Guardians of the Galaxy #04. Strażnicy w rozsypce: Zabili ich i uciekli – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 20 września 2017Brian Michael Bendis idzie w tym tomie utartymi ścieżkami, dając nam po raz kolejny tę samą utartą historię. Co nie przeszkadza mu jednak w zapewnieniu odbiorcom solidnej dawki rozrywki.
Brian Michael Bendis idzie w tym tomie utartymi ścieżkami, dając nam po raz kolejny tę samą utartą historię. Co nie przeszkadza mu jednak w zapewnieniu odbiorcom solidnej dawki rozrywki.
Doświadczenie Brian Michael Bendis objawia się w Guardians of the Galaxy. Strażnicy Galaktyki #04: Strażnicy w rozsypce tym, że nawet nie musiał specjalnie się wysilać, a i tak napisał naprawdę dobry, naładowany akcją i humorem scenariusz. I ten komiks czyta się z wielką przyjemnością. A wiemy, że scenarzysta się nie nadwerężał, bo ten typ historii, który tu dostaliśmy, znamy z niemalże każdego innego komiksu czy filmu akcji: oto zaczynamy od tego, że naszą drużynę herosów niespodziewanie atakuje potężny wróg, który rozdziela ich i niemalże całkowicie obezwładnia, w efekcie czego Strażnicy nawet nie tyle są na kolanach, co leżą z twarzami wbitymi w ziemię, z ostrzami na gardłach. I to jest punkt wyjścia, a raczej punkt kulminacyjny, dramatyczny – w końcu sam tytuł sugeruje, że Star-Lord i spółka są w tarapatach. Potem z kolei następuje, rzecz jasna, odwet. Klasyka gatunku.
Na tym szkielecie zbudował jednak Bendis historię o tyle ciekawą, że urozmaiconą różnymi dodatkami, jak choćby opowieść o rodzinnej planecie i kulturze Groota, która rzuca nowe światło na tę postać. Tak samo sporo miejsca poświęcone jest Agentowi Venomowi, który dołącza do Strażników na samym początku komiksu, za poleceniem Tony’ego Starka. I co więcej, wiele w Strażnikach w rozsypce sugeruje, że Bendis chce zdradzić nam wiele z tajemnic obcego pasożyta, którego my znamy jako Venoma, bo co rusz jakaś postać czyni aluzję do jego ojczystego świata.
Udało się więc Bendisowi w czwartym tomie Strażników Galaktyki tchnąć w tę serię sporo nowej energii. I to tyle, że na kolejne tomy czeka się z niecierpliwością, bo nowa dynamika w grupie wygląda naprawdę ciekawie, no i chcemy, podobnie jak Agent Venom, dowiedzieć się rzeczy, które dla innych mieszkańców kosmosu najwyraźniej są oczywistością, dla niego zaś kluczem do zrozumienia, skąd wziął się jego pasożyt i czym w zasadzie jest.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat