrać z główną historią.
Poznaj recenzenta
Stefan ŁojkoKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat