Grown-ish: sezon 1 – recenzja
Czarno to widzę to obecnie jeden z najlepszych seriali komediowych. Perfekcyjna mieszanka inteligentnego poruszania ważnych problemów z humorem na dobrym poziomie. Spin-off w postaci Grown-ish nie odstępuje poziomem na krok i osiąga własną tożsamość.
Czarno to widzę to obecnie jeden z najlepszych seriali komediowych. Perfekcyjna mieszanka inteligentnego poruszania ważnych problemów z humorem na dobrym poziomie. Spin-off w postaci Grown-ish nie odstępuje poziomem na krok i osiąga własną tożsamość.
Konwencja stworzona przez Kenyę Barrisa wydawała się jednorazowym strzałem. Dlatego tym bardziej jestem zaskoczony, że nie tylko udało się ją przenieść do Grown-ish, ale jeszcze zdołano rozwinąć w nowym kierunku. Pełne skupienie na Zoe Johnson na studiach pozwoliło twórcom na pokazanie innych problemów i perspektywy osoby młodej. Nie oznacza to ani infantylizacji opowieści, ani opowiadania o czymś banalnym czy głupim. Nic z tych rzeczy. Jest to stworzenie czegoś, co może na własnych nogach stać obok Czarno to widzę i być jedną z najlepszych telewizyjnych komedii. Takich, które dają do myślenia, wywołują emocje i rozbawiają.
Przede wszystkim udało się odseparować Zoe od jej rodziny. Czarno to widzę działa wyśmienicie, bo cała grupa bohaterów ma znaczenie pod względem humorystycznym i fabularnym. Nie liczy się jednostka. Wszyscy się doskonale uzupełniają. W Grown-ish jest podobnie, ale z większym oparciem na Zoe. Zdecydowanie ten akcent jest bardziej położony na tę bohaterkę, niż w pierwowzorze na Andre Johnsonie. Czuć, że to ona opowiada nam historię ze swojego życia studenckiego i dzieli się przemyśleniami na różne tematy. W trakcie krótkiego pierwszego sezonu Zoe eksperymentu, przeżywa pierwsze miłości i dramaty. Zmienia się, dojrzewa i pokazuje problemy tak uniwersalne, że wiele osób w różnych zakątkach świata może się z tym identyfikować. A obok ma grupę postaci, które doskonale ją uzupełnia. Każdy ma tutaj osobowość, humorystyczne walory oraz problemy, z którymi się boryka. Czasem postacie są wykorzystywane do śmiania się z pewnych stereotypowych zachowań (np. Cash Mooney jako gwiazda studenckiej koszykówki, samo imię i nazwisko to idealna satyra na to, jak się traktuje takie osoby) i pokazywania, że każdy ma w sobie coś więcej, niż widzimy na pierwszy rzut oka.
Problemy poruszane w odcinkach są niezwykle ludzkie, ciekawe, różnorodne i prawdziwe. Nie ma tutaj jakichś bajkowych zagrań wyciągniętych z rękawa, bo twórcom nigdy o coś takiego nie chodziło. Poruszane są sprawy społeczne, polityczne, rasowe i oczywiście miłosne. Nie brak kwestii seksualności, narkotyków pomagających się uczyć (pomysłowo wykorzystany wątek), stereotypowych grup społecznych czy zwykłej przyjaźni. Każdy aspekt daje do myślenia i pozwala oglądać komedię nie tylko dla humoru, ale też walorów emocjonalnych i edukacyjnych. Pozwala zastanowić się nad wieloma poruszanymi aspektami i przyrównać do tego, co znamy z codzienności. Wszystko wychodzi ponad kwestie rasowe, płci czy Stanów Zjednoczonych. Kenya Barris i spółka robią coś uniwersalnego i ponadczasowego. Nawet w kwestii miłości, która nie dotyczy tylko Zoe (jej wątek jest oczywiście najważniejszy) i pokazuje pod konie sezonu coś niezwykle ważnego. Dylemat stojący przed bohaterką wymaga od niej wyjścia ze skorupy nastolatki z liceum i dojrzewania. Podejmuje ona ważną i świadomą decyzję, nie bazując na wyglądzie czy majątku potencjalnego partnera. To pokazuje w kontekście całego sezonu, jak doświadczenia Zoe ją kształtowały do właśnie tego celu.
Grown-Ish to znakomity serial, który naprawdę bawi różnorodnym i niegłupim humorem. Czasem jest to satyra, czasem zabawne sytuacje, a czasem dialogi mające w sobie komiczny wydźwięk. Być może niektóre wątki nie wybrzmiały w pełni, nie do końca wykorzystując budowany potencjał, ale chyba nie ma rzeczy perfekcyjnych. To nie zmienia faktu, że to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce znaleźć serial komediowy z dobrym humorem, który opowiada o czymś ważnym i uniwersalnym.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1952, kończy 72 lat