Homeland – 01×05
Zabawa w domysły i dwuznaczności trwa. Homeland obudziło się z letargu i po kilku słabszych odcinkach produkcja zafundowała widzom solidną grę emocji. To był najlepszy epizod od czasu premiery!
Zabawa w domysły i dwuznaczności trwa. Homeland obudziło się z letargu i po kilku słabszych odcinkach produkcja zafundowała widzom solidną grę emocji. To był najlepszy epizod od czasu premiery!
Uwielbiam gdy scenarzyści bawią się z widzami pokazując w wielu niejednoznacznych sytuacjach sierżanta Brody’ego. Kreowanie podejrzeń i charakterystyczne zachowania żołnierza współgrają idealnie. Mimo tego nadal są to tylko poszlaki, ale za to jakie! Fabuła popchnięta została w tym odcinku do przodu dzięki prostemu zabiegowi. Odnaleziony został jeden z Irakijczyków, który przetrzymywał i torturował Brody’ego. Jako jedyny nie zginął podczas akcji amerykańskich wojsk i zdołał uciec.
[image-browser playlist="607043" suggest=""]
© 2011 SHOWTIME
Mężczyzna szybko został przetransportowany do USA, a sam Brody miał potwierdzić jego tożsamość i pomóc w przesłuchaniach. Już sama reakcja Nicka pokazywała, że na jednym spotkaniu się nie skończy. Kwestią czasu było dojście do spotkania dwóch facetów twarzą w twarz, a także nawiązanie do nieobecnego w tym odcinku Raqima Faisela. Nie zdradzając więcej z fabuły napiszę tylko jedno – scenarzyści zrobili w tym odcinku wszystko, byśmy nabrali pewności, że podejrzenia Carrie dotyczące Brody’ego są prawdziwe. Jednoznacznych dowodów wciąż jednak brak.
Dlatego też obawiam się jak długo jeszcze twórcy będą ciągnąć tą zabawę z dobrym/złym głównym bohaterem. Oczywisty wydaje się fakt, że to on szykuje atak na USA, mało tego, pociąga za wszystkie sznurki. Fabularnie w tym odcinku serial ruszył z kopyta i oby nie zwolnił tempa za tydzień. A boję się o to dlatego, że Homeland dostało drugi sezon, przez co scenariusz może być znacznie bardziej wydłużany. Twórcom do niczego się nie spieszy o czym przekonały mnie wcześniejsze epizody, a kiedy fabuła traci tempo, robi się nudna.
[image-browser playlist="607044" suggest=""]
© 2011 SHOWTIME
Oceniam ten odcinek wysoko dlatego też, że w końcu ważną rolę zaczął odgrywać Saul. Miałem wrażenie, że dotychczas był w cieniu, jego wpływ na Carrie nie był tak oczywisty, jaki stał się teraz. Rozmowa, a właściwie monolog z przetrzymywanym więźniem był fantastyczny. Berenson nie jest jednak oczywistą postacią (tak jak każdy bohater Homeland). Wiele wskazuje na to, że o jego przeszłości już niebawem dowiemy się więcej. Odnoszę wrażenie, że postać Mandy’ego Patinkina dopiero się rozkręca.
Następny odcinek to jednocześnie połowa sezonu. Pojawi się w końcu długo oczekiwana "bomba"?
Ocena: 9/10
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat