Grimm: sezon 5, odcinek 17 – recenzja
Musieliśmy kilka odcinków poczekać, aby Grimm wrócił na satysfakcjonujący poziom i zaciekawił nową sprawą tygodnia. W końcu się doczekaliśmy!
Musieliśmy kilka odcinków poczekać, aby Grimm wrócił na satysfakcjonujący poziom i zaciekawił nową sprawą tygodnia. W końcu się doczekaliśmy!
Już w poprzednim tygodniu w Grimm mogliśmy zauważyć pewne oznaki, że akcja w końcu przyspieszy - i rzeczywiście tak się stało. W 17. odcinku działo się dużo i na wielu płaszczyznach. Wszędzie było ciekawie: od sprawy tygodnia po wątki poboczne. Ostatnie epizody nie były złe, ale jednak oglądając ten najnowszy, widać różnicę poziomów. Grimm powoli się rozkręca, a fabuła idzie do przodu. Wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku.
W tym tygodniu śledztwo było bardzo interesujące, ponieważ zawierało wszystko to, co dobrze absorbuje uwagę widza. Była przede wszystkim zagadka morderstwa, wcale nie tak łatwa do rozwikłania. Jak na Grimma przystało, było też mrocznie i brutalnie. Już sam cytat Samuela Johnsona w pierwszej scenie świetnie wprowadził w klimat odcinka. Co ciekawe, wygląd nowego rodzaju wesenów był przyjemny dla oka. Kitsune wyglądały bardzo efektownie, co jest miłą odmianą w serialu, bo zazwyczaj mamy do czynienia raczej ze strasznymi i obrzydliwymi stworzeniami. Związana z tymi wesenami grimmowska mitologia, która ocierała się o japońskie wierzenia, również mogła się podobać, ponieważ była prosta, ale konkretna i przekonująca. Podczas dochodzenia znalazło się również miejsce na trochę dramatu, a dla urozmaicenia śledztwa pojawiły się retrospekcje, które ułatwiły poskładanie wszystkich faktów w całość. Przede wszystkim mieliśmy jednak szybką akcję w końcówce. Dobrze jest widzieć Nicka w bezpośrednim starciu z groźnym wesenem, tak jak na głównego bohatera - a zarazem Grimma - przystało.
Sprawa tygodnia potrafiła skutecznie zaciekawić, ale również pozostałe wątki nie pozostawały tak bardzo w cieniu. Nick szybko został uświadomiony o sytuacji z powrotem mocy u Adalind, a także o nowych faktach związanych z Renardem i jego współpracy z Black Claw. To na pewno zdynamizuje rozwój wydarzeń w kolejnych odcinkach. Ponadto trochę niespodziewanie Eve zagroziła jasnowłosej Hexenbiest, żeby nie próbowała skrzywdzić Nicka. Czy to oznacza, że powracają jej uczucia, a co za tym idzie - dawna Juliette? Z jednej strony fajnie by było zobaczyć starcie dwóch potężnych Hexenbiest walczących o względy Grimma, ale z drugiej kolejna przemiana Eve byłaby przesadą. W tym wypadku twórcy by przekombinowali.
W najnowszym odcinku mniejszą rolę odegrali Monroe i Rosalee, którzy pod nieobecność Adalind w mieszkaniu eksplorowali podziemne tunele. Jeszcze nie wiemy, dokąd prowadzą, choć chyba łatwo nam się domyślić, że w przyszłości przydadzą się najprawdopodobniej do ucieczki lub kryjówki. Poza tym te podziemne korytarze to nie jest zwykły wymysł twórców - pod ulicami w Portland naprawdę znajdują się tzw. szanghajskie tunele i stanowią nawet atrakcję turystyczną. Bardzo lubię takie ciekawostki, które w sprytny sposób zostają przemycone do serialu.
Inugami to solidny i wciągający odcinek. Byłoby wspaniale, gdyby kolejne nie schodziły poniżej takiego poziomu aż do końca sezonu i oczywiście, żeby było już tylko coraz lepiej. Liczę na większe emocje związane z powrotem Diany i jakiegoś zaskakującego obrotu sytuacji. Przyznam, iż nie spodziewałam się, że córka Adalind i Renarda już teraz pojawi się w serialu. To jest zaskoczenie, ale to dobrze, bo ten wątek ma potencjał. Nagle w Grimmie mamy dwie potężne Hexenbiest i Dianę z królewską krwią – musi wydarzyć się coś spektakularnego! Może już w kolejnym odcinku? Przekonamy się za kilka dni.
zdjęcie główne: NBC / materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat