fot. Mappa
Serial Jujutsu Kaisen, który w 2023 roku królował wśród fanów anime, powróci z dalszym ciągiem historii już w styczniu. Z tej okazji studio Mappa postanowiło wypuścić produkcję Jujutsu Kaisen: Execution. To film kompilacyjny, który rządzi się swoimi prawami. Ten specyficzny format jest bardzo często stosowany przez Japończyków, ale niekoniecznie lubiany przez zachodnich widzów. W wypadku tego anime dostaliśmy podsumowanie wydarzeń z 2. sezonu oraz nadchodzące dwa pierwsze odcinki z trzeciej odsłony. Podobny event odbył się choćby przy premierze 4. sezonu Demon Slayer, ale jasno wtedy powiedziano, czego można oczekiwać w kinie.
Pierwsze 30 minut Jujutsu Kaisen: Execution to pierwszorzędny montaż wątku Incydent w Shibuyi, który obfitował w szokujące i makabryczne wydarzenia. Co ciekawe, nie pokazano ich wszystkich – po to chyba, żeby nieco stonować rozlew krwi, a całość nie okazała się jednym wielkim festiwalem przemocy. Niektóre wątki przedstawiono w dużym skrócie, uatrakcyjniając je piosenkami z anime, więc chwilami film miał formę teledysku. Przynajmniej nadawało to dynamiki tej, jakby nie patrzeć, skondensowanej powtórce z rozrywki. Studio Mappa przezornie pominęło fragmenty ze słabszą animacją, która spotkała się z krytyką fanów. Nie ma co wracać do wpadek i przypominać, że 2. sezon nie wypadł idealnie pod tym względem. Na szczęście fragment przypominający mija szybko, choć ogląda się go ze średnim skupieniem, wyczekując końca.
fot. MAPPANastępnie pojawia się dalszy ciąg historii, obejmujący dwa odcinki z 3. sezonu. Cofnięto odroczenie kary śmierci nałożonej na Yujiego, który w Tokio poluje na klątwy razem z Choso. Bohaterowie zostają zaatakowani przez Naoyę Zen'ina, który pragnie stanąć na czele klanu, oraz przez Yutę Okkotsu. Tego drugiego poznaliśmy w filmie Jujutsu Kaisen 0, gdzie przyczynił się do śmierci Suguru Geto. To on głównie pojawiał się w zwiastunach produkcji, które zapowiadały wielkie starcie między uczniami Satoru Gojo. Po kilku latach chłopak już znakomicie panuje nad przeklętą energią, niemal dorównując potęgą swojemu senseiowi. Walka intrygowała, ale więcej w niej było "parkouru" Itadoriego, czyli ucieczki niż bezpośredniego pojedynku. Czy starcie było warte wielkiego ekranu? Nie za bardzo. Ale mimo wszystko studio Mappa poświęciło mu dużo uwagi, więc jakość animacji satysfakcjonuje. Nieco gorzej to wyglądało w przypadku walki Choso z Naoyą. Tutaj zastosowano zniekształconą i falującą kreskę, której nie jestem zwolenniczką. Ale przynajmniej to krótkie starcie nadrabiało tym, że emocjonowało, wciskało w fotel i zaskakiwało zwrotami akcji.
Film, którego pełna nazwa to Jujutsu Kaisen: Execution - Shibuya Incident x The Culling Game Begins, okazuje się wstępem do wątku o Igrzyskach Migracyjnych. Wykorzystano tę sposobność do wyjaśnienia ich zasad oraz wyjawienia stawki, która okazuje się wysoka. Ale cóż z tego, skoro nie wiemy, jak będą się prezentować? Nie wiemy nawet, jacy przeciwnicy się pojawią.
Jujutsu Kaisen Execution trudno nazwać pełnoprawnym filmem, ale poniekąd sprawia takie pozory. Zrezygnowano z openingów i endingów, aby akcja rozkręcała się płynnie, a fabuła rozwijała się bez przerywników. Wizualnie anime wygląda ładnie – jak za najlepszych momentów serialu! Natomiast wciąż można dostrzec pewne niedociągnięcia i animatorskie sztuczki. Skoro studio Mappa zdecydowało się na kinową dystrybucję, to czemu nie przyłożyli się maksymalnie do tych "odcinków", żeby chociaż one nie budziły żadnych zastrzeżeń? Trudno mi to zrozumieć…
Na pewno film spełnił swoje zadanie. Przypomniał najważniejsze wydarzenia, które w ciągu dwóch lat mogły wylecieć z pamięci, a nie wszyscy mają czas na rewatch. W drugiej części produkcji nie brakowało widowiskowej akcji, której przebieg ekscytował. Do tego wprowadził nas do nowej historii w 3. sezonie. Ostatecznie nie jest to taka strata czasu, jak mogło się wydawać.
Ten film to ewidentny skok na kasę, żerujący na naprawdę dobrych czasach w kinach dla anime. Miejmy nadzieję, że pieniądze trafią do kiepsko opłacanych animatorów i rysowników, którzy starają się, jak mogą. A wtedy zobaczymy zadowalające efekty ich ciężkiej i stresującej pracy w nowej serii, za co trzymam kciuki. I niecierpliwie czekam na dalszy ciąg!
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska