Jump Force – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 15 lutego 2019Jump Force to nowa, szalona bijatyka prosto od Bandai Namco. Jak sprawdza się w akcji?
Jump Force to nowa, szalona bijatyka prosto od Bandai Namco. Jak sprawdza się w akcji?
W sierpniu 2018 roku minęło 50 lat od czasu wydania pierwszego numeru Shōnen Jump, obecnie najlepiej sprzedającego się magazynu z mangą, skierowanego, jak wskazuje tytuł, do nastolatków. To tutaj publikowane były takie mangi jak Dragon Ball, JoJo's Bizarre Adventure, Fist of the North Star, Rurouni Kenshin czy też świeże My Hero Academia. Taka okrągła rocznica to idealny moment, by spełnić mokry sen każdego fana i odpowiedzieć na pytanie - a co, gdyby tak Son Goku i Luffy spotkali się w walce?
Na papierze pomysł ten brzmi naprawdę dobrze. Przez pięć dekad linia magazynów Jump zebrała naprawdę pokaźną galerię rozpoznawalnych, często kultowych postaci, a bijatyka taka jak Jump Force to idealna okazja i potencjał na postawienie ich przeciw sobie. Banalna sprawa, wystarczy wziąć sprawdzoną historię o alternatywnych światach. Tak zresztą zrobiono, szkoda jednak, że zmarnowano potencjał. Historia jest do bólu sztampowa. Ot nasz bohater zostaje uwikłany w walkę dobra ze złem i za pomocą magicznego sześcianu zyskuje specjalne moce i staje po tej jedynej słusznej jasnej stronie konfliktu. I to jest jeszcze do wybaczenia, tak samo jak do wybaczenia by było, żeby historia była tutaj tylko tłem do naparzania się albo by nie było jej wcale.
Twórcy jednak wysilili się na uczynienie jej ambitną i polegli kompletnie, dając nam jedynie płaską wydmuszkę, która nie jest w stanie wzbudzić nawet ziewnięcia. Na dodatek jeszcze misje fabularne nie są nijak oznaczone, nie ma żadnych "drogowskazów" czy punktów odniesienia które powiedzą nam, gdzie należy teraz pójść, i wiem, że dla niektórych z Was brzmi to jak narzekanie casuala. Jednak fakt, że historia co chwila zostawia gracza biegającego w kółko po centralnym hubie ( który nie jest mały, a poruszanie się w nim jest siermiężne) i szukającego następnego punktu fabuły, nie pomaga w pozytywnym odbiorze.
Jednak to nie historia jest esencją gier tego typu, lecz walka. Nie jest ona, delikatnie mówiąc, przesadnie skomplikowana, dwa przyciski wywołujące automatyczne kombinacje, jeden odpowiedzialny za rzuty, cztery umiejętności, a także "przebudzenie", czyli doładowanie siły. Do tego uniki oraz szybkie doskoki do przeciwnika. Tak jak już pisałem, nie jest to skomplikowany system, jednak przy 40 postaciach do wyboru, każdej z unikalnymi umiejętnościami, daje on mnóstwo frajdy. Zwłaszcza że potyczki rozgrywają się w systemie 3 vs. 3, choć ze współdzielonym między postaciami paskiem zdrowia. Dodatkowo dochodzi jeszcze nasz bohater, który może korzystać ze wszystkich umiejętności każdej z postaci, w dowolnej konfiguracji. Są też umiejętności pasywne, a właściwie dwa ich rodzaje. Wszystko to możemy ulepszać i tutaj tkwi kolejny zgrzyt tej produkcji. System umiejętności pasywnych i ich ulepszania jest niepotrzebnie skomplikowany i nigdy w pełni nie wyjaśniony.
Graficznie Jump Force również jest mocno średnie. Z jednej strony postarano się o klimatyczny i osobny dla każdego tytułu styl graficzny. Z drugiej jednak, kiedy te style się spotykają, wygląda to po prostu chaotycznie. Mniej jest to może odczuwalne w walce, gdzie wszystko przykryte jest ślicznymi animacjami umiejętności specjalnych, ale poza nią, przede wszystkim w głównym hubie wygląda to nieciekawie. To samo tyczy się koślawych i brzydkich animacji, jakich tam uświadczymy. Nie pomaga fakt, że postaci wyglądają jak średnio wykonane plastikowe modele, a lipsync leży i kwiczy. Sytuacje ratuje jednak mocno oprawa dźwiękowa, której nie można absolutnie nic zarzucić. Muzyka podnosi ciśnienie i zwiększa emocje w trakcie walki, pomagając wczuć się w nastrój demolki na ekranie.
Komu poleciłbym Jump Force? Przede wszystkim wytrwałym fanom mangi i anime się z nich wywodzących oraz tym, którzy szukają prostej do opanowania bijatyki w takich klimatach. Reszta zwyczajnie nie znajdzie w tym tytule nic, co mogłoby ich zatrzymać na dłużej.
Plusy:
- animacje walki,
- muzyka i udźwiękowienie,
- duży wybór postaci,
- walka.
Minusy:
- fabuła,
- reszta oprawy graficznej
- siermiężność.
Źródło: fot. Bandai Namco
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat