„Homeland”: sezon 4, odcinek 1 i 2 – recenzja
Homeland w 4. sezonie jest dla widzów wielką niewiadomą. Niemal rok temu stacja Showtime bez wahania zamówiła nowy sezon, zdając sobie jednocześnie sprawę, że będzie to zupełnie inny serial niż dotychczas. Okazuje się jednak, że brak jednego z głównych bohaterów wcale nie musi przeszkadzać w pisaniu scenariuszy kolejnych odcinków. Mało tego – to okazja do fabularnego restartu, który był bardzo potrzebny po 3. serii.
Homeland w 4. sezonie jest dla widzów wielką niewiadomą. Niemal rok temu stacja Showtime bez wahania zamówiła nowy sezon, zdając sobie jednocześnie sprawę, że będzie to zupełnie inny serial niż dotychczas. Okazuje się jednak, że brak jednego z głównych bohaterów wcale nie musi przeszkadzać w pisaniu scenariuszy kolejnych odcinków. Mało tego – to okazja do fabularnego restartu, który był bardzo potrzebny po 3. serii.
Homeland w dwugodzinnej premierze 4. sezonu powraca do znanych z poprzednich serii tajnych operacji CIA na Bliskim Wschodzie. Główna bohaterka – Carrie Mathison – pracuje jako szefowa placówki w Kabulu i już w pierwszych minutach premiery zmuszona jest podjąć trudną decyzję, która napędza fabułę nowych odcinków. Od wydarzeń z finału 3. serii minął około rok. Carrie urodziła dziecko, a przy jego wychowaniu od początku liczyła na pomoc siostry. Stan zdrowia Mathison można określić jako stabilny, co pozwala jej wykonywać pracę, do której zawsze była szkolona. Z dialogów dowiadujemy się, że przez pewien czas przebywała w Stambule, ale gdy tylko zwolniło się miejsce w bardziej "gorącym" zakątku świata, postanowiła zmienić miejsce pracy.
Mathison nadal na swój sposób przeżywa tragedię, do której doszło w finale 3. serii. Opłakuje Brody’ego i z trudem przychodzi jej przebywanie z córką, która przypomina jej o Nicholasie. Dwugodzinna premiera 4. sezonu Homeland została skonstruowana całkiem przyzwoicie. 1. odcinek, umiejscowiony na Bliskim Wchodzie (również w Islamabadzie), związuje akcję, wprowadza wątki terrorystyczne i przedstawia sytuację panującą w tym rejonie świata. Ważnym elementem całej układanki jest postać Sandy’ego Bachmana, w którego wciela się gwiazda House of Cards i Wirusa - Corey Stoll. Uważni widzowie mogli przypuszczać, że przez napięty kalendarz aktora jego bohater nie miał zbyt wielu szans, by na dłużej zadomowić się w produkcji stacji Showtime. To właśnie postać Sandy’ego jest kluczem do całej intrygi i wprowadza nieco mocniejsze, bardziej dynamiczne sceny rozgrywające się na ulicach Istambułu.
2. epizod dla odmiany w całości rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych. Jest znacznie bardziej osobisty i mocno skupiony na postaci Carrie jako rodzica. Z wychowaniem Franny nie idzie bohaterce łatwo. W jednej ze scen chce nawet zrobić coś okrutnego, ale w odpowiedniej chwili zmienia decyzję. W każdym z dialogów czuć, że Mathison nie jest przystosowana do życia jako matka. Chce uciec, chce wrócić na Bliski Wschód i tam polować na terrorystów. Robi wszystko, by tak się stało, a jej motywy są nadzwyczaj proste, mimo że zupełnie się do nich nie przyznaje. Okazja pojawia się sama. Tajemniczy informator Sandy’ego, niejasne decyzje dyrektora CIA i fakt, że Bachman mógł paść ofiarą konspiracyjnych układów, sprawiają, że Carrie powraca do gry.
[video-browser playlist="615541" suggest=""]
Homeland bardzo trafnie ukazuje współczesną sytuację w USA i na Bliskim Wschodzie. Z jednej strony Amerykanie bombardują cele, nie zważając na ofiary cywilne, i posługują się nie tylko dronami, ale też samolotami wojskowymi (świetna scena w barze, w której Carrie spotyka jednego z pilotów). Jednocześnie w Langley Amerykanie szukają wsparcia w prywatnych firmach wojskowych, a w jednej z nich pracuje Saul Berrenson. Postać grana przez Mandy’ego Patinkina na ekranie pojawia się rzadko, ale końcówka odcinka wyraźnie sugeruje, że jego wsparcie w działaniach w Islamabadzie będzie nieocenione. Lepiej wypada Quinn, grany przez Ruperta Frienda. Co prawda jego upodobania związane z dobieraniem sobie partnerek lepiej przemilczeć, ale w perspektywie kolejnych odcinków bohater ten może stworzyć z Carrie całkiem zgrany duet.
Wydawałoby się, że blisko 1 godzina i 40 minut z Homeland to dużo, ale po 2-odcinkowej premierze w tej chwili trudno stwierdzić, o czym opowiadać będzie nowy sezon. Fundamenty pod intrygę stworzono w pierwszych 5 minutach nowej serii i to na nich budowana ma być cała akcja rozgrywająca się w Islamabadzie. Cieszy, że Carrie powraca na Bliski Wschód, a my będziemy śledzić przede wszystkim wydarzenia dziejące się w Pakistanie. Przebywając w USA obok swojej córki, główna bohaterka męczyła się niemiłosiernie - i podobnie mogli czuć się widzowie.
Czytaj również: Twórca "Homeland" o premierze 4. sezonu
4. seria Homeland była wielką niewiadomą, a po premierze nic się w tej kwestii nie zmienia. 2 początkowe epizody tylko zarysowały pomysł scenarzystów na ten sezon i życie bez Brody’ego. Brak Damiana Lewisa nie jest jakoś szczególnie odczuwalny, mimo że odniesień do jego postaci było aż nazbyt wiele. O tym, co było, należy jednak zapomnieć. Homeland to wciąż serial wyważony, spokojny, z dłuższymi dialogami i cechujący się powolnym tempem. Każdy epizod stara się wnosić do historii coś nowego, nawet kiedy są to sceny z pozoru niezwiązane z główną intrygą. A ta będzie rozwijana w kolejnych odcinkach - oby mocniej niż w premierze.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat