Iluzja 3 - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 14 listopada 2025Jeźdźcy wracają, by przeprowadzić kolejny spektakularny skok. Tym razem do jego realizacji będą potrzebowali nowych członków. Czy powrót do tych bohaterów po dziewięciu latach miał sens? Sprawdźmy.
fot. Lionsgate
Kilka lat minęło, odkąd Jeźdźcy byli widziani razem. Daniel Atlas (Jesse Eisenberg), Jack Wilder (Dave Franco), Henley Reeves (Isla Fisher) i Merritt McKinney (Woody Harrelson) rozeszli się w swoje strony. Nie oznacza to jednak, że pamięć o tych legendarnych magikach gdzieś się rozmyła. Wspomnienie ich sztuczek wciąż elektryzuje widzów i inspiruje nowe pokolenia, które chcą zajmować się magią. Charlie (Justice Smith), Bosco (Dominic Sessa) i June (Ariana Greenblatt) podszywają się pod oryginalnych Jeźdźców i starają się w ich stylu wymierzać sprawiedliwość tym, którzy bogacą się na tragedii innych. Ich działania zostają zauważone przez tajemniczą organizację zwaną Okiem. To właśnie ona przysyła do nich Atlasa, by razem ukradli diament należący do bezwzględnej biznesmenki Veroniki Vanderberg (Rosamund Pike). Sprawa, jak to zwykle w tej serii bywa, ma podwójne dno, a do jej przeprowadzenia potrzebny będzie spryt wszystkich członków grupy.
Specjaliści od iluzji i efektów specjalnych stanęli na wysokości zadania i zaprojektowali kilka naprawdę widowiskowych sztuczek. Problem w tym, że ich koledzy odpowiedzialni za scenariusz nie wykazali się już taką pomysłowością. Dostajemy więc banalną historię, naszpikowaną efektowną magią, która cieszy oko. To ładna wydmuszka, na którą przyjemnie się patrzy.
Aktorzy dwoją się i troją, by odnaleźć w sobie iskrę postaci, z którymi mieli do czynienia dziewięć lat temu. Niektórym udaje się to bez problemu, np. Jesse’emu Eisenbergowi i Dave’owi Franco, a niektórym nie. Isli Fisher zupełnie nie potrafi odnaleźć w sobie Henley. Przez to może wydać się widzom niewiarygodna, jakby grała zupełnie inną osobę. Scenarzyści z kolei nie mieli żadnego pomysłu na postać Woody’ego Harrelsona. Gdyby usunąć Merritta z tej historii, nic by się nie zmieniło. Okazuje się praktycznie zbędny, co jest szczególnie przykre, bo w poprzednich odsłonach był barwną, wyrazistą postacią. Wygląda to tak, jakby umieszczono go dla świętego spokoju.
Intryga jest szyta grubymi nićmi i pozbawiona logiki. Niekiedy miałem wrażenie, że wydarzenia nie mają żadnych konsekwencji. Ktoś umiera i już za chwilę wszyscy zdają się o tym nie pamiętać. Nie ma chwili zadumy, żałoby czy poczucia straty przyjaciela. W następnej scenie bohaterowie zachowują się tak, jakby nic istotnego się nie wydarzyło. Co chwila, gdy przeprowadzają skoki w różnych częściach świata, nagle pojawiają się formacje policji, Interpolu albo innych służb, tyle że bez jakichkolwiek późniejszych następstw. Ich działania nie komplikują im nawet podróżowania między krajami.
Największy nacisk położono na nowych członków zespołu. Widać, że to o nich scenarzyści chcieli pisać, a reszta Jeźdźców była zbędna. Cała trójka została ciekawie wymyślona — mają unikalne umiejętności i zadziorne charaktery. Nie są szarymi myszkami, które kłaniają się w pas starej gwardii. Znają swoją wartość i od pierwszej sceny dorównują rozmachem oraz fantazją swoim idolom. Podoba mi się też sposób, w jaki Rosamund Pike podeszła do roli antagonistki tej części. Faktycznie jest zimną kobietą, która upaja się władzą i pomiata wszystkimi stojącymi niżej od niej. To ucieleśnienie bezdusznej korporacji. Gdyby tylko podkręcono jej sceniczny sadyzm, mogłaby być całkiem solidnym przeciwnikiem Jamesa Bonda.
Najmocniejszym punktem filmu są, jak zwykle, iluzje. Może nie są aż tak skomplikowane i zapierające dech w piersiach jak w dwóch poprzednich częściach, ale wystarczająco przyciągają uwagę. Dzięki nim widz zapomina o brakach scenariusza i nie odczuwa upływu czasu – płynie razem z wydarzeniami od iluzji do iluzji. I tak do wielkiego finału.
Iluzja 3 przypomina bardziej pilot serialu niż pełnoprawną kontynuację kinową. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas któraś z platform streamingowych ogłosiła, że realizuje taką produkcję. Sam na tym etapie zakończyłbym zabawę, bo z tej trylogii powoli zaczyna ulatywać magia. Ale wiadomo – jej losy są w rękach widzów i box office’u.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiRedaktor naczelny naEKRANIE.pl. Dziennikarz filmowy. Publikował między innymi w: Wprost, Rzeczpospolita, Przekrój, Machina, Maxim, PSX Extreme. Fan twórczości Terry’ego Pratchetta. W wolnym czasie, którego za dużo nie mam, gram na PS4, czytam komiksy ze stajni Marvela i DC, a jak nadarzy się okazja to gram w piłkę. Można go znaleźć na:
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1993, kończy 32 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1962, kończy 63 lat
ur. 1972, kończy 53 lat
Lekkie TOP 10