Kemping: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
W poprzednim tygodniu obiecałem, że sprawdzę, czy drugi odcinek serialu Kemping prezentuje tak niski poziom jak jego premiera. Czy produkcja HBO jest na równi pochyłej? Całe szczęście nie!
W poprzednim tygodniu obiecałem, że sprawdzę, czy drugi odcinek serialu Kemping prezentuje tak niski poziom jak jego premiera. Czy produkcja HBO jest na równi pochyłej? Całe szczęście nie!
Przede wszystkim serial nie próbuje już na siłę być zabawnym. W poprzednim epizodzie, twórcy starali się upychać poczucie humoru, gdzie się tylko dało. Niestety scenarzyści serialu Kemping nie są pod tym względem orłami, dlatego też premiera wypadła tak słabo. Teraz niskiej klasy dowcipu jest nieco mniej, przez co widz może skupić się na innych istotnych rzeczach. Nie oznacza to oczywiście, że Kemping w przeciągu jednego odcinka wspiął się na wyżyny doskonałości. Po prostu jest nieco lepiej niż tydzień temu, choć to nadal produkcja cierpiąca na wiele poważnych bolączek.
Tym razem grupa głównych bohaterów odwiedza miejscową knajpkę, gdzie zaczyna suto zakrapianą imprezę. Tymczasem Walt i Kathryn przybywają do szpitala ze swoim synem, który doznaje kontuzji podczas zaimprowizowanego meczu amerykańskiego footballu. Obserwując bohaterów w dwóch skrajnie odmiennych sytuacjach, mamy okazję poznać ich lepiej. Na wierzch wychodzą ukryte urazy, zawoalowane problemy i wewnętrzne demony. Mimo że co chwilę serial wkracza na komediową ścieżkę, naprawdę ciekawie jest wtedy, gdy robi się poważnie.
Okazuje się bowiem, że część bohaterów ma naprawdę znaczące problemy. Poszczególne postacie zmagają się takimi sprawami jak śmierć bliskiej osoby, ciężka choroba, rozwód czy nerwica natręctw. Twórcy dobitnie dają nam do zrozumienia, że bawiący się beztrosko czterdziestolatkowie to ludzie poturbowani przez życie, a ich wspólne spotkanie na kempingu nie jest żadnym lekarstwem na osobiste kłopoty. To właśnie podczas pozornie radosnej zabawy dochodzi do eskalacji wzajemnych pretensji i wyrzutów. Można odnieść wrażenie, że bohaterowie po prostu nie lubią się nawzajem, są smutni, zgorzkniali i zwyczajnie w świecie cierpią. To wszystko sprawia, że postacie stają się mniej jednowymiarowe i ciekawe. Poznajemy ich lepiej, zaczynamy z nimi sympatyzować, przejmujemy się ich losami. To nie papierowe wydmuszki, ale osoby z krwi i kości, mimo że momentami ich rys charakterologiczny strasznie kuleje.
Ciekawym zabiegiem jest postawienie po przeciwnych stronach Kathryn (Jennifer Garner) oraz Jandice (Juliette Lewis), a następnie zaognianie konfliktu między nimi. Obie bohaterki (podobnie jak większość pozostałych postaci) trudno polubić. Jedna jest zgorzkniałym i nerwowym smutasem, druga nadpobudliwą ekstrawertyczką, narzucającą swoją seksualność innym. Panie różnią się prawie wszystkim, a końcówka odcinka sugeruje, że walka między nimi dopiero się rozpoczyna. Dobrze, że serial ma coś w rodzaju motywu przewodniego, który będzie łączył poszczególne odcinki. Takie rozwiązanie wzbogaca nieco proceduralną formę, sprawiając, że z zainteresowaniem czekamy na kolejne wydarzenia.
Tyle, jeśli chodzi o zalety. Niestety, to co miało być siłą serialu, wciąż pozostawia wiele do życzenia. Scenarzyści nadal nie stają na wysokości zadania, jeśli chodzi o rozpisywanie żartów. Niezmiennie jest nieśmiesznie, choć trzeba uczciwie przyznać, że momentami widoczne są przebłyski słońca. Zdarzają się one jednak zbyt rzadko, abyśmy mogli mówić o zadowalającym poziomie dowcipu. Częściej pojawiają się momenty żenujące (akcja w butiku) czy tendencyjne (przewrażliwiona matka w szpitalu). Na plus należy zaliczyć za to postać Walta, granego przez David Tennant, który wreszcie wyzwala swój komediowy potencjał. Jego interakcje z właścicielką kempingu są dość zabawne, choć jak na razie nie ma ich zbyt dużo. Niestety podobne optymistyczne akcenty można policzyć na palcach jednej ręki. Ewidentnie jednak widoczny jest progres w stosunku do premierowej odsłony.
Kemping w drugim odcinku pokazuje, że może być czymś więcej niż niemądrą odcinkową komedią. Serial ma szansę pójść drogą, którą podążają opowieści, pragnące przekazać widzom pewną istotną treść poruszającą tematykę kondycji psychospołecznej współczesnych czterdziestolatków. Aby trafić jednak na tę ścieżkę, Camping musi wprowadzić wiele korekt w swojej formule, bo wciąż popełnia błędy zarówno na poziomie fabuły, jak i samej konwencji. Drugi odcinek jest lepszy od premierowego. Jak wypadnie kolejny? Odpowiedź już za tydzień.
Źródło: zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat