Gwiezdne Wojny: Akolita: sezon 1, odcinek 7 - recenzja
Data premiery w Polsce: 10 lipca 2024Nowy odcinek serialu Gwiezdne Wojny: Akolita daje odpowiedzi na wiele pytań. Co się stało w przeszłości? Czy Jedi są źli?
Nowy odcinek serialu Gwiezdne Wojny: Akolita daje odpowiedzi na wiele pytań. Co się stało w przeszłości? Czy Jedi są źli?
Czas na ujawnienie przynajmniej części prawdy. Powracamy na Brendok, by zobaczyć, co tak naprawdę się tam wydarzyło. To ważny odcinek serialu Gwiezdne Wojny: Akolita, bo daje odpowiedzi na różne pytania. Niektóre kwestie są wręcz zabawne. Obalane są teorie, że ten serial niszczy uniwersum. Wielu mówiło: Osha jest za stara, więc Zakon Jedi by jej nie przyjął. I czego się dowiadujemy? Jedi w ogóle nie mieli zamiaru jej brać do siebie, bo jest za stara! Rada Jedi wręcz odmówiła jakiegokolwiek mieszania przy tej społeczności. Dobrze wyjaśniono też kwestię pożaru. Spowodowała go seria niefortunnych zdarzeń – podpalona książka, łatwopalny płyn z lampy, zwarcie w systemie. Pożar nikogo nie zabił. Był przypadkiem.
W dużej mierze wydarzenia z trzeciego odcinka obserwujemy z perspektywy Jedi. Otóż nie znaleźli się na Brendok, by polować na czarownice. A niektórzy widzowie myśleli, że na pewno wyczuli je poprzez Moc. Okazało się, że badali planetę, która powinna być wymarła. Ich misja więc nie dotyczyła wiedźm – te nie były im znane i pojawiły się na ich drodze przypadkowo. Zauważmy, że nawet na pierwszą wzmiankę o nich, Torbin reaguje pytaniem: "Siostry Nocy?", czyli wspomina o tym bardziej znanym kulcie Mocy z Dathomiry.
Te wydarzenia sprawiają, że możemy dłużej pobyć z Jedi i zobaczyć, jacy są. Kelnacca jest spokojny i lubi gotować, Indara to wzorowa mistrzyni, Torbin jawi się jako niecierpliwy Padawan. Do tego najdziwniejszy z nich – Sol. To właśnie jest to, co przeraża w tym odcinku i pokazuje, jak ważne jest zrozumienie całej historii. Sol prezentowany jest jako człowiek z dużymi problemami psychicznymi, który wmawia sobie wiele rzeczy i nadinterpretuje fakty. Widać, że za maską empatii skrywana jest niestabilność. Indara w rozmowie z nim trafnie to opisuje. Twierdzi, że gdy bohater mówi o potencjalnym niebezpieczeństwie dziewczynek czy chęci ich uratowania, to nie ma tak naprawdę na myśli ich. Po prostu mówi o tym, czego sam pragnie. To buduje obraz człowieka pełnego wad. I obnaża również wady edukacji w Zakonie Jedi. Wszystko zaczęło się od tego, że Sol zobaczył bliźniaczki strofowane przez Matkę Koril. To dla niego był sygnał, że mogą być zagrożone. Scena wyrwana z kontekstu nie pozwoliła mu w ogóle zrozumieć, że to opiekunka jedynie karci dzieci.
Po trzecim odcinku oczekiwania wobec wyjawienia prawdy były duże. W końcu musiało dojść do czegoś tragicznego. Gdy wszystkiego się dowiedziałem, miałem mieszane odczucia i niedosyt. Z jednej strony pojawiają się dwa znakomite motywy. Po pierwsze – nieporozumienie i wzajemne niezrozumienie. Znamy to z życia. Obok tego mamy doskonale zobrazowane słowa Yody z Mrocznego widma: strach to ścieżka do Ciemnej Strony Mocy. Gdy Matka Aniseya używała swojej dziwnej potęgi (bardzo podobna moc do tej Sióstr Nocy), Sol odczuł strach i bezceremonialnie ją zabił. To go nie tłumaczy ani nie usprawiedliwia, a jedynie pogłębia jego wewnętrzne problemy. Ten sam strach zmobilizował wiedźmy do walki z Jedi, by chronić dzieci. To samo uczucie napędzało też Torbina, czyli prowodyra całej tragedii. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że tylko Kelnacca i Indara zachowali się jak prawdziwi Jedi i pozornie nie zrobili nic złego. Tak naprawdę jednak oboje powinni byli powstrzymać Torbina, czyli buntowniczego Padawana i Sola, którego problemy Indara doskonale widziała. Błędy zaniechania nie czynią ich niewinnymi, bo mieli realny wpływ na to, by zapobiec tragedii.
Sol popada w coraz większą obsesję. Mam problem z tym wątkiem, bo to powinno być dosadniej umotywowane, a nie pozostawione do interpretacji widza. Oczywiście z uwagi na przenoszenie własnych uczuć i przywiązania – czyli rzeczy sprzecznych z Jedi (o czym Indara doskonale wiedziała) – zachowanie bohatera jest zrozumiałe. W kluczowym momencie stwierdził, że pozwoli Mae umrzeć! Nie tylko zabił bez litości ich matkę, ale też nie miał problemu z wyborem Oshy. Możemy się jedynie domyślić, jak Nieznajomy w finale to wykorzysta. To postawi kropkę nad i, jeśli chodzi o przejście Oshy na jego stronę. A Mae przecież widziała, co on zrobił, więc nagle nie będzie ratować Sola.
Ten wątek wywołuje mieszane uczucia, bo to seria przypadków i złych decyzji jednostek. Czuję niedosyt, bo to jedynie pokazuje, że Zakon Jedi (jak każda instytucja) miała u siebie zepsute jabłka. Okazuje się, że ten religijny twór również jest pełen wad. Oczekiwałem jednak odważniejszego podejścia, które odkryje błędy Zakonu Jedi, ich wiarę we własną nieomylność i to, że "ryba psuje się od głowy". Myślałem, że podkreślone zostaną kłopoty tej instytucji, ale Rada Jedi podjęła same dobre decyzje. Złą decyzją było na pewno utrzymanie w szeregach kogoś, kto ma emocjonalny problem z tym, że jest Jedi. Jakieś obsesyjne pragnienie dziecka przez Sola to coś, co powinno być dostrzeżone i zwalczone wcześniej. To na pewno nie jest świeży problem, o czym świadczą wspomnienia Indary. Przez błędną decyzję mistrzyni wszystko zostaje zamiecione pod dywan. Kłamstwo poszło w świat. Nie jestem pewny, czy Osha dołączyła do Zakonu Jedi, bo jednak dochodzi do manipulowania prawdą i wspomnieniami.
Co wyszło kapitalnie w tym odcinku? Kelnacca. Pojawienie się w kluczowym momencie Jedi rasy Wookiee z włączonym mieczem świetlnym to genialny pomysł. Dostaliśmy akcję na najwyższym poziomie. Starcie z Solem oraz Torbinem zdecydowanie może się podobać. Poza tym pierwszy raz widzimy Jedi tej rasy w wersji aktorskiej. Chciałoby się więcej! Na pochwałę zasługuje dobra choreografia i niezła praca kamery. Dobrze wyjaśniono, że moment, gdy wiedźmy przejęły jaźń przedstawiciela Wookiee, mógł być uznany przez niego za porażkę. Udanie się na – nazwijmy to – wygnanie jest usprawiedliwione fabularnie. Tak samo jak wyrzuty sumienia Torbina i jego akceptacja samobójstwa. Cała tragedia była wynikiem jego głupiej decyzji. To drastycznie na niego wpłynęło. Wbrew pozorom Jedi nie są ukazywani jako ci głupi. Indara i Kelnacca starali się podejmować dobre decyzje. To Sol i Torbin pod wpływem emocji Ciemnej Strony Mocy zaczęli robić coś złego.
Kogonada jest świetnym reżyserem, o czym wie każdy, kto widział jego filmy. To on dostał odcinek trzeci i siódmy, czyli dwa osadzone na Brendok. Nie miałem większych zarzutów do jego pracy przy poprzednim odcinku, ale tym razem nie wyszły mu kluczowe momenty. Przykład? Sol zabija Matkę Aniseyę. Przed śmiercią bohaterka mówi jeszcze parę zdań, co wypada sztucznie i cringe'owo. Ta chwila zabija wszelkie emocje, jakie powinna generować. A przecież to scena, w której ulubiona postać Sola okazuje się zła! Dostrzegłem też parę zgrzytów związanych z Solem. Dziwacznie wypada też sekwencja, gdy Indara wyrzuca wiedźmy z głowy Kelnaki, a one od razu umierają.
Ostatnią kwestią jest stworzenie bliźniaczek. Znów dostajemy tylko sugestie, więc nie wiemy, co się wydarzyło. Ujawnienie, że być może mogła na to wpłynąć wergencja Mocy, jest intrygujące, bo to motyw z kanonu znany od dekad, ale nie sądzę, by miał kluczowe znaczenie w tworzeniu dziewczynek. Sam motyw porusza kwestię naturalnego skupienia przepływu Mocy w miejscu – w tym przypadku na Brendok, które odżyło dzięki temu zdarzeniu. Co ciekawe, po raz pierwszy zobaczyliśmy coś takiego w Imperium Kontratakuje – w jaskini, w której Luke Skywalker miał wizję, że walczy z Vaderem. Tam była to tylko jaskinia, a nazwa wergencja nie istniała. Przez lata motyw ten był dobrze rozwijany w książkach. Qui-Gon Jinn wierzył, że wergencja Mocy jest w Anakinie, ale to nie znaczy, że tak było. Obok tego poznaliśmy wiele innych informacji o tym, jak narodził się z woli Mocy. Z badań krwi bliźniaczek wiemy, że coś jest nie tak. Jakby jedna jaźń została rozbita na dwie. Teoria o wykorzystaniu wergencji pochodzi od Jedi, ale niekoniecznie powinniśmy im wierzyć.
Gwiezdne Wojny: Akolita daje pierwsze odpowiedzi, ale pozostawia z mieszanymi odczuciami. Nie powiedziałbym, że rozczarowuje, ale potencjał był większy. Pozostaje duży niedosyt.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat