Język magii - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 15 kwietnia 2025Ta książka to pełna napięcia opowieść o dorastaniu w cieniu tajemnic. Magia nie jest tu darem, lecz zagrożeniem, a rodzina źródłem zarówno ochrony, jak i głębokiego bólu.
Ta książka to pełna napięcia opowieść o dorastaniu w cieniu tajemnic. Magia nie jest tu darem, lecz zagrożeniem, a rodzina źródłem zarówno ochrony, jak i głębokiego bólu.

Powieść rozpoczyna się pozornie znajomo: Anna, nastoletnia dziewczyna wychowana przez surową, zimną ciotkę, żyje na granicy dwóch światów – tego zwyczajnego i tego, w którym magia istnieje, ale jest równie niebezpieczna, co pociągająca. Wychowywana w duchu odrzucenia zaklęć Anna posiada moc, która wkrótce ma zostać „związana”, zamknięta, zapieczętowana, wyciszona. Wszystko po to, by – jak twierdzi jej opiekunka – nie podzieliła losu własnych rodziców. A ich koniec był dramatyczny.
Początkowo niełatwo było mi wciągnąć się w tę historię. Narracja wydawała się zbyt wyciszona, bohaterka stłumiona, a świat przedstawiony ledwie zarysowany. I choć rozumiem, że miało to odzwierciedlać duszny, kontrolujący świat Anny, to lektura pierwszych rozdziałów nie wciągała. Dopiero pojawienie się Effie – charyzmatycznej, zbuntowanej dziewczyny – nadaje fabule tempo. Wraz z nią Anna zaczyna się otwierać, odzyskiwać głos i wreszcie staje się kimś więcej niż bierną ofiarą cudzych decyzji. Razem z Effie i kilkorgiem innych młodych bohaterów tworzą swoisty konwent, przestrzeń buntu, odkrywania własnej tożsamości i magii.
Autorka konsekwentnie buduje napięcie nie tylko wokół magicznego świata, ale przede wszystkim wokół relacji tych opresyjnych, skomplikowanych i zaskakująco prawdziwych. Szczególne miejsce zajmuje tu postać ciotki – kobiety głęboko przekonanej, że działa z miłości, ale której działania noszą wszelkie znamiona psychicznego i emocjonalnego nadużycia. Przedstawiona niczym archetyp surowej matrony moralistki, która jedną ręką głaszcze, drugą karze, wzbudzając autentyczny niepokój. To obraz toksycznej „opieki”, ubrany w religijny język i pełen przemocy pod płaszczykiem troski. Nie jest to jednak postać jednowymiarowa – jak cała książka, tak i ona składa się z warstw i wewnętrznych sprzeczności.

To, co zaskakuje najbardziej, to język powieści. Oczekiwałam prostej, młodzieżowej narracji, a otrzymałam tekst nasycony emocją, subtelną ironią i naprawdę dopracowaną stylistyką. Niektóre opisy czy dialogi aż proszą się o podkreślenie nie dla efektownych cytatów, ale dlatego, że coś w nich zostaje z czytelnikiem na dłużej. Ten elokwentny styl pisania nadaje całości szlachetność, której się tu nie spodziewałam, i odróżnia tę powieść od wielu jej „nastolatkowych” kuzynów.
Choć historia Języka magii nie zawsze podąża prostą linią fabularną, zdarza się jej skręcać w mniej oczywiste ścieżki to właśnie ta nieoczywistość jest jej siłą. Wiele decyzji bohaterów nie daje się łatwo ocenić. Nie ma tu klasycznego podziału na dobro i zło, a motywacje postaci bywają niepokojąco zrozumiałe, nawet jeśli ich czyny trudno zaakceptować. To powieść o wyborach, które nie zawsze są słuszne, ale często są ludzkie.
Zakończenie nie przynosi pełnego rozwiązania, nie wszystkie wątki zostają domknięte, a niektóre dopiero się otwierają. W moim odczuciu to dobry zabieg, sugerujący, że Cari Thomas planuje powrót do tego świata i jego bohaterów. Choć nie wszystko zostało wyjaśnione, czuć potencjał na więcej i ja na pewno będę czekać.
Podsumowując: to książka, która zaczyna się cicho, niemal niepozornie, by z czasem uderzyć czytelnika emocjonalnym ładunkiem, który zostaje na długo. Jeśli szukasz historii, która nie daje prostych odpowiedzi, a jednocześnie oferuje magię, tajemnice i niejednoznaczne postaci warto zanurzyć się w ten świat.
Poznaj recenzenta
Serafina Knych


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1994, kończy 31 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1980, kończy 45 lat

