Invincible. Tom 11 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 5 maja 2021Jedenasty tom kultowej serii Invincible utwierdza nas w przekonaniu, że Robert Kirkman doskonale przemyślał zwartą fabułę, serwując szereg krwawych twistów fabularnych i tragicznych wydarzeń. Twórca Żywych Trupów po raz kolejny mocno zaskakuje wiernych czytelników, a życie Marka Graysona (tytułowego Invincible) i jego najbliższych ponownie wisi na włosku. Przygotujcie zestaw chusteczek.
Jedenasty tom kultowej serii Invincible utwierdza nas w przekonaniu, że Robert Kirkman doskonale przemyślał zwartą fabułę, serwując szereg krwawych twistów fabularnych i tragicznych wydarzeń. Twórca Żywych Trupów po raz kolejny mocno zaskakuje wiernych czytelników, a życie Marka Graysona (tytułowego Invincible) i jego najbliższych ponownie wisi na włosku. Przygotujcie zestaw chusteczek.
W poprzedniej części doszło do ważnych scen, które mocno wstrząsnęły uniwersum pieczołowicie stworzonym przez Kirkmana. Rex, zwany bliżej jako Robot wprowadził w życiu swój światły plan, polegający na przejęciu całkowitej kontroli nad Ziemią. By zrealizować cel, musiał podjąć trudne decyzje, z czego unicestwienie kilku krnąbrnych byłych współtowarzyszy broni oraz uwięzienie ukochanej Monster Girl były dla niego najtrudniejsze. Mark nie był w stanie powstrzymać dawnego kompana, dlatego też (świadomy swej porażki) postanowił opuścić rodzimą planetę w towarzystwie ukochanej Eve i córeczki, Terry. Rodzina Graysonów udała się w daleką podróż, wprost do obcego świata, w którym mieszka brat Marka (Oliver) oraz charyzmatyczny przywódca Koalicji Planet, Allen the Alien. Zestawienie protagonisty serii z dziwną planetą i jej mieszkańcami okazało się strzałem w dziesiątkę. Amerykański mistrz pióra udowodnił, że jest mistrzem w kreowaniu dziwacznych scen rodem z filmów Davida Cronenberga (vide: partnerka Olivera i dziwaczne potrawy przez nią podawane). Dany świat został ukazany w pełen maestrii sposób.
Recenzowany wolumin zaczyna się w (miarę) spokojnym okolicznościach. Mark i Eve średnio radzą sobie na Telescri, a wychowanie Terry w tym niesprzyjającym świecie okazuje się dość uciążliwe. Jednocześnie przywództwo Allena stoi pod dużym znakiem zapytania. Zwłaszcza że nie udało mi się schwytać ciągle niebezpiecznego imperatora Thragga, a Battle Beast poległ podczas walki z owym despotą. Podczas poszukiwania śladów groźnego tyrana, Invincible wpada w wir czasoprzestrzeni. Bohater przenosi się do alternatywnej rzeczywistości i wraca do swych nastoletnich przygód. Ponownie przeżywamy sceny z pierwszych zeszytów serii, w tym przypadku toczące się w zupełnie inny sposób. Kapitalnie wypada kontakt Marka z obcym bytem odpowiedzialnym za całe zamieszanie. Młody superbohater staje przed nie lada trudnym wyzwaniem. Prawdziwe zaskoczenie następuje tuż po jego powrocie do Eve. Okazało się bowiem, iż od zniknięcia Marka nie minęło parę tygodni, tylko pięć długich lat.
Życie nie rozpieszcza młodego Graysona, czego najlepszym dowodem jest właśnie powrót do rodziny po latach nieobecności i wychowanie pierworodnej, dla której jest on zupełnie obcą osobą. Żeby tego było mało na światło dzienne wychodzi zdrada Eve, a armia Thragga z dnia na dzień rośnie w siłę. Atak na Marka i Koalicję Planet jest zatem nieunikniony. Dowiadujemy się także, jak wygląda Ziemia po przejęciu władzy przez Reksa. Kirkman po raz wtóry serwuje nam wyborne rozwiązania fabularne, a kolejne rozdziały serii czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem. Najlepsze wrażenie sprawiają: zagubiony i próbujący odnaleźć się w nowej roli Mark Grayson, despotyczny imperator Thragg oraz makiaweliczny Rex Robot. W rzeczonym dziele dochodzi do śmierci ważnej postaci, a ostatni akt superbohaterskiego dramatu zwiastuje krwawą konfrontację w zamykającym tomie.
Trzeba zauważyć, iż w trakcie tworzenia owego albumu nastąpiła zmiana rysownika – miejsce Ryana Ottleya zajął Cory Walker, co nieco pogorszyło jakość niniejszego woluminu. Na szczęście okładki Ottleya oraz Nathana Fairbairna są coraz lepsze, a żywa kolorystyka znacznie podwyższa końcową ocenę komiksu.
Trudne wybory, zacięte starcia z przyczajonym wrogiem, życiowe rozterki tytułowego herosa oraz wiarygodny portret psychologiczny poszczególnych postaci to najmocniejsze akordy recenzowanego dzieła. Wielka szkoda, że kolejny tom serii zamyka cały run, który należy uznać za najlepszy komiks superbohaterski wydawany obecnie w Polsce.
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat