Invincible. Tom 1 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 19 września 2018Invincible popularnego amerykańskiego scenarzysty komiksowego i twórcy kultowej serii Żywe Trupy, Roberta Kirkmana prezentuje świeże spojrzenie na (zdawałoby się) ograne superbohaterskie schematy. Mamy tutaj do czynienia z apetycznym połączeniem: typowego super hero, science fiction, monster movie, a także opowieści obyczajowej, teen dramy oraz dramatu rodzinnego. Poznajcie jeden z najlepszych współczesnych cyklów komiksowych, zapewniający rozrywkę na najwyższym poziomie.
Invincible popularnego amerykańskiego scenarzysty komiksowego i twórcy kultowej serii Żywe Trupy, Roberta Kirkmana prezentuje świeże spojrzenie na (zdawałoby się) ograne superbohaterskie schematy. Mamy tutaj do czynienia z apetycznym połączeniem: typowego super hero, science fiction, monster movie, a także opowieści obyczajowej, teen dramy oraz dramatu rodzinnego. Poznajcie jeden z najlepszych współczesnych cyklów komiksowych, zapewniający rozrywkę na najwyższym poziomie.
Robert Kirkman należy do nielicznego grona oryginalnych i precyzyjnych scenopisarzy, których opowieści są skonstruowane w pełen maestrii sposób. Wystarczy przywołać udanie zekranizowaną w postaci serialu aktorskiego serię grozy o trupiej pandemii (wspomniane The Walking Dead Vol. 19: March To War), w której uzdolniony Amerykanin świetnie ukazał różne strategie radzenia sobie z globalnym armagedonem oraz desperackie próby odbudowania zrębów cywilizacji. Rzeczony artysta ma na swoim koncie kilka, równie interesujących tytułów: począwszy od makabrycznej reinterpretacji trykociarzy ze stajni Marvel Comics (Marvel Zombies), doskonałej historii ze świata Daredevila (Diabeł stróż) i ostrej satyry na kościół, czyli debiutanckiej serii Battle Pope, a skończywszy również na zekranizowanej w formie serialu, klimatycznej opowieści (Outcast #1) i nowej, dobrze zapowiadającej się serii (Oblivion Song, vol. #1). Pełnię swego talentu Kirkman ukazał natomiast w tworzonym nieprzerwanie od 2003 do 2018 roku recenzowanym cyklu – Invincible, vol. 1.
Mark Grayson to typ szkolnego niezguły, wyjątkowo przeciętnego nastolatka, pracującego popołudniami w przydrożnej restauracji typu fast food. Protagonista niniejszego cyklu w wolnych chwilach uwielbia czytać komiksy, nie ma powodzenia u płci przeciwnej, a jego nieliczne grono przyjaciół ogranicza się przede wszystkim do rówieśnika, Williama. Wydaje się, że otrzymujemy zwykłego szaraka, urodzoną ofiarę życiową. Nic bardziej mylnego, gdyż Mark to syn najpotężniejszego z superbohaterów, niejakiego Omni-Mana. Dodajmy do tego pojawiającą się na szesnaste urodziny młodego Graysona potężną moc oraz pierwsze działania nowego herosa w mieście, a otrzymamy pierwszorzędne wprowadzenie do popularnego runu.
Sielankowe wizje o spektakularnych misjach walecznego nowicjusza szybko zostają brutalnie zweryfikowane przez gros niebezpieczeństw czyhających na tytułowego Niezwyciężonego. Sprawy, w które zostaje wplątany młodzieniec, częstokroć są związane z jego prywatnym życiem, choćby jak w przypadku konfrontacji z opętanym nauczycielem z jego szkoły. Z uwagą obserwujemy początki jego działalności, walkę u boku heroicznego ojca oraz wspólne misje z debiutującymi herosami z drużyny Teen Team. Kirkman doskonale ukazał rodzinne zawiłości, młodzieńczy bunt Marka, rozbrajające (jakże odmienne) reakcje żony Omni-Mana na nadludzką, iście tytaniczną pracę jej ukochanego oraz nastoletnie miłości, wulkan emocji i zdrady. Efektownie i bezbłędnie wypada rozdział siódmy, poświęcony prezentacji członków Strażników Planety, czyli niecodzienne kalki kultowych trykociarzy z Ligi Sprawiedliwości, a także zaskakujący, na wskroś dramatyczny finał pierwszego tomu serii.
Debiutancki wolumin z cieszącego się ogromną popularnością cyklu pozbawiony jest słabych momentów, dłużyzn i nic nie wnoszących do rozwoju fabuły dialogów, stanowiących bolączkę komiksowych tasiemców. Bardzo dobrze prezentuje się legion cudacznych szwarccharakterów, częstokroć nawiązujących do znanych złoczyńców z komiksów z Marvela lub DC Comics (vide: Rhino, Metallo, Volture). Rzeczony komiks należy do marki Image, dlatego też nie powinno nikogo dziwić gościnne pojawienie się postaci z tego uniwersum, czego nieprzeceniony Savage Dragon jest najlepszym dowodem.
Pod względem graficznym komiks prezentuje się bez zarzutów. Odpowiedzialni za rysunki Cory Walker oraz Ryan Ottley dobrze oddali wygląd poszczególnych postaci, sceny walk są dynamiczne i precyzyjnie naszkicowane, a kosmiczne scenerie i superbohaterskie bazy dobrze skonstruowane. We wspomnianym rozdziale Strażnicy Planety poszczególne epizody z herosami zostały zilustrowane przez innych artystów, związanych z Image Comics – Terry’ego Stevensa, Tony’ego Moore’a, Dave’a Johnsona czy Erika Larsena (twórcę Savage Dragona). Trzeba przyznać, iż zabieg ten okazał się strzałem w dziesiątkę, a nawiązania do ikonicznych figur DC Comics najmocniejszym punktem pierwszego tomu Invincible.
Recenzowana seria stanowi oryginalną formę superbohaterstwa, którą można postawić w jednym rzędzie z legendarnymi Watchmen Alan Moore czy serią Black Hammer Volume 1: Secret Origins Jeff Lemire. Z całą pewnością jeden z najgorętszych tytułów wydanych w Polsce w A.D. 2018.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat