Kłamstwa na sprzedaż – 01×01
House of Lies to czarna komedia stacji Showtime, która wyróżnia się na tle innych produkcji oryginalnym tematem, dobrym aktorstwem i humorem wyższych lotów.
House of Lies to czarna komedia stacji Showtime, która wyróżnia się na tle innych produkcji oryginalnym tematem, dobrym aktorstwem i humorem wyższych lotów.
Bez wątpienia pilot udowodnił, że nie jest to typowy serial z humorem, tylko jak inne produkcje kablówkowe mroczna komedia z elementami dramatu. Scenariusz wydaje się dobrze napisany, ale nie obyło się bez poważnych minusów.
Bohaterowie pracują w firmie konsultingowej, której przewodzi Marty Kaan - człowiek wygadany, który na pierwszy rzut oka potrafi znaleźć radę na wszystko. Jest on też typowym bawidamkiem, który ciągle jest w podróży, mając codziennie inną kobietę. Nie dostrzega, że jego praca i zachowanie mają negatywny wpływ na jego syna, który zdecydował się być transwestytą, choć jest dopiero nastolatkiem. Dziecko wychowywane jest przez dziadka, ale wyraźnie widać, że jest to forma buntu i zwrócenia uwagi ojca, która niestety kończy się porażką. Zaczynałem wierzyć, że jego syn naprawdę uważa tę drogę życia za słuszną. Marty zdecydowanie jest postacią ciekawą, wielowarstwową i świetnie zagraną - brawa dla Dona Cheadle'a, który potrafił swoją charyzmatyczną kreacją przykuć do ekranu - jak na razie to jedyny aktorski plus House of Lies.
[image-browser playlist="605810" suggest=""]
Pozostałe postacie wypadły mizernie na jego tle. Każda została zarysowana w minimalny sposób. Grupa współpracowników Marty'ego to zbiór papierowych osób, które nic ciekawego nie wnoszą do całości. Nie wybija się ponad przeciętność Kristen Bell w roli Jeannie. Oczekiwania po jej postaci można było mieć znacznie wyższe.
Humor w serialu jest specyficzny, ale zdecydowanie nie jest to klozetowa próba rozbawienia widza, jak w przypadku typowych sitcomów. Inteligenty humor oparty głównie na dialogach i grach słownych ze szczyptą komicznych sytuacji.
Dwie rzeczy nie udały się w pilocie i bardzo negatywnie rzutują na całokształt. Pierwsza to zbyt nachalne próby szokowania. Od pierwszej sceny twórcy próbują tego zabiegu - gdy widzimy nagiego Dona Cheadle i jego byłą małżonkę. Chociaż sama scena była nawet zabawna - nagość była wciśnięta na siłę. To samo można powiedzieć o scenie w toalecie w restauracji podczas spotkania Marty'ego. Czy naprawdę seksem lesbijek twórcy chcą przyciągnąć widzów, chcących ambitnej rozrywki?. Czegoś takiego mógłbym spodziewać się po słabych sitcomach z CBS, a nie po stacji Showtime.
Drugim bardzo dużym minusem jest traktowanie widza jak mało inteligentnego odbiorcy. Mowa oczywiście o ciągłych przerwach w narracji, w których następuje zatrzymanie akcji i postać Dona Cheadle przemawia do widzów, wyjaśniając jakieś słowne niuanse. Poważnie? Jako widz, czuję się obrażony wyjaśnianiem terminów konsultingowych, jakbym był przedszkolakiem. Zbyt bezpośrednie i niszczące płynność opowieści.
House of Lies zapowiada się przyzwoicie i ambitniej od typowej produkcji z gatunku komedii. Dobra rola Cheadle'a, ciekawa tematyka i humor wysokich lotów mogą przekonać widzów do siebie, jeśli to wszystko zostanie odpowiednio poprowadzone.
Ocena: 7/10
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat