Historia wielkiego i mniejszego oszustwa
Data premiery w Polsce: 17 czerwca 2013Telewizja Polska pokazując trzyodcinkowy serial niemiecki Nasze matki, nasi ojcowie wywołała burzę w polskich mediach oraz poruszenie na najwyższych szczeblach dyplomacji. Serial Nico Hofmanna został oskarżony o zakłamywanie historii, przedstawianie Polaków w złym świetle i wybielanie Niemców. Do akcji dołączyli się polscy politycy i zrobił się wielki bigos. Niepotrzebnie.
Telewizja Polska pokazując trzyodcinkowy serial niemiecki Nasze matki, nasi ojcowie wywołała burzę w polskich mediach oraz poruszenie na najwyższych szczeblach dyplomacji. Serial Nico Hofmanna został oskarżony o zakłamywanie historii, przedstawianie Polaków w złym świetle i wybielanie Niemców. Do akcji dołączyli się polscy politycy i zrobił się wielki bigos. Niepotrzebnie.
Ocenę serialu z przyczyn wojenki, jaką wywołał, trzeba podzielić na dwie części: serialu jako produkcji telewizyjnej samej w sobie i przekazywanej na ekranie historii oraz na analizę kontrowersji i tego, czy rzeczywiście jest o co słać noty dyplomatyczne.
Zacznijmy od samego serialu. Podzielone na trzy półtoragodzinne części Nasze matki, nasi ojcowie opowiada historię piątki niemieckich młodych ludzi oraz ich zmagań z wojenną rzeczywistością w latach 1941-1945. Historię rozpoczyna ich spotkanie tuż przed dłuższym rozstaniem. Dwaj bracia - Wilhelm i Friedhelm - muszą dołączyć do wojsk niemieckich rozpoczynających właśnie operację "Barbarossa". Wilhelm, starszy z nich, ma stopień porucznika, jest oczkiem w głowie ojca i szczerze wierzy w swój obowiązek wobec munduru Wehrmachtu. Friedhelm z kolei jest oczytanym wrażliwcem, który nie ma złudzeń co do tego, że wojna to nie opowieści o ostatecznym zwycięstwie Rzeszy, ale brud, krew i czekanie na śmierć. Przyjacielem braci jest Victor, spadkobierca rodziny żydowskich krawców pozbawionych w trakcie Nocy Kryształowej swojego majątku. Jest w nieakceptowanym przez władze niemieckie związku z Gretą, która marzy o karierze piosenkarki estradowej. Grupę uzupełnia Charlotte, pielęgniarka kochająca się od lat w Wilhelmie, którego uczuć nie potrafi określić, a swoich własnych wyznać. Przyjaciele w mniejszym lub większym stopniu wierzą w politykę Hitlera, łączy ich jednak przekonanie, że wojna z ZSRR potrwa maksymalnie parę miesięcy i spotkają się w nowej rzeczywistości tuż przed Bożym Narodzeniem. Nie wiedzą oczywiście, że część z nich nie spotka się już nigdy.
Jak to bywa z niemieckim przedstawieniem II wojny światowej, film w fazie powstawania budził sporo pytań. Twórcy jednak wywiązują się ze swojego zadania lepiej niż dobrze. Serial trzyma wysoki poziom i podtrzymuje nas w oczekiwaniu na nieuchronne - przełomowy moment, w którym bohaterowie pozbędą się swoich wszystkich złudzeń co do słuszności wojny i nazistowskiej retoryki. Walki na froncie radzieckim ociekają krwią, w zachowaniu wojskowych nie ma niczego sprawiedliwego, a SS morduje ludność cywilną wbrew jakimkolwiek międzynarodowym umowom. Wojna oglądana z perspektywy każdego z bohaterów staje się coraz bardziej dramatyczną walką o zachowanie resztek człowieczeństwa w świecie, który nie ma żadnych zasad. Wilhelm widzi, że zachowanie niemieckich wojsk jest odmienne od tego, co wpajano mu przez lata służby. Friedhelm celując z karabinu do Żydów musi odsunąć na bok ideały na temat człowieczeństwa, które wyniósł z kartek książek. Charlotte jako pielęgniarka decyduje o tym, którego z żołnierzy warto operować, a który musi umrzeć, bo nikt nie ma dla niego czasu. Trójka bohaterów przemierzająca front niemiecko-radziecki coraz szybciej traci resztki godności i zapał do swoich obowiązków.
W tle historii na froncie oglądamy losy Victora i Grety pozostających na terytorium Niemiec. Rodzina Victora do końca wierzy, że nie podzieli losu tysięcy Żydów wywożonych na Wschód. Aby pomóc ukochanemu, Greta nawiązuje skazany na tragiczne zakończenie romans z przedstawicielem Gestapo. Nie jest jednak w stanie pomóc, a jednocześnie pogarsza własne położenie. W trakcie wywózki do obozu Victorowi udaje się jednak uciec tuż przed przyjazdem do Auschwitz, po czym podejmuje heroiczną walkę o własne życie na terytorium Polski.
Nie zdradzając robiącego piorunujące wrażenie zakończenia, Nasze matki, nasi ojcowie to historia o pozornie pięknym oszustwie Hitlera, w które uwierzyła większość narodu. Zapatrzeni w wizję potężnego państwa Niemcy przedstawieni są w serialu jako ofiary mamiącego systemu, który skazał wielu z nich na śmierć. Główni bohaterowie, mimo że są tymi, którzy powoli odkrywają to wielkie oszustwo, nie są jednak wybieleni do granic możliwości. Mają swoje wady, tracą powoli swoje człowieczeństwo i do maja 1945 roku docierają jako złamani wewnętrznie ludzie, którzy stoją w gruzach zburzonego miasta i nie potrafią wytłumaczyć, jak doszło do tej katastrofy. Serial stawia pytanie o skalę odpowiedzialności "zwykłych Niemców", którzy pozwolili swoją naiwnością i głupotą na największe zbrodnie w historii ludzkości. Jednocześnie nie zwalnia ich z tej odpowiedzialności. Patrzcie, było nam źle, gdy się zorientowaliśmy, do czego doprowadziliśmy, ale to nie zmienia tego, że i tak jesteśmy winni – taka zdaje się być wymowa całego serialu. Nasze matki, nasi ojcowie pełne jest stereotypów i z nich posklejane są główne postacie. Wiemy jednak, że filmy, które w jakiś sposób chcą rozliczać przeszłość, od stereotypów nie uciekną.
Poza nieźle skonstruowaną historią, w Naszych matkach, naszych ojcach oko cieszy również staranne przygotowanie całego przedsięwzięcia. Sceny na froncie robią wrażenie, główne postacie dobrano bardzo starannie i wywołują one szereg pozytywnych oraz negatywnych emocji. Nie można przejść obojętnie wobec solidnego aktorstwa oraz dopracowanych estetycznie szczegółów. Cieszy również to, że poszczególni bohaterowie mówią swoimi językami ojczystymi. Nawet polscy bohaterowie, mimo niemieckiego akcentu odgrywających ich aktorów, brzmią autentycznie.
Od wspomnienia o polskich bohaterach serialu trzeba więc przejść do kontrowersji. A tych było bardzo dużo, mniej lub bardziej uzasadnionych. W czym więc tkwi problem z odbieraniem serialu w Polsce?
Po pierwsze – akcja filmu zaczyna się w roku 1941 i skupia się głównie na kwestiach związanych z wojną niemiecko-radziecką. Nie ma w nim ani słowa na temat napaści na Polskę w 1939. Jest to duże przemilczenie i nie podlega wątpliwości, że parę słów wyjaśnienia na temat terroru, który dział się w Polsce, by nie zaszkodziło. Scenarzyści zadecydowali jednak inaczej.
Po drugie – uciekający z transportu do obozu zagłady Victor spotyka Polaków. Polskie media grzmiały, że Polacy przedstawieni w serialu są źli, brudni, antysemici, spisek niemiecki, atak na Polskę. Nieprawda. Wydawać by się mogło, że część publicystów zobaczyła pierwszą scenę z udziałem polskich partyzantów i wyłączyła serial. Tylko tak to można tłumaczyć. Za najbardziej oburzającą scenę uznano tą, w której polscy partyzanci spotykając niemieckiego Żyda witają go, delikatnie mówiąc, chłodno. Ukrywający się razem z Polką Victor zostaje użyty jako zasadzka na niemieckich żołnierzy. Później zostaje z niechęcią przyjęty do grupy, ponieważ podróżująca z nim Polka zaświadcza, iż ten nie jest Żydem. Przekaz serialu: Polscy partyzanci byli brudni, siedzieli w lesie i nienawidzili Żydów. Zamach na pamięć o polskich bohaterach. Przedstawienie polskich partyzantów jako brutalnych antysemitów spotkało się z narodowym oburzeniem, bo jak Niemcy mają czelność źle mówić o Polakach po tym wszystkim i się wybielać. Tutaj zgoda – sposób oczyszczania się z antysemityzmu poprzez pokazanie go na terytorium Polski budzi niesmak. Absolutnie nie można porównywać niemieckiego podejścia do narodu żydowskiego z polskim. Jest to okropne nadużycie, które nie powinno mieć miejsca, więc przeprosiny producenta serialu były jak najbardziej na miejscu. Równie oburzające jest jednak powtarzane w mediach zdanie, że "jak to Niemcy mogli pokazać Polaków jako antysemitów". Czy gdyby film nakręcono we Francji, to oburzenie byłoby mniejsze? Zdecydowanie nie. Wszystko rozbija się o kwestie niszczenia bohaterskiego obrazu polskich partyzantów. Czy wśród nich byli antysemici? Oczywiście, że tak. Czy byli ludzie z narażeniem życia ratujący Żydów? Jak najbardziej.
Victor, bohater serialu, przeżył wojnę, bo uciekł z pociągu razem z Polką, Polacy go żywili, polski partyzant darował mu życie, podarował broń i życzył szczęścia. Dosyć marudzenia, że serial przedstawia Polaków tylko negatywnie. Jest w nim jazda po bandzie, ale nie ma też obrazu jednostronnie złego. Oszustwo historyczne jest mniejsze, niż grzmią media.
Serial sam w sobie się broni. Jest ciekawy, ładnie zrealizowany, spełnić może w Polsce pewien, niejednoznacznie wychwytywany, walor edukacyjny. Niemcy w trakcie wojny zabijali też "swoich". Przerażające jest to, że tak wiele osób w Polsce nadal uważa, że w Niemczech Hitler był bogiem całego narodu. Niezależnie od jego wad, serial Nasze matki, nasi ojcowie warto pooglądać, żeby zobaczyć, iż tyle lat po wojnie za naszą zachodnią granicą nadal nie odnaleziono sposobu, by poradzić sobie z wielkim kacem moralnym. Niemcy wciąż próbują znaleźć pewne wytłumaczenie tego, co się wydarzyło, między innymi takimi produkcjami. Serial wart jest polecania chociażby z tego powodu.
Poznaj recenzenta
martaholowatyPoznaj recenzenta
Dawid RydzekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat