Podczas oglądania "Heroes Reborn" naturalnie pojawiają się porównania do pierwowzoru, niestety nowa miniseria nie wypada w nich zbyt pozytywnie. Nawet słabsze sezony "Heroes" pomimo tragicznej fabuły i irytujących motywów w pewnym sensie bardziej interesowały, bo nadal miały te fajne postacie, które polubiło się w pierwszych seriach. Tutaj każdy nowy bohater jest tak naprawdę nijaki. Nie wzbudza niczego poza obojętnością, a lubianych praktycznie nie ma, co wpływa dość negatywnie na całokształt.
Największy problem mam z dwoma wątkami, które są nudne, a niektóre motywy wywołują ból głowy. Z jednej strony mamy historię Noah, który stracił ikrę z pierwszych sezonów. Jest postacią nudną, a jego zachowanie kompletnie nie pasuje do osoby, która profesjonalnie zajmowała się łapaniem ludzi z supermocami. Weźmy za przykład niedorzeczną scenę z Molly, która w banalny sposób zabiera mu broń, a on w sumie nawet nic sensownie nie próbuje zrobić, by powstrzymać oczywiste rozwiązanie. Z drugiej strony mamy historię postaci granej przez Zachary'ego Leviego. Nie jestem w stanie się do niego przekonać - jest strasznie mdło, a jego dylemat pojawiający się wraz z nadzwyczajnymi mocami jest po prostu sztuczny. Nie widzę tutaj nic interesującego, co mogłoby się rozwinąć w jakimś pozytywnym kierunku.
Najciekawiej wygląda wątek Maliny i jej towarzyszki. Niby zbyt wiele się w nim nie dzieje, ale pojawia się intrygująca nutka, która napędza fabułę sezonu. Dodając do tego całą sytuację z zorzą na niebie, można śmiało powiedzieć, że drzemią tutaj interesujące pomysły, na razie jednak są one przygniecione przez te nieciekawe. Obok tego nieźle wygląda wątek japoński. Tak, jest głupkowaty i cholernie stereotypowy, ale ma pozytywną atmosferę, a obie postacie mogą wzbudzić uśmiech na twarzy. Ma w sobie coś, co sprawia, że przyjemnie się to ogląda.
[video-browser playlist="753800" suggest=""]
Pozostałe wątki to sztampa pozbawiona emocji i naszpikowana banałami. Najbardziej rozbroiła mnie sytuacjach z Tommym i jego dziewczyną. Chłop ma moc teleportacji i ucieka z nią normalnie schodami na dół, choć mógł wejść do jakiegokolwiek pomieszczenia i nikt nie zauważyłby tej teleportacji (tak jak zrobili to, lecąc po krew). A tak dostajemy naciągane wyjaśnienie i banalne rozwiązanie. Zresztą niewiele dobrego można powiedzieć o serialowym superbohaterze, który buduje sobie batmobil. Nie ma tutaj nic, co mogłoby przykuć i porwać. Ot, takie zapychanie czasu ekranowego.
"Heroes Reborn" ma potencjał na bycie serialem wyjątkowym, ale Tim Kring po raz kolejny nie jest w stanie go wykorzystać. Opowieść jest mdła, zaledwie przeciętna i nie potrafi wyrwać się z wąskich ram schematów.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/