Homeland: sezon 8, odcinek 1 - recenzja
Homeland powróciło z finałową odsłoną. Serial przez siedem sezonów trzymał bardzo wysoki poziom. Czy konkluzja opowieści o Carrie Mathison będzie równie udana?
Homeland powróciło z finałową odsłoną. Serial przez siedem sezonów trzymał bardzo wysoki poziom. Czy konkluzja opowieści o Carrie Mathison będzie równie udana?
Jak pamiętamy, siódmy sezon Homeland zakończył się w bardzo dramatyczny sposób. Carrie Mathison po miesiącach spędzonych w rosyjskim więzieniu wreszcie odzyskała wolność. Niestety, osoba powracająca do Stanów Zjednoczonych nie była tą samą, która wyruszała na misję do Moskwy. Pozbawiona leków i torturowana psychicznie przez GRU ponownie zanurzyła się w szaleństwie. W pierwszym odcinku ósmego sezonu bohaterka dochodzi do siebie w placówce zajmującej się jej zdrowiem umysłowym. Minęło kilka miesięcy i Carrie wydaje się stawać na nogi. Znowu jest silna, skoncentrowana i chce jak najszybciej powrócić do akcji. Niestety, jej przeszłość daje o sobie znać. Bohaterka nie pamięta wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w Moskwie. Czy dopuściła się zdrady? A może jest częścią jakiegoś większego planu?
Homeland zatacza wielkie koło. W pierwszych sezonach Nicholas Brody podejrzewany był o współpracę z wrogami Ameryki. Teraz to Carrie spotkał ten sam los. Wtedy przypuszczenia śledczych okazały się prawdą, a patriotyczny żołnierz stał się terrorystą. Teraz sytuacja wydaje się dużo bardziej skomplikowana, ponieważ znamy bohaterkę na tyle dobrze, iż możemy być pewni jej motywacji. Pierwsze sezony Homeland dopiero przedstawiały nam postacie. Nic nie wiedzieliśmy o Brodym, zupełnie nie znaliśmy Mathison. Ta niewiedza działała na korzyść serialu, który dzięki temu zaskakiwał nas przecież na każdym kroku. Teraz opowieść jest już w zupełnie innym miejscu. Twórcy, zataczając koło, wchodzą na niezwykle grząski teren. Będą musieli się mocno nagimnastykować fabularnie, żeby zasiać ziarno niepewności w widzach, którzy już dawno zaprzyjaźnili się z Carrie Mathison.
Już od pierwszych minut odcinka jesteśmy kokietowani tajemniczymi retrospekcjami, które mają na celu wzbudzić naszą wątpliwość. Pojawia się w nich Yevgeny Gromov, szara eminencja z poprzedniego sezonu. Serial sugeruje, że podczas pobytu Carrie w rosyjskim więzieniu zdarzyło się coś, co zbliżyło ją do tego groźnego mężczyzny. Relacja między tą dwójką jest jedną wielką niewiadomą. Wydaje się, że opierała się ona jedynie na manipulacji, perswazji i torturach. Czy jednak możliwe, że wydarzyło się między nimi coś więcej? Twórcy stawiają na razie tutaj znak zapytania, jednak zwrot akcji z końcówki odcinka sugeruje, że to właśnie pomiędzy Yevgeny’em i Carrie toczyć się będzie najważniejsza walka sezonu. Mimo że nie znamy jeszcze jej istoty, można uznać, że premierowa odsłona wystarczająco dobrze zachęca do dalszego śledzenia losów tej dwójki.
Pierwszy odcinek ósmego sezonu to typowe preludium wielkiej opowieści, więc trudno oceniać jego fabułę jako spójną całość. Mamy tu bowiem do czynienia ze wstępnym akapitem bardzo obszernego eseju. Twórcy ze znamienną sobie pieczołowitością ustawiają pionki na planszy. Robią to szybko i sprawnie, bez rozdrabniania się na mniej istotne wątki. Carrie błyskawicznie ląduje w Afganistanie. Opowieść nie skupia się na terapii i dochodzeniu do siebie po przeżytej traumie. Od razu wrzuca bohaterkę w sam środek akcji. Mathison w rosyjskim więzieniu znacząco nadwyrężyła swoje zdrowie psychiczne. Z drugiej strony, istnieją poważne przesłanki, iż może ona być podwójnym agentem. Saulowi nie przeszkadza to jednak we włączeniu jej w skomplikowaną międzynarodową rozgrywkę. Twórcy nieco skrótowo podchodzą do zawiązania akcji. Jak najszybciej chcą przejść do głównego dania i ewidentnie odpuszczają sobie rozbudowane wprowadzenie.
Wszystko wskazuje na to, że finałowa odsłona będzie miała bardzo dynamiczny charakter. Świadczyć o tym może wątek Maxa, który tym razem ląduje na froncie. Wygląda na to, że polityczne rozgrywki à la House of Cards idą w odstawkę, a w ich miejsce pojawiają się sceny akcji. Już w premierowej odsłonie ósmego sezonu mieliśmy kilka takich motywów. Działania Carrie w Kabulu czy strzelanina z amerykańskimi marines całkiem sympatycznie podgrzały atmosferę. Zauważmy, że nawet pozornie spokojny segment negocjacji Saula z Talibami został skonstruowany tak, żeby tempo ani przez moment nie spadło poniżej pewnego poziomu (Berensen ścigający delegację).
Mimo skrótowości w zawiązywaniu akcji całość została nam zaprezentowana w zadowalający sposób. Zostaliśmy wprowadzeni w rozgrywkę na Bliskim Wschodzie, gdzie o swoje interesy walczą zarówno Amerykanie, jak i Rosjanie. Na polu bitwy znajdują się już Carrie i Saul. Ta pierwsza będzie zapewne działać w terenie. Jej zwierzchnik zajmie się kuluarowymi machinacjami. Ich przeciwnicy są już na swoich miejscach. Co więcej, wydają się być krok przed naszymi bohaterami. CIA ma jednak asa w rękawie, który równie dobrze może okazać się Jokerem. Gość od kablówki nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czyżby Max posiadał klucz do toczących się wydarzeń?
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat