Po dwóch pierwszych, dość poważnych tematycznie odcinkach twórcy pozwalają sobie na odrobinę luzu. Tym razem dostajemy pełne skupienie na życiu uczuciowym Zoey, które zostało już lekko poruszone w poprzednim odcinku. Twórcy podchodzą do tego bardziej humorystycznie, dając nam do zrozumienia, jak bardzo Zoey jest zagubiona i niepewna. To nie jest ta sama popularna dziewczyna, która władała liceum. Teraz nie tylko nie wie, czego dokładnie chce, ale jeszcze nie zna wszystkich zasad. A to czyni ją podatną na błędy i zranienie innych osób. W dość umiejętny sposób twórcy poruszają kwestie relacji romantycznych na studiach, które nie są tak proste, jak można byłoby sądzić.
Kwestia trójkąta miłosnego z Zoey w centrum to bardzo humorystyczny wątek, który pozwala kilkakrotnie zaśmiać się w odcinku. Wszytko za sprawą sympatycznej Zoey, która mota się niesamowicie w tym, jak podchodzi do tematu i jak się w nim szybko gubi. Dlatego też brawa dla twórców, bo to jest świetne podkreślenie jej niedojrzałości i zagubienia, o którym wspomniałem na początku recenzji. A to wszystko działa w dużej też mierze dlatego, że Aaron i Luca to ciekawe postacie, które pomimo wszystko wymykają się stereotypom. A ich konflikt dodaje kolorytu i ma dobry potencjał humorystyczny.
Oczywiście to nie byłby serial Kenyi Barrisa, gdyby tego wszystkiego nie wykorzystał do podkreślenia czegoś ważnego. Dzięki Zoey w roli narratora dowiadujemy się wiele o tym, jak uniwersalne relacje romantyczne i czysto fizyczne pomiędzy studentami działają i jak są frywolne. To daje obraz pokolenia gier i zabaw, które na tym etapie nie jest na tyle dojrzałe, by móc starać się o poważny związek. Czy właśnie to chce twórca dać nam do zrozumienia?
Odcinek podkreśla, że Grown-ish to bardzo dobry serial komediowy w stylu pierwowzoru. Mądrze, zabawnie i z sercem. A do tego z grupą nietuzinkowych postaci, które poznaje się z przyjemnością.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/