„Jeziorak”: W lesie pozorności – recenzja
Data premiery w Polsce: 17 października 2014Są filmy, które wywołują emocje, potrafią zaskoczyć i zmusić widza do myślenia, a przy tym są także i odkrywcze. Są także filmy takie jak Jeziorak – bazujące na schematach, nudne, marnujące swój potencjał i całkowicie niepotrzebne kinematografii.
Są filmy, które wywołują emocje, potrafią zaskoczyć i zmusić widza do myślenia, a przy tym są także i odkrywcze. Są także filmy takie jak Jeziorak – bazujące na schematach, nudne, marnujące swój potencjał i całkowicie niepotrzebne kinematografii.
Jeziorak jest filmem z problemem tożsamościowym – zrzyna wszystkie schematy utrwalone w zachodnich produkcjach kryminalnych, chcąc je zasadzić na polskim gruncie. Na papierze może i prezentuje się to godnie, jednak na ekranie wychodzi zupełnie pokracznie, ponieważ film ten o wiele lepiej by się przyjął jako produkcja telewizyjna – najlepiej miniserial podzielony na trzy części. Innego rozwiązania trudno się doszukać, ponieważ poza zapożyczonymi schematami filmowi w żaden sposób nie jest blisko do wyświetlania na dużych ekranach. Brak tu wielkich nazwisk (poza groteskowym w kontekście konwencji całego obrazu występem Agaty Buzek), brak niesamowitych efektów, brak porywającej i oryginalnej fabuły, no i brak choćby dobrych zdjęć.
Ale od początku – fabuła traktuje o trzech pozornie niepowiązanych ze sobą zagadkach: zaginionych policjantach, bimbrowniku, który teoretycznie nie żyje od trzydziestu lat, oraz martwej kobiecie, którą znaleziono w łódce dryfującej po jeziorze. Ze wszystkimi śledztwami związana jest podkomisarz Iza Dereń (Jowita Budnik), będąca w zaawansowanej ciąży. Jak się okaże w wyniku poczynań jej oraz aspiranta Marca (Sebastian Fabijański)… przypadki te są jednak powiązane! Jednak to dopiero początek pozornie misternej intrygi, ponieważ gatunek filmu kryminalnego wymaga, aby rzucić pani podkomisarz pod nogi parę kłód. Tak więc nic nie zapowiada się na łatwe i proste, zaś przeczucia bohaterki na nic się zdadzą wobec litery prawa, za którą chowają się podejrzani. Bez zastanowienia powielane są tu wszelkie gatunkowe schematy, które wrzucone w kontekst surowej natury okolic Pojezierza Iławskiego pretendują do stania się tajemniczymi, jednak efekt jest zgoła odwrotny, ponieważ fabuła jest przewrotnie tendencyjna i oczywista. Niestety, całe śledztwo poprowadzone jest w typie "od nitki do kłębka", tak więc wiadomo, że zagadki i tak zostaną prędzej czy później rozwiązane – w tym wypadku wystarczy przeczekać do końca seansu. W wypadku telewizji sprawdziłoby się to o niebo lepiej, ponieważ widz miałby czas na spekulacje, co może by i wyostrzyło apetyt na kolejną część historii – w kinie jednak wiąże się to z beznamiętnym wysiedzeniem w fotelu półtorej godziny.
[video-browser playlist="629231" suggest=""]
Dobrze w swojej roli kobiety pozostawionej przez męża odnajduje się Jowita Budnik – z jednej strony stara się grać twardą policjantkę, z drugiej zaś w scenach z babcią można dostrzec, jak bardzo kruchą jest osobowością. Ciąża zaś dopełnia symboliki opuszczenia przez męża – zawieszenia czynności w trakcie jej trwania. Asystujący jej Sebastian Fabijański gra nieco butnie, ale poprawnie jak na postać nie do końca dającą się ująć schematami, jednak wciąż nie jest to nic odkrywczego.
Czytaj również: Recenzja filmu "Bogowie"
Niesamowicie boli także nieumiejętność skorzystania z fantastycznych plenerów, podkreślenia ich naturalności oraz bliskości surowego kontaktu z człowiekiem. Twórcy zupełnie nie potrafią wykorzystać tego potencjału; w Jezioraku natura jest zaledwie namiastką siebie – wątłym tłem rozgrywanych wydarzeń. Niestety Jeziorak nie jest kryminałem godnym wyświetlania w kinach, ponieważ przejdzie przez nie zupełnie niezauważony – niczym nie ujmie ani nie zaskoczy widzów, bo w końcu schematy są od tego, aby umiejętnie je powielać.
Zdjęcie główne: materiały dystrybutora
Poznaj recenzenta
Jan StąporDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat