W mieście pojawiają się tajemnicze figurki żołnierzy, w których umieszczani są ludzie, a wszystko podłączone do materiałów wybuchowych. Wokół tego kręci się sprawami superłotra zwanego Humpty Dumpty, który kompletnie nie przypadł mi do gustu. Wydaje się wyjęty z całkowicie innego serialu i nie pasuje do otoczki, którą tworzył nam Beware The Batman od drugiego odcinka. Humpty nie wymaga od Batmana najmniejszego wysiłku. Jego sposób działania jest tak banalny, że Mroczny Rycerz musi jedynie trochę się nabiegać, aby go bez problemu pokonać. W tym wszystkim jedynie same powody łotra są przedstawione w sposób interesujący. Przez to nie mamy ze strony Batmana ani nowych gadżetów, ani wykorzystania detektywistycznych umiejętności.

Wydaje się, że to wszystko tak naprawdę miało być pretekstem do nakreślenia relacji Batmana z Gordonem. Ich współpraca, rozmowy, wzajemna pomoc - to one stanowią podbudowę pod przyszłą przyjaźń, jaką bez wątpienia będą się darzyć. Na razie Gordon go akceptuje, choć nie ma najmniejszego zamiaru go aresztować. Wie, że Batman jest użyteczny i przymyka na to oko. Możemy być pewni, że ich relacja się zacieśni przez wydarzenia z dzisiejszego odcinka. Zastanawiam się tylko, jaki wpływ będzie to mieć na Barbarę. Czy te wydarzenia przypadkiem nie staną się początkiem serialowej Batgirl?

[video-browser playlist="635563" suggest=""]

Twórcy nie zapychają odcinka niepotrzebnymi wątkami. Od razu rzucają nas w przeszłość Tatsu, dając odpowiedzi na wiele pytań, które zebrały się w poprzednim odcinku. Tajemniczy artefakt, który jest w posiadaniu kobiety, bezapelacyjnie będzie mieć duży wpływ na fabułę serialu. Dlaczego Liga Zabójców nie zaatakowała ponownie, by go odzyskać? Możemy chyba być pewni, że knuty jest misterny plan z tym związany. 

Beware The Batman daje nam dobry odcinek z kilkoma ważnymi dla serialu rozwojami fabuły. Problemem stał się tylko przedstawiony superłotr, który nijak nie pasował do klimatu tej produkcji.