Justified: Bez przebaczenia – 04×13
Czwarty sezon Justified, pełen zaskoczeń, niespodzianek i niecodziennych zagrań ze strony scenarzystów, wreszcie dobiegł końca. Historia znalazła swoje rozwiązanie jednak już dwa odcinki przed zakończeniem serii. Pozostało więc pytanie: "Co teraz?"
Czwarty sezon Justified, pełen zaskoczeń, niespodzianek i niecodziennych zagrań ze strony scenarzystów, wreszcie dobiegł końca. Historia znalazła swoje rozwiązanie jednak już dwa odcinki przed zakończeniem serii. Pozostało więc pytanie: "Co teraz?"
Zagadka tożsamości Drew Thompsona została rozwiązana. Ellen May została uratowana przed Avą a Colt wreszcie się doigrał i skończył wąchając kwiatki od spodu. Boyd stracił swoją kartę przetargową, która umożliwiłaby mu kontakty z Detroit. Raylan wydaje się być jedynym zwycięzcą a reszta jak sępy zbiera resztki po innych lub próbuje ratować to, co im pozostało. Parę praw zostało jednak niezałatwionych.
Nicky Augustine próbuje zemścić się na Raylanie za popsucie mu całego planu i próbuje ostatni raz dorwać Drew Thompsona, tym razem wykorzystując Raylana i biorąc Winonę jako zakładniczkę. Zastępca szeryfa jak zwykle jednak dzielne wychodzi z opresji. W tym czasie Boyd próbuję ratować Avę przed zamknięciem za kratkami. Jednak jego plan usunięcia zwłok Delroya psuje policja, która znajduje ciało przed nim. Ostatnią szansą pozostaje podmienienie zwłok w kostnicy. Podczas gdy Ava dokonuje tej desperackiej próby, Boyd pomaga Raylanowi dorwać Nicky'ego Augustine'a.
[image-browser playlist="592575" suggest=""]
©2013 FX
Tempo całego sezonu było wstrząsające (jakieś 10 dni w ciągu 13 odcinków!). Nie inaczej jest w finałowym epizodzie, gdy wszystko dzieje się w ciągu zaledwie dwudziestu czterech godzin. Jednak podobnie jak w poprzednim odcinku, serial stracił nieco na dynamice. Poszukiwanie Drew Thompsona oraz Ellen May, problemy Boyda i jego układy z Nicky powodowały, że atmosfera gęstniała z odcinka na odcinek. Wśród tych wydarzeń doskonale odnajdywał się główny bohater, który swoimi one-linerami, żartami i strzelaniem bez zastanowienia powoli staje się najbardziej charakterystyczną postacią w telewizji.
Zamiast tego, emocje trochę opadają, a akcja lekko zwalnia, próbując domknąć wszystkie wątki. Raylana jest trochę mniej i na pewno nie jest już taki wygadany jak w ciągu całego sezonu. Ma to swoje usprawiedliwienie – ostatnio nie ma czasu na odpoczynek. Ma oczywiście swoje momenty, na przykład podczas konfrontacji z Augustinem lub w trakcie strzelaniny w domu Winony. Jednak nie jest to Raylan w pełnej krasie. Tym razem finał kradnie Walton Goggins, który kreuje postać Boyda Crowdera w sposób mistrzowski, szczególnie teraz, gdy jego postać przeżywa prawdopodobnie najcięższy okres w swoim życiu. Traci biznes oraz szacunek a Ava ostatecznie zostaje aresztowana.
Raylana jest trochę mniej, ale za to każda scena z jego udziałem jest niesamowicie ciekawa. Bohater w ciągu całego sezonu przeszedł sporą przemianę – już nie jest tym samym kowbojem, który nie przejmuje się konsekwencjami. Teraz, gdy mafia zagraża jego najbliższym, musi zakończyć sprawę z Nickym raz a dobrze. Mogłoby się wydawać, że Raylan nigdy by nie zastrzeli kogoś, kto nie wyciągnie pierwszy broni. Przed takim jednak wyzwaniem staje w starciu z Augustinem. Musząc jednak przestrzegać prawa, Raylan bezlitośnie rozprawia się mafiozem za pomocą jednego ze współpracowników Augustina – Sammy'ego Tonina. Bardzo podoba mi się ostatnia scena w odcinku, gdy Raylan siada w ogrodzie na fotelu z piwem w ręce i wpatruje się w nagrobki z nazwiskami swoich rodziców oraz swoim, który w przyszłości na niego czeka.
[image-browser playlist="592576" suggest=""]
©2013 FX
Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że twórcom zabrakło odwagi. Być może dlatego, że cały sezon obfitował w niespodziewane wydarzenia (jak na przykład śmierć Arlo) i wartką akcję. Niby każda seria ma szczęśliwe i mało wybuchowe zakończenie, jednak ta forma zaczyna mnie trochę nużyć. Przez cały sezon liczyłem na znaczne pogłębienie postaci Raylana, czego się jednak nie doczekałem. A wydaje mi się, że to jedyna rzecz, która trzyma ten serial zdala od półki z napisem "seriale wybitne". Brakuje mi także pewnego przytupu, który po pierwsze, zaznaczyłby że to zakończenie serii, a po drugie, który otworzyłby furtkę do kolejnych przygód Raylana Givensa. Tych okazji było w odcinku wiele, jednak twórcy zdecydowali się zakończyć wszystko i zacząć nową historię. To podejście niespecjalnie mi się podoba.
Finał czwartej serii Justified to przyzwoita historia, z dobrym tempem, jednak trochę bez napięcia. Dzieje się dużo, wszystkie wątki zostają domknięte, a Raylan jak zwykle wychodzi z całej sytuacji cało. Niemniej w skali całej serii odcinek jest jednym gorszych. Podczas gdy od stycznia Justified co tydzień oferowało niesamowitą akcję i świetny humor, finał serwuje zaledwie odrobinę tej atmosfery. Cała czwarta seria to mocna ósemka. Sam finał – dwa oczka niżej.
Ocena: 6/10
Poznaj recenzenta
Marcin DąbrowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat