Kirke – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 13 czerwca 2018Nie brakuje wśród mitów i legend bohaterek, które zmieniły losy świata. Są też takie, o których świat niesłusznie zapomniał… Jedną z nich jest Kirke, córka Heliosa, pozornie słaba, lecz tak naprawdę potężna bogini.
Nie brakuje wśród mitów i legend bohaterek, które zmieniły losy świata. Są też takie, o których świat niesłusznie zapomniał… Jedną z nich jest Kirke, córka Heliosa, pozornie słaba, lecz tak naprawdę potężna bogini.
Książka Circe Madeline Miller wylądowała na pierwszym miejscu listy bestsellerów New York Timesa, wystarczy zresztą zapoznać się z jej krótką biografią dołączoną na skrzydełku powieści, aby uznać, że mamy najwyraźniej do czynienia ze znawczynią kultury antycznej, doskonale wiedzącą, o czym pisze. Urodzona w Nowym Jorku Miller ma już na koncie sukcesy literackie, więc nadzieja na przeczytanie świetnej powieści rośnie z każdą stroną Kirke. A czy rzeczywiście to tak wspaniała powieść, jak jej okładka?
Tytułowa bohaterka od dzieciństwa ma dosłownie pod górkę. Jako córka potężnego boga-słońca, Heliosa i pięknej nimfy Perseidy oczekuje się od niej wiele, a przynajmniej urody, jednak los jej poskąpił pięknej twarzy oraz wszelkich mocy. Kirke nie wykazuje się żadnym szczególnym talentem i na tle swoich braci i siostry wypada wyjątkowo blado. Mroczny pałac ojca pełen potężnych, słabych i zupełnie nieistotnych bóstw nie jest przytulnym gniazdkiem - pogarda zarówno ze strony ojca jak i matki to rzecz codzienna. Posłuszną do bólu Kirke wyróżnia od śmiertelników wyłącznie jej wieczne życie, nic więcej. Gdy dosłownie na chwilę udaje jej się spotkać z Prometeuszem - tak, tym, który podarował ludziom ogień - dostrzega, że można żyć inaczej. Nie pławić się w glorii chwały, potęgi, bogactwa, próżności i piękna, lecz przeciwstawić się obłudzie i zrobić coś dobrego. W końcu Kirke za sprawą poznanego rybaka, śmiertelnika Glaukosa, w którym się zakochuje, odkrywa w sobie moc, której wielu bogów może jej tylko pozazdrościć. Wyrok jest jednak jeden - młoda czarownica, bo nią właśnie jest, musi opuścić dom i udać się na wygnanie.
Dzięki tej powieści czytelnik poznaje Kirke od jej narodzin, poprzez słynne spotkanie z Odyseuszem aż do… No właśnie, wiele zdradzić nie można, jednak każdy, kto choć odrobinę pamięta, z czego najbardziej słynęła mitologiczna Kirke, nie będzie zaskoczony rozwojem akcji. Powieść przedstawia krok po kroku, jak tytułowa bohaterka stała się słynną czarownicą z wyspy Ajaja, otoczoną wilkami i lwicami, jak z nieśmiałej nimfy przeobraziła się w istotę, która była w stanie zagrozić bogom. Większa część akcji dzieje się na wyspie, nie można więc mówić o ogromnej liczbie bohaterów - jeżeli się pojawiają, to raczej sami natrafiają na włości Kirke. Autorka jednak bardzo starannie i skrupulatnie wplata w fabułę słynnych mitologicznych bohaterów, jak Dedal, Jazon czy oczywiście Odyseusz. Sprawia to, że poniekąd coś w głowie świta - tak, to było, kojarzę takie wydarzenia - jednak mało kto zna przecież Iliadę czy Odyseję od podszewki. Kirke to więc doskonała okazja do nadrobienia szkolnych zaległości w dość prostej formie…
…co nie oznacza, że to powieść wybitna. Historia Kirke opowiedziana z jej perspektywy ujawnia zarazem jej największą słabość, a mianowicie nie do końca ciekawą samą główną bohaterkę. Mamy na początku typowego naiwnego podlotka, odurzonego pierwszą miłością, dorastającą w dalszym ciągu lekko naiwną kobietę (mającą kilkaset lat!), czasem nawet okrutną, jednak w świecie bogów pewne działania to norma, podobnie jak pokładanie się z kim popadnie. W końcu Kirke nabiera pewnej ogłady, siły i odwagi, aczkolwiek wciąż daleko jej do bóstw, zazwyczaj pojawiających się tylko z nazwy. W pewnym momencie czytelnik orientuje się, że codzienne życie czarownicy na wyspie nie może składać się z ogromu wydarzeń, fabuła zaczyna więc raczej przypominać odhaczanie pojawiania się kolejnych legendarnych bohaterów. Kirke czyta się wyjątkowo szybko - to idealna propozycja na ciepłe, letnie wieczory, kiedy ma się ochotę na powieść łatwą i przyjemną, niewymagającą szczególnego wysiłku intelektualnego. Język jest prosty, zarazem jednak wyszukany i od czasu do czasu pada całkiem niezłe zdanie, jak: Byli głusi na moje słowa. Prawdę mówiąc, z mężczyzn są fatalne świnie (pamiętajmy o tym, co Kirke robiła ze swoimi wrogami...).
O polskim wydaniu można się rozpisywać, wystarczy jednak tylko jedno słowo - przepiękne. Sam projekt okładki zasługuje na oklaski, lecz główny zachwyt pojawia się po wzięciu książki do ręki. Na pierwszy rzut oka nie widać, że obwoluta świetnie odbija światło i te wszystkie roślinne motywy są wytłaczane. A po zdjęciu obwoluty… jest jeszcze lepiej. Dołączona jest również mapka wyspy, na której zamieszkiwała Kirke oraz wykaz postaci - ot na wypadek, gdyby ktoś zapomniał, z czego też słynął na przykład Jazon czy kim był Patrokles. A co do samej treści - Kirke to przyzwoita książka, która nie powala na kolana, za to zapewnia niezłą rozrywkę przez kilka wieczorów. Mitologiczna otoczka sama w sobie jest fascynująca, a ożywienie takich bohaterów jak Dedal czy Odyseusz i włożenie w ich usta nowe słowa oraz ich lepsze poznanie jest dodatkowym plusem. Przeczytać na pewno nie zaszkodzi.
Źródło: zdjęcie główne: Wydawnictwo Albatros
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat