Jessica Jones #02 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 5 października 2016Drugi album z serii Jessica Jones utwierdza w przekonaniu, że komiksowy pierwowzór niczym nie ustępuje serialowi Netfliksa. A może go wręcz przerasta.
Drugi album z serii Jessica Jones utwierdza w przekonaniu, że komiksowy pierwowzór niczym nie ustępuje serialowi Netfliksa. A może go wręcz przerasta.
Wydawnictwo Mucha Comics oddało w nasze ręce już Alias. Vol. 2 z serii Jessica Jones napisanej przez Briana Michaela Bendisa. To nadal nie jest historia, którą mogliśmy obserwować w pierwszym sezonie netfliksowego Marvel's Jessica Jones, ale nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z komiksem co najmniej bardzo dobrym.
Na album składa się kilka odrębnych, choć lekko powiązanych historii. Pierwsza z nich, a jednocześnie chyba najbardziej rozbudowana, to dochodzenie Jessiki w związku z zaginięciem dziewczyny z małego miasteczka. Sama historia kryminalna nie jest tak istotna – chociaż pojawia się i zaskakujący twist fabularny – jak pokazanie obrazu ksenofobii, strachu przed nieznanym i zwykłego szowinizmu. Jest to oczywiście, jak przystało na komiks ze stajni Marvela, pokazane m.in. w kontekście mutantów i superbohaterów, ale wymowa – nawet niespecjalnie skrywana – jest uniwersalna i odnosi się do aktualnych problemów społecznych.
Później czytelnicy otrzymują krótki epizod, w którym Jessica napotyka kilku innych superbohaterów. To przede wszystkim pretekst do ciętych dialogów i zarysowania cech postaci, ale warto też zwrócić uwagę na randkę bohaterki z Ant-Manem. To dobrze pokazane i napisane sceny, niepozbawione też odrobiny humoru.
Całość zamyka nietypowa, formalnie i graficznie w tej serii, opowieść o tym, jak J. Jonah Jameson z Daily Bugle najmuje JJ do wyśledzenia prawdziwej tożsamości Spider-Mana i jego publicznej demaskacji. To nieco przewrotna historia z wyrazistymi postaciami i świetnymi dialogami. Dla mnie najlepsza część drugiego tomu Jessiki Jones.
Pozornie najmniej atrakcyjną stroną komiksy jest jego oprawa graficzna. Michael Gaydos, autor większości rysunków w albumie, ma dość specyficzną kreskę i sposób kadrowania. Koncentruje się na twarzach i postaciach, zestawiając je z dość ascetycznym, pustym tłem. W dodatku jego postacie są, no cóż, mało atrakcyjne, by nie powiedzieć brzydkie. Gdy dochodzi do tego dość stonowana i mało wyróżniająca się kolorystyka w wykonaniu Matta Hollingswortha, to otrzymujemy – jak się wydaje – obraz komiksu wizualnie nieatrakcyjnego. A jednak, parafrazując, w tej brzydocie jest metoda. Grafiki Gaydosa doskonale oddają naturę historii, budują klimat i podkreślają to, co jest w tej opowieści najważniejsze, choć niekoniecznie miłe i sympatyczne.
Drugi tom Jessiki Jones podtrzymuje wysoki poziom z Alias vol. 1. Nie jest to typowy komiks superbohaterski, a raczej dekonstrukcja klasycznych motywów. Jednocześnie jest w nim tyle odwołań do klasycznych rozwiązań, postaci i postaw, że prowadzona przez autorów gra z czytelnikiem daje dużo satysfakcji.
Źródło: fot. Mucha Comics
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat