

Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia i poniekąd jest to morał płynący z trzeciego odcinka sezonu Star Wars: The Clone Wars. W pierwszych dwóch epizodach było widać jak przywódca Quarrenów jest coraz bardziej zniechęcony układem z Dooku. W pewnym sensie było to nawiązanie do "Imperium Kontratakuje" i postaci Lando Calrissiana. Podobnie tutaj z każdą zmianą warunków umowy rosła niechęć, aż w końcu Quarrenowie dołączyli do Mon Cala i przepędzili Separatystów.
[image-browser playlist="607725" suggest=""]©Lucasfilm 2011
Star Wars: The Clone Wars to nadal serial animowany i wiadomo było, że koniec końców Republika zwycięży i będziemy świadkami happy endu. Nie oglądam jednak tego serialu dla zwrotów akcji, logiki, przemocy czy kompletnych zaskoczeń - esencją jest dobra rozrywka i przygoda w świecie Gwiezdnej Sagi i trzeci odcinek doskonale to uchwycił. Problemem jest scenariusz, odczuwało się wrażenie, że to wszystko było za bardzo przyspieszone. Gdyby końcowe starcie z Separatystami nieco wydłużono, wrażenie byłoby o wiele lepsze.
Pomimo tego, twórcy przemycają w serialu rzeczy, które nie są dla najmłodszych. Ponownie mieliśmy sceny tortur, które dla dzieci mogą być dosyć przerażające. Dla fanów są smaczkiem i dowodem, że Star Wars: The Clone Wars jest tworzony dla całej rodziny, a nie tylko dla najmłodszych. Scena z wysadzeniem Riffa Tamsona i jego pływającą głową także była powyżej pewnej kategorii wiekowej.
[image-browser playlist="607726" suggest=""]©Lucasfilm 2011
Końcówka rozczarowała - zabrakło wielkiego, emocjonującego starcia, w którym mieszkańcy Mon Calamari odnieśliby zwycięstwo. Dużym plusem było zobaczyć Ackbara w latach świetności, gdy mógł na szarżować na polu bitwy. Udało się twórcom pokazać tę postać, nie mieszając w kanonie. Sama animacja była dopracowana i efektowna - twórcy wyraźnie rozwinęli się przez te kilka sezonów i wygląda to nieźle.
W finale tej historii leżał większy potencjał i odczuwa się wrażenie, że nie został on w pełni wykorzystany. Chociaż odcinek był przyzwoity i bawił, pozostał niesmak, wiedząc, że mogło być lepiej.
Ocena: 6/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


