Kartagina: W poszukiwaniu utraconego życia – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 23 maja 2017Kartagina to tylko pozornie opowieść o zaginięciu Cressidy Mayfield. Tak naprawdę jest to historia o egoizmie i zazdrości. O takich uczuciach Oates potrafi pisać naprawdę głęboko. Nie da się jednak ukryć, że tym razem ta „głębokość” przesłoniła uroki fabuły i wiarygodność bohaterów. Być może jest to wybitne dzieło, ale z pewnością nie jest to dzieło, które wzbudzi wybitne uczucia wśród czytelników.
Kartagina to tylko pozornie opowieść o zaginięciu Cressidy Mayfield. Tak naprawdę jest to historia o egoizmie i zazdrości. O takich uczuciach Oates potrafi pisać naprawdę głęboko. Nie da się jednak ukryć, że tym razem ta „głębokość” przesłoniła uroki fabuły i wiarygodność bohaterów. Być może jest to wybitne dzieło, ale z pewnością nie jest to dzieło, które wzbudzi wybitne uczucia wśród czytelników.
Życie rodziny Mayfieldów przypomina sielankę. Zenon Mayfield, do niedawna burmistrz tytułowej Kartaginy, to postać powszechnie szanowana i lubiana, wzorowy mąż i ojciec. Arlette, jego żona, to kobieta godna swojej pozycji, być może nieco wycofana, schowana w cieniu męża, ale za to zawsze gotowa, by wspierać go radą i zdecydowanym działaniem. Na dodatek państwo Mayfield mają wprost idealną córkę. Julia to wzór cnót wszelakich – jest piękna, ma dobre serce i wszyscy ją uwielbiają. Poza tym niedługo wychodzi za mąż za bohatera wojny w Iraku – kaprala Bretta Kincaida. Ten perfekcyjny obrazek nieco psuje najmłodsza latorośl rodziny Mayfield – dziewiętnastoletnia Cressida. Od zawsze było tak, że Julia była tą piękną, a jej młodsza siostra tą mądrą. Niestety ta mądra nie zawsze zachowywała się mądrze. W szkole mogłaby mieć dobre oceny, gdyby tylko chciała, mogła dostać stypendium i iść na całkiem przyzwoite studia, gdyby tylko chciała, mogłaby nawet znaleźć przyjaciół i prowadzić w miarę normalne życie, oczywiście gdyby tylko chciała. Problem z Cressidą polegał jednak na tym, że ona po prostu nie chciała. Nie chciała być tą mądrą, bo była to opozycja do tej ładnej. Nie chciała żyć w cieniu swojej siostry. Nie chciała dopasowywać się do roli, którą wyznaczyła jej rodzina. Dlatego na każdym kroku Cressida odstawała, ale jej idealni rodzice nie mieli do niej o to pretensji. Wręcz przeciwnie, przyjmowali ją taką, jak była, usprawiedliwiali jej złe humory i brak ogłady.
Dla Cressidy czyniło się wyjątki. Nikt nie oczekiwał, że Cressida odpowie uśmiechem, kiedy ktoś się z nią witał, albo że będzie patrzyła ludziom w oczy podczas rozmowy; nikt nie oczekiwał, że Cressida poderwie się nagle z miejsca, razem z innymi, i zaproponuje pomoc przy przygotowywaniu posiłku. […] Trudno się też było spodziewać, że Cressida wysiedzi spokojnie do końca posiłku albo chociaż spróbuje wysiedzieć; trudno się było spodziewać, że zostanie po posiłku, tak jak inni, nie z przymusu, tylko dlatego, że chcieli, że lubili być w towarzystwie innych. […] Koniecznie musiała odejść, być sama. (s. 405)
Joyce Carol Oates będzie próbowała was przekonać, że Cressida to postać wyjątkowa i dlatego ma prawo zachowywać się inaczej. Nie zdziwcie się jednak, gdy zamiast tego, na kartkach jej książki spotkacie po prostu rozpieszczonego dzieciaka, który zawsze musi postawić na swoim.
Po zaginięciu Cressidy wszelkie tropy prowadzą do Bretta Kinceida, który widział ją jako ostatni w dość dwuznacznych okolicznościach – praktycznie w samym środku las, gdzie następnego dnia odnaleziono go nieprzytomnego w jego własnym samochodzie. Kinceid nic nie pamięta i nie jest w stanie powiedzieć nic sensownego odnośnie do ich ostatniego spotkania. Oczywiście tego wieczora był pijany, a działanie alkoholu spotęgowały leki, które przyjmuje od powrotu z wojny. Być może jego zachowanie wzbudza wiele zastrzeżeń, z pewnością kapral nie zachowuje się jak na bohatera narodowego przystało, ale jako jedyny w tej książce jest prawdziwym człowiekiem. Wojna zmieniła jego życie w koszmar, z którego nie jest w stanie się obudzić i sam już nie wie, gdzie jest granica między rzeczywistością a snem. Ale my o jego winie bądź niewinności i tak dowiadujemy się zdecydowanie zbyt szybko. Zapowiadany na okładce suspens, jest w tym wypadku wysoce rozczarowujący.
Carthage jest podzielona na trzy części. Pierwsza z nich opowiada o poszukiwaniach, druga o życiu po zaginięciu, a trzecia o powrocie do życia. W każdej części możemy spojrzeć na świat oczami wszystkich głównych bohaterów – Oates zrobił to po mistrzowsku. Zwłaszcza w pierwszej części powieści można odnieść wrażenie, że nie tylko poznajemy tę historię z perspektywy danej osoby, ale że wręcz wchodzimy do jej głowy i czasem nawet gubimy się w bałaganie jej myśli. I tutaj znów trzeba zwrócić uwagę na postać Bretta Kinceida, dzięki któremu możemy poczuć się jak żołnierz z zespołem stresu pourazowego. Mimo że nie brzmi to zbyt zachęcająco, to i tak jest o wiele ciekawsze od grzebania na przykład w prawniczym i do przesady uporządkowanym umyśle Zenona Mayfilda.
Cressida stworzyła kiedyś obraz, który nazwała Metafory i który jest chyba najlepszą metaforą tej historii. Na rysunku widać rząd postaci, które przemieszczają się od jednej krawędzi kartki do drugiej i w czasie tej wędrówki zmieniają się w manekiny, figury, abstrakcyjne wzory, aby pod sam koniec znów wrócić do swojej ludzkiej postaci. Zniknięcie Cressidy zmieniło życie wielu ludzi. Na kilka lat sprowadziło ich do abstrakcji, aby móc odbudować w nich na nowo wszystko to, co ludzkie. Cressida w tej powieści nie jest jedyna zagubioną.
Źródło: fot. Rebis
Poznaj recenzenta
Patrycja ŁydzińskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat