Odcinek jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z premiery 5. sezonu i zarazem początkiem nowego kilkuodcinkowego wątku poświęconego Sithom i Mandalorianom. Maul i Opress zostają znalezieni przez Straż Śmierci w dryfującym statku. Uratowali ich, chcąc jednocześnie wykorzystać do własnych celów w myśl powiedzenia, "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".

[image-browser playlist="595554" suggest=""]©2013 Lucasfilm

Świetnie ukazano rozmowy pomiędzy Maulem a Pre Vislą, przywódcą Straży Śmierci. Jesteśmy świadomi, że gdyby Sith chciał mógłby zgładzić ich wszystkich, a udaje potulnego i pokojowo nastawionego, mając ukryte motywy. Maul wyrasta na inteligentnego politycznego gracza, podczas gdy jego brat Savage Opress jest brutalną i niepowstrzymaną siłą. Gniew rozpala ich od wewnątrz, chcąc wybuchnąć jak rzeki lawy na Mustafarze. Obie strony udają, chcąc sprawić wrażenie ugodowej, a jednocześnie mając nadzieję na wykorzystanie sojusznika do swoich celów. Ani Straż Śmierci, ani Maul nie myślą o tym, by oddać władzę w rękę swojego kompana. Maul wie, że Mandalorianie są atrakcyjniejszymi sojusznikami niż zdradzieccy i słabi piraci, ale jednocześnie ma się na baczności przed Vislą i jego osobistymi planami.

Zbieranie armii przez Maula i Straż Śmierci nabiera błyskawicznego tempa. Jest to na pewno delikatne uproszczenie, ale przekonujące i wiarygodne. Pokaz siły Sithów jest imponujący. Takim sposobem odwiedzamy ponownie Mustafar, znane z "Zemsty Sithow" miejsce kaźni Anakina Skywalkera. Nie do końca przekonuje mnie ukazanie przywódców Czarnego Słońca. Samo siłowe nastawienie ich do współpracy jak najbardziej na tak, ale czemu wszyscy wyglądali jak klony księcia Xizora? Dobrze wiemy, że w Czarnym Słońcu służyły istoty wszystkich ras, a Xizor był tak naprawdę wyjątkiem, bo nie było tam zbyt dużo Fallenów. Pomysł na zdobycie wpływów w galaktycznym świecie przestępczym jest strzałem w dziesiątkę. Czarne Słońce, kartel Huttów, rodziny mafijne z Coruscant - to wszystko daje braciom środki do spektakularnego ataku na Mandalore i zemsty na Kenobim.

[image-browser playlist="595555" suggest=""]©2013 Lucasfilm

Najciekawiej jest na Tatooine, w pałacu Jabby, gdzie dochodzi do efektownego starcia. Miłym akcentem jest pojawienie się łowców nagród z pamiętnego odcinka inspirowanego "Siedmioma samurajami" Akiry Kurosawy. Dzięki temu ich starcie z Sithami może się podobać, bo nie są słabymi przeciwnikami nawet dla władców mocy, a jednocześnie są nam znani i sympatyzujemy z ich poczynaniami. Można jednak odnieść wrażenie, że bracia, a szczególnie Maul, bawią się nimi, chcąc z tego starcia czerpać rozrywkę, ale i siłę - strach wrogów ich napędza. Drobnym niedopracowaniem jest zachowanie niektórych zwykłych przeciwników jak droidów, które idą na ślepo naprzód. Jedynie właśnie wspomniani łowcy nagród zachowywali się normalnie w boju, tak jak powinni. W tych scenach potęga Sithów jest wręcz namacalna - wyglądają na niepowstrzymanych, silnych Mocą i gotowych zabić każdego, kto ośmieli się stanąć im na drodze. A jako że mamy dużo takich kandydatów, trup ściele się gęsto.

Po serii rozczarowań Star Wars: The Clone Wars powracają do formy. Wspaniały klimat z nutką mroku i wielką efektowną jatką w wykonaniu Dartha Maula i Straży Śmierci sprawiają, że 20 minut mija w oka mgnieniu i chciałoby się natychmiast obejrzeć dalszy ciąg.

Ocena: 9/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj