Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać: odcinek 1 – recenzja
Historia Roja to serial, który jest rozbudowaniem krytykowanego filmu kinowego. Twórcy mieli szansę wyciągnąć wnioski z negatywnych ocen, poprawić wiele w montażu i opowiedzieć swoją historię w sposób atrakcyjniejszy. Szansa został kompletnie zmarnowana, a serial to zupełne nieporozumienie.
Historia Roja to serial, który jest rozbudowaniem krytykowanego filmu kinowego. Twórcy mieli szansę wyciągnąć wnioski z negatywnych ocen, poprawić wiele w montażu i opowiedzieć swoją historię w sposób atrakcyjniejszy. Szansa został kompletnie zmarnowana, a serial to zupełne nieporozumienie.
Pierwszy odcinek serialu Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać to realizacyjny koszmar. Nie ma w tym żadnego scenariusza, spójności narracyjnej czy ciągu przyczynowo-skutkowego. Tak naprawdę jest to gigantyczny chaos, w którym opowiadana historia nie ma żadnego sensu, nakreślonego kierunku, a już tym bardziej celu. A to jest problematyczne, bo nie tylko męczy i nie jest w stanie zainteresować, ale po prostu szybko można się pogubić w tym, co w ogóle się dzieje. Czy dana scena jest retrospekcją, opowieścią bohatera, czy teraźniejszością? Czasem nie da się rozróżnić, bo wszystko skacze z miejsca na miejsce, z czasu na czas i nie wiadomo, co się dzieje i dlaczego. Wydarzenia pędzą na łeb na szyję bez chwili zatrzymania się, rozbudowy relacji bohaterów czy samych postaci.
Właśnie problemem są też bohaterowie, a raczej ich brak. Nie ma tutaj ludzi z krwi i kości, którzy wzbudzaliby sympatię, emocje i chciałoby się im kibicować. Są puste nazwiska bez osobowości, charyzmy czy serca. Najgorzej wypada tytułowy Rój, który jest postacią wypraną z emocji, nudną, mdłą, nieciekawą i bardzo często irytującą. Przedstawienie tych elementów woła o pomstę do nieba, bo to jest rzecz, która powinna być podstawą dobrego serialu historycznego. W tym przypadku jest jedną z jego największych wad. Wszelkie relacje oparte są na pustych frazesach w dialogach, są kompletnie nieprzekonujące i pozbawione sensu. Widzimy ludzi, których niby łączy rzekomy cel, miłość do ojczyzny, ale w żadnym momencie twórcy nie nadają im krzty wiarygodności. Do tego zaprezentowane przemiany, zachowania i reakcje są momentami totalnie absurdalne i pozbawione fabularnego sensu.
Najgorsze jest to, że nie jestem przekonany, czy w ogóle mogę nazwać Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać serialem historycznym. Momentami przypomina to fantasy, bo opowieść jest tak nieprawdopodobnie odrealniona, że aż trudno w to uwierzyć. Kuriozalna scena z rojem pszczół jest tutaj sztandarowym przykładem, bo pomijając jej okropną kiczowatość, bardziej pasuje do filmu o X-Menach niż do serialu o Żołnierzach Wyklętych. Jeszcze gorsza, bardziej absurdalna i pozbawiona sensu jest końcowa scena z modlitwą Roja przeplataną śmiercią jednej z postaci. Tu nie chodzi o sam fakt i zamysł, ale o to jak to źle jest zrealizowane. Nie wywołuje to emocji, a bardziej uczucie zażenowania. To są zabiegi kina patriotycznego, które Hollywood stosuje od wielu lat. Tam jednak z dobrą realizacją jest w stanie to zadziałać na ekranie. W tym przypadku mamy sztandarowy przykład, jak to zrobić źle.
Nie pamiętam, czy widziałem kiedykolwiek tak bardzo zły odcinek serialu – bez względu na to, czy polskiego, czy amerykańskiego – jak początek Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać. Tego po prostu nie da się oglądać. Nie ma tutaj scenariusza, reżyserii, historii, a jedynie chaotyczny zlepek scen pozbawionych sensu, spójności i serca. Taka tematyka zasługuje na coś o wiele lepszego.
Źródło: zdjęcie główne: TVP / Kino Świat
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat